9

8K 477 61
                                    

Dziewczyna miała wrażenie, że wszystko tego dnia obraca się przeciw niej. Najpierw zepsuty budzik, później brak ciepłej wody pod prysznicem, następnie kilka wpadek w szkole, kończąc na kłótni z najlepszą przyjaciółką.
Dla niej już chyba gorzej być nie mogło.

Dlatego kiedy wróciła do domu, po cichu trzymała kciuki, żeby chociaż tutaj pech jej nie dopadł. Ale gdzie tam. Wystarczyło kilka wypowiedzi ze strony rodziców, a wybuchła pierwsza od miesiąca awantura na wszystkim znany temat - nauka i oceny.

Pierwsze momenty brunetka przyjmowała jeszcze spokojnie, ale w końcu nawet jej cierpliwość się skończyła i jakby nigdy nic wyszła z domu, trzaskając mocno drzwiami.

W myślach przeklinała cały ten dzień, miała dość wszystkiego i wszystkich, a nocny spacer wydawał jej się jedyną okazją na ochłonięcie.

-Widzisz? Nawet nie muszę cię już stalkować, bo i tak na siebie wpadamy. - Słysząc ten głos, Roxane zamknęła oczy, starając się ignorować obecność chłopaka. - Ej?
-Nie wkurzaj mnie, mam dość kłótni na dzisiaj - mruknęła, nawet się nie odwracając.
-To ile ich było? - Odruchowo zaśmiał się, na co dziewczyna burknęła coś pod nosem. - Rox no, możesz mi powiedzieć.

Brunetka zatrzymała się, patrząc na Ashtona zdezorientowana.

-Jesteś ostatnią osobą, której powinnam się zwierzać.
-Jestem twoim przyszłym chłopakiem, nie mogłaś wpaść na lepszą osobę! - parsknął, ale ona tylko westchnęła, odruchowo kręcąc głową.
-Nie mam nastroju, cześć.

Poszła dalej, przyspieszając kroku. Miała nadzieję że tym razem po prostu odpuści, albo przynajmniej ominie go część gdy ta się rozkleja. Nie lubiła płakać, ba, kto lubi? Jednak czuła wtedy że po prostu gorzej być nie może i pozostaje jej tylko wybić się w górę.

Przysiadła na ławce, chowając twarz w dłoniach. To takie typowe, prawda? Tak samo jak to, że w takim momencie przysiada się właśnie ten chłopak i obejmuje ją, a ona nie ma nawet ochoty się od niego odsuwać...

No tak, ale pozostaje kwestia, czy Roxane jest taką osobą... I nie, nie jest. Dlatego kiedy Ashton próbował ją pocieszyć, pierwszym, co otrzymał w podziękowaniu, był cios z łokcia w brzuch. Jednak nie pozostał jej dłużny i po chwili zaczął ją łaskotać, na co mimowolnie zaczęła się śmiać. Na chwilę przestał i nachylił się, patrząc jej prosto w oczy.

-Powód piąty: zrobię wszystko, żebyś nie płakała.

***
Podsumowując: chyba wyssano ze mnie chęci do oddychania cri

Ale btw. jeśli myślicie, że w czasie gdy mnie tu nie ma, robię sobie wolne od pisania to nope, nie dałabym sobie rady bez tego cri

Ily mocno♡

Why I should be your girlfriend? • a.i.Where stories live. Discover now