20 ⚡ tick tock

Zacznij od początku
                                    

- Mogło należeć do Roveny Ravenclaw. Raczej jest małe, coś co łatwo ukryć... Macie jakieś pomysły?

- No kiedyś zaginął diadem Roveny Ravenclaw – wtrąciła Luna.

Wtedy zaczęła się dyskusja o tym, czy coś takiego na pewno miało miejsce. W końcu ta historia była legendą, zwykłą pogłoską. Z kolei Ron musiał koniecznie dowiedzieć się co to jest diadem, więc znów trzeba było tłumaczyć. Wszystkie głosy ucichły dopiero, gdy do pomieszczenia wpadła Ginny.

- Całe pół roku mnie nie było, a ona nawet na mnie nie spojrzy. Tak kocha brata – bąknął rozżalony Weasley spoglądając na Hermionę.

- Braci ma kilku. Harry jest tylko jeden – podsumował szybko Seamus, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Słuszna uwaga!

- Co jest Ginny? – wtrącił Neville, wyraźnie dostrzegając zaniepokojenie na twarzy rudowłosej.

- Snape wie – wydukała nie odrywając wzroku od ukochanego. – Wie, że widziano Harry'ego w Hogsmeade.

No i cudownie! Chyba nie mogliśmy wyobrazić sobie lepszego rozkręcenia sytuacji, prawda? Wiedząc, że nie mamy na co czekać wróciliśmy do swoich dormitoriów. W końcu nie wiadomo było, co stanie się dalej. O dziwo Potter zdecydował się pójść z nami, podczas gdy Ron i Hermiona postanowili zaczekać na Zakon.

Tak jak przypuszczałam, dyrektor nie zamierzał tak zostawić całej sprawy. Zwołał nagłe zebranie całej społeczności uczniowskiej w Wielkiej Sali. Wraz z opiekunami członkowie każdego z domów pokonali w zwartych rzędach drogę do wyznaczonego miejsca spotkania, a tam stojąc w czterech grupach oczekiwali na to, co powie Snape.

Mężczyzna stanął na podwyższeniu, w towarzystwie rodzeństwa Carrow. Dyrektor poinformował uczniów iż tego wieczoru Harry pojawił się w Hosmeade, co wywołało nie lada poruszenie wśród zgromadzonych. W tym momencie mój wzrok nerwowo powędrował w kierunku stojącego obok mnie poszukiwanego, który ze złością wymalowaną na twarzy wpatrywał się w postać przemawiającego czarodzieja. Ech, gdyby tylko wiedział ile ten dla niego zrobił...

- Jeśli ktokolwiek z zebranych tu, uczniów bądź nauczycieli, zapragnie wesprzeć pana Pottera za to wykroczenie zostanie ukarany z największą surowością – rzucił chłodno spoglądając po zebranych. – A co więcej, jeśli ktokolwiek posiada wiedzę o takich zdarzeniach, a wiedzy tej nie zechce ujawnić, będzie uznany za równie winnego... - dodał po chwili. – No, słucham...

W pomieszczeniu panowała grobowa cisza. Ludzie wyglądali na wstrząśniętych tym co usłyszeli, a ponad to przerażonych. Nawet jeśli ktokolwiek z nich zauważył Harry'ego, co raczej było mało prawdopodobne, nie odezwałby się, właśnie ze względu na ten paraliżujący strach, który nawet mnie zaczynał ogarniać, a przecież miałam świadomość tego, że jestem potężniejsza od wszystkich czarodziejów zebranych w tym pomieszczeniu.

- Jeśli ktoś z tu obecnych wie coś, gdzie obecnie podziewa się pan Potter, niech łaskawie wystąpi z szeregu – rzucił stając na środku sali, pomiędzy wszystkimi grupami. – Teraz!

Jak na jego życzenie chłopak wystąpił na środek, co wywołało jeszcze większe poruszenie, niż sama wiadomość o jego powrocie. Jednak nie ma się co dziwić. W końcu to słynny „chłopiec, który przeżył", poszukiwany przez wszystkich śmieciożerców. Pewnie niektórzy uważali go za głupca, że w ogóle wrócił. Inni z kolei mogli postrzegać go, jako odważnego bohatera, który nie bał się stawiać czoła przeciwnościom losu. I właśnie do tej grupy zaliczałam się i ja!

- Zdaje mi się, że mimo zastosowania obronnych strategii, jednak ma pan problem z ochroną, panie dyrektorze – wtrącił pewnym siebie głosem Harry, a w drzwiach do Wielkiej Sali stanęli wszyscy członkowie Zakonu wraz z Hermioną i Ronem. – I to raczej dość poważny...

potomkowie ⚡ hpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz