16 ⚡ hogwart

3.3K 169 93
                                    

- Jesteś pewna, że chcesz tam jechać? – rzucił Fred przyglądając mi się uważnie.

Rozejrzałam się po peronie. Nie tętnił on życiem i radością jak kiedyś. Dzieciaki nie biegały wesoło między wózkami goniąc czekoladowe żaby, czy szukając swoich przyjaciół. Wszyscy wyglądali na przygnębionych, może nawet przerażonych.

Dziwiłam się nawet, dlaczego rodzice wysyłali swoje dzieci do szkoły, skoro doskonale wiedzieli, co tam się dzieje. Dla mnie to było nie do pomyślenia! Nie wiem czy narażałabym swoje na takie niebezpieczeństwo. Ale skoro właśnie taką decyzję podjęli, to tym bardziej musiałam wrócić. Przecież nie mogłam pozwolić, aby stała im się jakakolwiek krzywda.

- Muszę – westchnęłam cicho.

Zamykając mocno powieki wtuliłam się w ramiona chłopaka. Fred objął mnie, zupełnie jakby bał się, że za chwilę odejdę na zawsze. Czułam jak w oczach wzbierają mi zły. Tak bardzo nie chciałam się z nim rozstawać. Przywarłam do niego całym ciałem w obawie, że zaraz mi ucieknie. Wiedziałam, że dla nas obojga będzie to bardzo trudny czas.

Podniosłam głowę, aby móc swobodnie spojrzeć w jego radosne oczy. Mimo powagi, która malowała się na jego twarzy one dalej się śmiały, błyszczały pełną optymizmu, która drzemała w jego dobrym serduszku. Mimowolnie uśmiechnęłam się przez łzy, a kiedy jedna z nich spłynęła po moim policzku rudzielec otarł ją szybko kciukiem posyłając mi szeroki uśmiech.

- Kocham cię – szepnął całując mnie w czubek głowy.

- Ja też cię kocham, Freddie – rzuciłam obdarzając go swoim najpiękniejszym uśmiechem.

Nagle poczułam jak ktoś rzuca się na mnie od tyłu obejmując zarówno mnie jak i mojego ukochanego ramionami, a następnie dołączyło jeszcze kilka osób. Tak, to był grupowy uścisk Weasley'ów! Ach, kochałam ich właśnie za takie spontaniczne, urocze gesty. Byli najcudowniejszą rodziną, o jaką mogłam prosić. Tylko dzięki nim mogłam płakać nie przestając się uśmiechać.

- Kocham was. Tak bardzo was kocham... - powiedziałam drżącym głosem, kiedy wreszcie wszyscy uwolnili mnie z uścisku.

- Pamiętaj, aby się ciepło ubierać – wtrąciła ostro Molly mierząc mnie od góry do dołu swoim matczynym spojrzeniem. – I pilnuj Ginny!

- Mamo... - jęknęła cicho dziewczyna z zażenowaniem.

Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem. Dziewczyna pożegnała się ze wszystkimi członkami rodziny i wsiadła do pociągu. Ja jeszcze chwilę stałam i po prostu się w nich wpatrywałam. Chciałam zapamiętać ich uśmiechnięte najlepiej jak tylko było to możliwe.

Na samym końcu ponownie podeszłam do Freda. Chłopak zlustrował mnie swoim spojrzeniem od stóp do głów, a następnie najzwyczajniej w świecie przybił sobie ze mną piątkę. To było tak bardzo w naszym stylu, w końcu nie żegnaliśmy się ze sobą na stałe.

Nie chcąc się rozkleić, nie odwracając się już w kierunku Weasley'ów wsiadłam do jednego z wagonów i od razu skierowałam się do przedziału Gryfonów, aby odnaleźć swoich przyjaciół.

Wolnym krokiem przemierzałam pociągowy korytarz, a na mojej twarzy malował się delikatny uśmiech. Przypomniała mi się moja pierwsza podróż. Byłam wtedy szalenie zestresowana, a Cedric cały czas się ze mnie śmiał. Bałam się bowiem, że trafię do innego domu niż on – i tak się stało. Jak widać wyszło mi na to nawet na dobre. Poza tym znałam tam Rona i resztę Weasley'ów, więc było mi łatwiej niż gdy znałabym jedynie swojego brata.

Po przejściu obok kilkunastu przedziałów pełnych młodych czarodziejów, wreszcie trafiłam do tego, którego poszukiwałam. Rozsunęłam drzwi, a wzrok wszystkich skupił się na mnie. Wszyscy wyglądali na dość zaskoczonych moją obecnością. Cóż, sama też byłam dalej w szoku, że postanowiłam wrócić.

potomkowie ⚡ hpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz