17 ⚡ niespodziewana zmiana

3K 193 6
                                    

Cóż, wszyscy spodziewaliśmy się, że nasz świat będzie wyglądał zupełnie inaczej, ale nie aż tak. Obrony przed czarną magią zaczął uczyć niejaki Amycus Carrow – śmierciożerca, który dość drastycznie zmienił program nauczania, ponieważ od tego roku uczyliśmy się wyłącznie czarnej magii. Ponad to mężczyzna posuwał się do bardzo drastycznych metod. Otóż zmuszał uczniów do torturowania zaklęciem Cruciatus pierwszoroczniaków, bądź tych, którzy mięli ponieść karę. To był już szczyt wszystkiego. Oczywiście ci, którzy się mu sprzeciwiali musieli również ponosić tego konsekwencję...

W sali panowała grobowa cisza. Nawet Ślizgoni nie wyglądali na zachwyconych faktem, że znajdowali się na zajęciach z obrony przed czarną magią, a jeśli o nich chodzi, to warto zaznaczyć iż byli traktowani lepiej. Poza tym większość z nich nie miałam problemów z wykonywaniem poleceń nauczyciela. Jednak uczniowie pozostałych domów byli wyraźnie oburzeni za każdym razem, gdy to na nich padał wyrok torturowania innych.

W związku z tym, że Hermiona, Ron i Harry szukali w świecie horkruksów musiałam zmienić partnera w ławce. Wybór padł na Neville'a. Bardzo się cieszyłam, że był to akurat on, ponieważ my dwoje byliśmy najbardziej uparci jeśli chodziło o przeciwstawianie się Carrowowi.

Mężczyzna, jak zawsze, z ponurą miną siedział za biurkiem powoli przejeżdżając wzrokiem po wszystkich uczniach, szukając swojej ofiary na te zajęcia. Możecie wierzyć, lub nie, ale był bardziej ponury niż Snape, chociaż myślałam, że nigdy nie spotkam takiej osoby. I szczerze mówiąc, wolałabym dalej jej nie poznać.

- Diggory – rzucił oschle przywołując mnie do siebie.

Wzięłam głęboki wdech, próbując nie wybuchnąć i to dosłownie. U niego na zajęciach moje mocne próbowały mną zawładnąć bardziej niż zawsze, co wcale nie było dla mnie proste, ale przecież nie mogłam wyjawić, kim jestem. To mogłoby sprowadzić na mnie dodatkowe, niepotrzebne problemy.

- Zaklęcie Cruciatus – dodał, gdy zbliżyłam się do biurka, skinięciem głowy wskazując na pierwszoroczniaka stojącego w kącie.

Chłopiec wpatrywał się we mnie swoimi ogromnymi, czekoladowymi oczami. Był przerażony i wcale mu się nie dziwiłam. Sama również była przerażona, bo wiedziałam co zaraz mnie czeka. Wzięłam głęboki wdech i ponownie spojrzałam na śmieciożercę. Na jego twarzy malował się uśmiech. Z zadowoleniem wyciągnął różdżkę i skierował w moją stronę.

- Czy ty naprawdę niczego się nie nauczyłaś? – syknął rozbawiony, a po chwili wypowiedział zaklęcie. – Cruciatus!

Poczułam nieprzyjemną falę bólu, która uderzyła we mnie z wielką siłą. Bezradna upadłam na ziemię wydając z siebie przerażający krzyk. Nie dość, że jego zaklęcie doprowadzało mnie do szaleństwa, dodatkowo moja cząstka maga, zaczynała się uaktywniać rozpalając moje mięśnie. Połączenie tych dwóch rzeczy było największym koszmarem. Wiele razy powtarzałam, że wolałabym umrzeć niż ponownie musieć przechodzić przez te męczarnie.

Kiedy nie miałam już siły nawet krzyczeć i leżałam w ciszy pozwalając jedynie moim łzom spływać po policzkach nauczyciel dopiero się poddawał. Na koniec przy ponownym użyciu różdżki wykonywał jeszcze zawsze kilka ostrych nacięć na moim ciele i zakańczał lekcje oddalając się do swojego gabinetu.

Z kolei gdy drzwi zatrzasnęły się za nim, pozostali uczniowie podrywali się dopiero ze swoich miejsc podbiegali do mnie, lub innej pokrzywdzonej osoby. Niestety na zaklęcie crucistus nie istniało żadne przeciwne, które w jakikolwiek sposób mogłoby złagodzić poniesione obrażenia, dlatego każdy indywidualnie musiał sobie z tym poradzić i wrócić do zdrowia.

potomkowie ⚡ hpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz