Rozdział IX: Ta Anielica jest jedynie niewinnym aniołkiem

Comincia dall'inizio
                                    

- Nie muszę ci tego mówić...

- Wspomniałam o umowie z Madeline, prawda? Od dzisiaj jestem twoją "strażniczką". Więc. - Zaczął stukać ją palcem wskazującym w klatkę piersiową, z każdym stuknięciem mówiąc kolejne słowo. - Masz. Mi. Mówić. O. Wszystkim.

- Nie zgadzałam się na żadną umowę! - odtrąciła jego dłoń.

Rudzielec westchnął głęboko. Po chwili ułożył się wygodniej na łóżku.

- Wiem, że nie zaczęliśmy zbyt... Pozytywnie. Ale zapewniam, że aktualnie moje intencje nie są złe...

- "Aktualnie"...

- Grunt, że nie są! Ekhem, w każdym razie... Teraz jestem za ciebie odpowiedzialna.

- Nie zamierzam ufać komuś, kto sprzymieszył się z wrogiem...

- Wrogiem?

- Pies królowej i jego posłaniec.

- Ach, gówniak i Sebuś! Co jest niby nie tak z Sebusiem?!

- On... - Enfer chwyciła się za szyję.

Sutcliff zrozumiał aluzję. Przybliżył się więc do blondynki, by szepnąć jej na ucho:

- Już kiedyś oderwałam mu jego rękę. Mogę to zrobić jeszcze raz.

***

Enfer nie wiedziała, czy dobrym pomysłem byłoby wybrać się na ten bal. Nawet jeśli był to jedynie sen, wciąż czuła na swoich ustach i wokół szyi ścisk.

Następnego dnia rzeczywiście dotarło do niej zaproszenie, pod którym podpisał się własnoręcznie Phantomhive. Zdziwiła się jednak nie na żarty, gdy po przeczytaniu listu dotarła do niej wiadomość, że jest to bal przebierańców.

Sutcliff jednak nalegał jak na szpilkach, by wybrać się na niego, ciągle dręcząc tym tematem Enfer, która miała go już serdecznie dość.

- Ach, tylko za co ja bym się mogła przebrać? - głośno myślał Grell. - Czerwony Kapturek? Ach, wyglądałabym tak uroczo!

Enfer przypatrywała się mu w milczeniu, wyraźnie podirytowana.

- Aj nie miej już tak kwaśnej miny, bo to piękności szkodzi! Pracowałam w końcu u krawcowej, będę więc w stanie zapewnić ci cudowny strój!

- Słucham?! Ty chyba sobie żartujesz, Sutcliff...

- Wręcz przeciwnie! Jak dalej będziesz się tak dąsać, to porzucę swój pierwszy pomysł i zostaniesz wilkiem! Chociaż... - W wyobraźni rudzielca pojawił się umięśniony Sebastian, przebrany w strój wilka, który oczywiście odsłaniał całą, dobrze umięśnioną, klatę mężczyzny. - Ach! Ach! Aaaach!~ Sebuś słonko, jak niegrzecznie! Rawr!~

Mina Enfer była nie do opisania. Obrzydzenie, połączone z załamaniem nerwowym i zdziwieniem.

- Ale już dosyć gadania, trzeba się przebrać, ruchy, ruchy! - Chwycił za brzeg sukienki Enfer, by podciągnąć ją do góry.

- Nie dotykaj mnie! Zboczeńcu! - krzyknęła Enfer, zsuwają suknię ponownie, na swoje pierwotne miejsce, cała zaczerwieniona na twarzy.

- Teraz to ja jestem za ciebie odpowiedzialna, pamiętasz? Więc zdejmuj lepiej tę sukienkę i daj się przebrać!

- Madeline! - Enfer wybiegła z pokoju.

- Wracaj tu!

***

Ostatecznie Grell wygrał, a Enfer skończyła w stroju, który ten dla niej przygotował. O dziwo, mężczyzna nie kłamał w kwestii swoich umiejętności, gdyż przebranie było niczego sobie.

Jednak to, co blondynka zastała w lustrze, przeraziło nawet ją.

[Obrazek został z wcześniejszej wersji. Nadal mi się podoba, więc zostawiam]

 Nadal mi się podoba, więc zostawiam]

Oops! Questa immagine non segue le nostre linee guida sui contenuti. Per continuare la pubblicazione, provare a rimuoverlo o caricare un altro.

- Ty chyba sobie żartujesz... - mruknęła szlachcianka. - Nie wyjdę tak to ludzi. Za dużo... odkrytego... ciała... - powiedziała, czerwieniąc się z każdym wypowiedzianym słowem coraz bardziej.

- Nic, tylko byś narzekała... Ech, dzieci w tych czasach są takie trudne do zrozumienia...

Sutcliff rzucił w stronę Enfer białą narzutę, by się nią nakryła.

- Kostki zasłonimy długimi butami - stwierdził Grell, zauważając, że narzuta sięga ledwie kolan.

Miło, że przynajmniej o tym pomyślał... - stwierdziła Enfer, nie chciała jednak wypowiadać tego na głos, by znowu nie kłócić się z mężczyzną.

Dziewczyna ponownie spojrzała w lustro. Gdzieś w głębi wciąż była przerażona. Czuła wręcz, że na jej skórze pojawia się gęsia skórka, gdy tylko przypominała sobie o koszmarze, jaki ją nawiedził.

Sebastian Michaelis zabił ją we śnie, lecz zapewne nie zawahałby się powtórzyć tego w świecie realnym.

-----------------------
*Chciałabym jedynie zaznaczyć, że w XIX wieku związki homoseksualne były ZAKAZANE, dlatego dla Enfer takie coś jest nie do pomyślenia. Osobiście nie mam nic przeciwko takim związkom. Róbta sobie co chceta, z kim chceta, ja mam to gdzieśta(m).

Moja anielica || KuroshitsujiDove le storie prendono vita. Scoprilo ora