Epilog

1.8K 135 102
                                    

Perspektywa Sandry (włącz piosenkę ↑)

Jest już ciemno, godzina 23:58. Dalej leżę w naszym małym gabinecie lekarskim. Przyglądam się jakże ciekawemu sufitowi. Jednak patrzenie na niego od kilku godzin robi się nudne. Wstałam i postanowiłam udać się do łazienki. Założyłam na nogi skarpetki. Podeszłam do drzwi i delikatnie je uchyliłam. Rozejrzałam się najpierw w lewo potem w prawo i znowu w lewo i ruszyłam do toalety. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami. Obraz zaczął mi się rozmazywać, więc podeszłam powoli do umywalki i przemyłam sobie twarz zimną wodą, a następnie zacisnęłam powieki i zaczęłam głęboko oddychać. Poczułam jak moje nogi stają się jak z waty, zacisnęłam ręce mocniej na rogach mebla. Uchyliłam powoli jedną powiekę i spojrzałam w lustro, które znajdowało się nad umywalką. Moja skóra przybrała niemalże biały odcień, usta były sine. Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Nie było większego powodu. Te wszystkie emocje skumulowały się i wybrały akurat ten moment. Słona ciecz spływała po moich policzkach tworząc ścieżki bólu, strachu, wewnętrznego cierpienia, żalu, samotności i niezrozumienia...Przezroczysta woda spadała potem na ziemię tworząc małą kałużę. Wszystkie wspomnienia powracały. To kiedy pierwszy raz ich spotkałam...

*Jakiś czas wcześniej*

-Kim jesteś?- wypowiedziałam te słowa przykładając pistolet do głowy napastnika.

-Zostaw mnie, nie chcę Ci nic zrobić.-powiedział chłopak.

-Multi?-zapytałam z niedowierzaniem, puściłam chłopaka i cofnęłam się kilka kroków do tyłu.

-Ty wiesz kim ja jestem, ale kim jesteś ty i dlaczego pod bramą stoi paczka?- zapytał spoglądając nerwowo to na mnie to na paczkę. Nie odpowiedziałam, nagle poczułam że moja dłoń robi się mokra. Tak to był Puszek, który usiadł sobie obok mnie. Chłopak wyraźnie się wystraszył.

-Nie bój się to tylko Puszek, nic Ci nie zrobi-powiedziałam patrząc mu w oczy.

-Puszek mówisz...Czy ty masz związek z tą paczką?-zapytał

-Tak, tam jest broń, leki i inne rzeczy, które wam się przydadzą.-powiedziałam, uśmiechając się ale nie było widać uśmiechu, bo zasłaniała go chusta.

-Ok...Po co Ci ta chusta na twarzy?- zapytał przyglądając się mi, czułam jego wzrok na swoim ciele...

-Nie mogę się ujawnić, mogę wam tylko zaszkodzić, a teraz nikt nie wie kim jestem, tak jest lepiej dla wszystkich, już nikt nie ucierpi.-ostatnie słowa wypowiedziałam prawie szeptem, bo czułam że łzy cisną mi się do oczu. Nawet nie zauważyłam kiedy chłopak był przede mną. Chciał ściągnąć mi chustę, na to ja mu nie pozwolę, więc uderzyłam chłopaka w twarz, na co ten się odsunął.

-Ała! Za co to?!-zapytał prawie krzycząc. Nagle z bazy wybiegł inny chłopak trochę wyższy od Michała.

-Co tu się do kur*y nędzy wyprawia?!-chłopak patrzył nerwowo na mnie i na Michała. Wymierzył we mnie pistoletem.

-Nic się nie wyprawia.-powiedział Michał patrząc na mnie. Mój wilk zaczął warczeć, na co ja pogłaskałam go delikatnie.

-Kim ty jesteś?-zapytał chłopak, dalej mierząc we mnie pistoletem.-Jesteś ich żołnierzem i wysłali Cię, żeby nas załatwić?- zapytał kolejny raz chłopak prześwietlając mnie wzrokiem.

**********

Na to wspomnienia uśmiechnęłam się. Wtedy jeszcze nie wiedziałam w co się pakuję... 

*Jakiś czas wcześniej*

-A co jeśli nie jesteśmy rodzeństwem?- zapytał niepewnie chłopak

Pomocniczka YouTubeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz