Rozdział 20

1.3K 108 80
                                    

                                                       *Perspektywa Sandry*

-Bo ja nie wiem czy chcesz znać prawdę.-powiedział drapiąc się po karku

-Tak, za długo na to czekałam.-powiedziałam, chociaż a środku nie chciałam znać odpowiedzi na to pytanie. Chłopak ciągnął mnie za sobą, prawdopodobnie na dwór. Próbowałam dotrzymać mu kroku, ale nie za bardzo mi to wychodziło. Staliśmy pomiędzy drzewami,wiatr niósł żółte, pomarańczowe, czerwone i brązowe liście przy okazji targając mi włosy. Na podwórku było chłodno, niedługo zima. 

-Dlaczego nie powiedziałeś mi tego w środku?-zapytałam wskazując na budynek

-Bo ta sprawa dotyczy nas dwoje.-powiedział uśmiechając się

-Dowiem się wreszcie, czy zamierzasz się tak szczerzyć?-zapytałam śmiejąc się. Brunet chwycił mocniej moją dłoń, serce zaczęło bić mi szybciej, a oddech był nieregularny. Patrzyłam w jego kocie oczy, próbowałam zgadnąć jaka będzie odpowiedź. Chłopak skanował moją twarz, westchnął i uśmiechnął się.

-Na pewno?-zapytał

-Tak, na pewno.-powiedziałam, po czym zrobiłam głęboki wdech

-Sandro czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał. Tego to ja się nie spodziewałam. Wzięłam nasze złączone dłonie i zakryłam nimi usta. Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie stało. Moje serce biło szybciej, poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce.

-Adamie tak, zostanę twoją dziewczyną.-powiedziałam patrząc mu w oczy. Po chwili poczułam jak tracę grunt pod nogami. Adam podniósł mnie, ja przytuliłam się do niego, słyszałam szybkie bicie jego serca i także nieregularny oddech. Patrzyliśmy sobie w oczy, zbliżyłam się do i pocałowałam. Brunet tylko pogłębił pocałunek. To było cudowne, lecz w głowie miałam jeszcze jedno pytanie "Kto jest moim bratem?" Oderwaliśmy się do siebie i wróciliśmy do środka trzymając się za ręce. 

-Pójdę po Justynę zaraz wracam.-powiedziałam do chłopaka i skierowałam się w stronę pokoju. Szłam korytarzem, było cicho. Byłam szczęśliwa i smutna jednocześnie. Ach to rozdarcie. Otworzyłam powoli drzwi, weszłam do pokoju i usłyszałam przeładowanie broni.

-Proszę, proszę kogo my tu mamy. A teraz ręce do góry i nie ruszaj się.-powiedziała Andżelika

-Czego ty ode mnie chcesz?-zapytałam

-Czego ja mogę od ciebie chcieć? No pomyślmy.-powiedziała łapiąc się za głowę- Ja w sumie to niczego, mam cię zabić.-powiedziała i poruszyła ramionami, po czym wyjęła z kieszeni sznur mierząc do mnie z broni. Wiedziałam, że nie mam z nią szans. Jeśli krzyknę ona mnie zabije, niech to szlag. Zaczęło się cudownie, ale zawsze coś musi się zj*bać.

-Dlaczego chcesz mnie zabić?-zapytałam przyglądając się ruchom rudowłosej

-Dostałam to jako zlecenie od polityków, nie chcą abyś pomagała zarażonym, chcą wykończyć ludzi. Nie są im do niczego potrzebni.-powiedziała i zawiązała mocniej sznur na moich nadgarstkach, po czym przyłożyła mi broń do skroni. Taką sytuację przeżywam drugi raz. Jedyne co mi zostało to modlić się o to, żeby ktoś tu przyszedł.

-A teraz ciesz się ostatnimi minutami swojego marnego życia. Równo o 12 cię zastrzelę.-powiedziała jakby od niechcenia

                                                  *Perspektywa Stuu*

Wreszcie po prawie dwóch godzinach czekania moja kolej. Wszedłem do pokoju dowódców.

-Hejka Stuart.-powiedział Mandzio

-No hej.-powiedziałem uśmiechając się

-Nie udawaj, wiemy że jesteś wtyczką.-powiedział Dezy mierząc mnie wzrokiem. Zadam tylko jedno pytanie "JAK!?"

-Skąd macie pewność?-zapytałem siadając na fotelu, który znajdował się naprzeciwko biurka

-Czy wiesz, że Poszukiwacz też był wtyczką?-zapytał

-Tak.-powiedziałem

-Kiedyś nagrał twoją rozmowę z nimi, z resztą często znikałeś.-powiedział Florek i spojrzał na jakiś dokument po czym wytrzeszczył oczy. Dezy zabrał mu dokument i spojrzał na mnie. 

-Co wam jest?!-zapytałem poddenerwowany i podszedłem do biurka wyrywając mu dokument. 

                                                                            BADANIA KRWI

Imię i nazwisko: Stuart Alexander Bronisław Kluz-Burton

Wiek: 24

Badania: Badanie krwi na obecność wirusa./ Testy DNA /pokrewieństwo

Wyniki:

  Badanie krwi na obecność wirusa :   NIE 

  Testy DNA/pokrewieństwo               :  TAK

-Co to ku*wa jest?!-zapytałem wściekły

-Wygląda na to, że jesteś jej bratem.-powiedział zszokowany Dezy

-Jakim cudem.-powiedziałem łapiąc się za głowę-To nie może być prawda, musimy powtórzyć testy.-powiedziałem chodząc po pomieszczeniu

-Musisz się z tym pogodzić.-powiedział Florian, ciekawe jak. Do tej pory szło dobrze, a ta wiadomość tylko pogorszyła sprawę. Usłyszałem zegar, wybiła 12. 12! Wybiegłem z pomieszczenia jak najszybciej się dało, wszyscy obecni na korytarzu spojrzeli na mnie. Wiem, że ona jest moją siostrą więc muszę jej teraz pomóc. Widziałem drzwi, kiedy byłem już kilka metrów od nich usłyszałem strzał. Otworzyłem drzwi, zobaczyłem uśmiechniętą Andżelikę i Sandrę, która miała postrzeloną nogę. Będzie ciężko, nie spodziewałem się tego, wiem jedno, że jeśli należy do mojej rodziny to nikt nie może jej tknąć. Rudowłosa spojrzała na mnie.

-O jesteś. Myślałam, że nie przyjdziesz zobaczyć jak ta mała gówniara zdycha.-powiedziała uśmiechając się.

-Nie nazywaj jej tak.-powiedziałem podchodząc do szatynki, rozwiązałem jej ręce. I spojrzałem na ranę, którą miała na udzie. Na nieszczęście postrzeliła ją w tętnice.

-Co ty odpier*alasz?!-krzyknęła

-Mała zmiana planów.-powiedziałem wbiegając z Sandrą na rękach do naszego małego szpitala. Zszokowana Justyna patrzyła na mnie, kiedy położyłem szatynkę na stole operacyjnym. Od razu wyjęła kule, odkaziła ranę i wyjęła igłę aby zszyć ranę. Drobna piąstka Sandry ściskała prześcieradło na którym leżała, chwyciłam jej dłoń na co ona tylko się uśmiechnęła, żeby zaraz syknąć z bólu. Po kilku minutach Justyna opatrzyła ranę i wyszła. 

-O co tu chodzi?-zapytała szatynka patrząc na mnie

-Nie wiem jak ci to powiedzieć, sam jestem w szoku.-powiedziałem 

-Można jaśniej?-zapytała

-Wyniki wykazały, że jesteśmy rodzeństwem.-powiedziałem i spojrzałem jej w oczy. Dziewczyna tylko pokręciła głową.

Hejka jednorożcu!

Tutaj pisze twój ukochany polsat. A teraz napisz szczerze w komentarzu komu chciałeś przypiąć plakietkę "brat Sandry"?! Nie wiem czy dobrze wybrałam, ale klamka zapadła. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Mówiłam to już kilka razy, ale planuje jeszcze około 5-6 rozdziałów. 

Dziękuje za przeczytanie

Papa Dysia <3

Pomocniczka YouTubeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz