Rozdział 14

1.3K 115 37
                                    

                                             *Perspektywa Naruciaka*

Wstałem rano był 8, o 10 miałem być u Sandry. Poszedłem pod prysznic, potem zacząłem układać włosy. Potem założyłem czarne dresy i bluzę. Udałem się na stołówkę, głownie po to żeby obgadać z chłopakami plan. Podobno Poszukiwacz i Skkf wyjechali dwie godziny wcześniej. Ustaliliśmy, że ze mną pójdzie Michał. Poszliśmy po plecaki i ruszyliśmy w drogę. 

-Jak myślisz będziesz jej bratem?-zapytał Multi

-Nie wiem, z jednej strony chciałbym znalazłbym siostrę. Ale z drugiej strony ja-ja-Ja ją kocham.-powiedziałem

-Rozumiem cie.-powiedział Michał i objął mnie ramieniem

Szliśmy lasem, naszym oczom ukazała się polana. Rozejrzeliśmy się i podeszliśmy do drzwi, co dziwne były one otwarte. Wbiegliśmy do środka, szukaliśmy Sandry. Jedyne co znaleźliśmy to kartka.

                                                                         Witajcie!

Mieliście dziś przyjść po Sandrę, ale my byliśmy szybsi. Nie bójcie się, nie jesteśmy politykami. Musimy po prostu pozbyć się problemu, będziecie nam jeszcze za to dziękować. 

Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Dezego. Jakim cudem oni ją porwali? 

-Coś się stało Adam?-zapytał zdezorientowany Czułek

-Tak, porwali Sandrę.-powiedziałem

-Co?!-wykrzyczał Masterczułek

-Szliśmy, ale drzwi były otwarte, kiedy weszliśmy znaleźliśmy list, tam było napisane, że oni nie są politykami.-powiedziałem

-Wracajcie.-powiedział Czułek i rozłączył się

-A co jeśli oni ją zabiją?-zapytał Michał

-Wtedy my zabijemy ich.-odpowiedziałem, zamknęliśmy dom i ruszyliśmy w drogę powrotną

                                                       *Perspektywa Sandry*

Wstałam, poszłam pod prysznic, umyłam zęby. Założyłam czarne jeansy z dziurami na kolanach i czarną bluzę z kapturem. Wyjęłam z szafki ciemne pieczywo. Posmarowałam je masłem, ukroiłam plaster sera i pomidora. Zjadłam kanapkę i poszłam do sypialni. Założyłam słuchawki i położyłam się na chwilę. Leżałam i patrzyłam w sufit, aż nagle usłyszałam huk. Wstałam i uchyliłam drzwi sypialni, ale pożałowałam tego ponieważ dwóch mężczyzn w maskach mnie zauważyło. Pobiegło w moją stronę, ja nie zdążyłam zakluczyć drzwi, zapięli mi ręce w kajdanki i wyprowadzili z domu. Na szczęście nie zauważyli że miałam telefon w wewnętrznej kieszeni od bluzy. Zaprowadzili mnie do helikoptera.

-Spokojnie, nie będzie bolało-powiedział jeden, te downy  nie zakryły mi oczu, starałam się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Po dzwudziestu minutach zatrzymaliśmy się. Moi porywacze wyszli. 

                                        *Perspektywa Masterczułka*

Michał i Adam już przyszli, a ja myślałem kto stoi za porwaniem Sandry. Przecież Adam i Florian mieli dziś załatwić helikopter. Poszukiwacz nienawidzi Sandry. Kilka razy kiedy Adam, Michał, Remek i Przemek szli na patrol on znikał. Te jego rozmowy w nocy, też nie są normalne... Ale Florek nie pozwoliłby jej zabić...Wstałem i pobiegłem do chłopaków, otworzyłem drzwi.

-Wiem gdzie ona jest, chodźcie bo zaraz może być za późno.-powiedziałem i ruszyłem do garażu, wsiadłem do samochodu, a zaraz po mnie Adam, Michał, Przemek i Remek. Ruszyliśmy. 

-Gdzie ona jest?-zapytał Adam

-Zaraz się dowiecie.-powiedziałem, jechaliśmy jeszcze 10 minut, dopóki nie zauważyłem góry na którą Florek zawsze przychodzi. Skąd wiedziałem, braterska więź. On nie chce żeby Sandra zginęła. Wysiedliśmy i zaczęliśmy iść na górę.

                                          *Perspektywa Sandry*

Do drzwi helikoptera podszedł jeden z moich zabójców.

-Chodź.-powiedział cicho, chyb anie chciał tego zrobić. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu, po chwili słona ciecz spływała po moich policzkach. Byłam gotowa na śmierć, chociaż nie wiem kto jest moim bratem, ale znalazłam przyjaciela. Spojrzałam w niebo, wiedziałam że dołączę zaraz do moich "rodziców". Uśmiechnęłam się do siebie. 

-Przepraszam.-powiedział chłopak, który zaprowadził mnie na środek wzgórza. Ja uklęknęłam, po chwili obaj zdjęli maski.

-Ostatnie życzenie?-zapytał...Poszukiwacz

-Dlaczego chcesz to zrobić?-zapytałam, czułam jak po moich policzkach lecą strużki łez

-Jesteś tylko problemem, przeszkadzasz mi więc pozbędę się ciebie.-powiedział tak jakby był całkowicie pozbawiony uczuć i wycelował we mnie. Zamknęłam oczy, nie chciałam walczyć poddałam się. To był ostateczny cios. Nie dałam rady, przegrałam w grze której stawką jest życie...Żegnaj świecie było miło, ale się skończyło...

-Przepraszam, zawiodłam was wszystkich. Obiecałam coś co jest nie możliwe. Ale spokojnie już za chwilkę mnie nie będzie. Przepraszam.-powiedziałam w miarę głośno i zacisnęłam powieki. Przed oczami przeleciało mi całe moje życie. Te dobre i te złe momenty i wydarzenia, które przyczyniły się do tego kim teraz jestem.Ale to już koniec... Usłyszałam strzał i poczułam ból... Żegnajcie...

Hejka jednorożce!

Jak myślicie czy to już koniec? Czy zakończę właśnie w ten sposób tę książkę? Przekonacie się już niedługo. 

Papa Dysia <3

Pomocniczka YouTubeWhere stories live. Discover now