Rozdział 5

2.5K 141 71
                                    

Już miałam iść razem z pięknym jednorożcem na drugi koniec tęczy, ale zadzwonił mój budzik.(smuteczek zapalmy znicz [*]) Była już 23, obok mnie leżał nie kto inny jak Puszek. Wstałam z łóżka, podeszłam do biurka i zarzuciłam mój plecak na ramię. Wzięłam pudełko i zaczęłam sprawdzać czy nic nie uciekło. Udałam się do salonu i postawiłam bagaże przy drzwiach. Zjadłam tosta z serem, podeszłam do wieszaka na kurtki i założyłam moją chustę i vansy. Zawołałam Puszka i wyszliśmy z domu. Było ciepło jak na początek jesieni. Chwyciłam pudełko i zaczęłam iść warz z moim towarzyszem w kierunku bazy YouTube. Mijaliśmy jak zwykle drzewa, krzewy, staw, polane i mały sklep. -Było spokojnie, cicho wiatr wydawał się nieobecny. Niebo nie było pochmurne, wręcz przeciwnie nie było na chmur. Oprócz jednej, była mała, wydawało się że jest prawie czarna, taka samotna.- Nagle zobaczyłam drewniany domek czyli cel mojej małej "wyprawy". Zaczęłam się rozglądać, w oknach budynku było widać youtuberów z bronią, byli gotowi by zabić. Przed bramą też stało kilku jednego z nich rozpoznałam to był Przemek. Mam wybór, mogę po prostu podejść i dać im paczkę ryzykując przy tym życiem, lub wymyślić coś innego. Chyba wybiorę drugą opcję. Usiadłam pod drzewem i spojrzałam na wilka. Podeszłam do wilka i wyszeptałam do niego, wiem że to dziwne ale wydaje mi się, że on mnie rozumie.

-Puszek pobiegniesz w prawo, w krzaki odwrócisz ich uwagę, ja podrzucę paczkę i wrócisz tu dobrze?- zapytałam a wilk pomachał ogonem- Tylko uważaj na siebie.- Puszek ruszył w prawo, w stronę krzaków tak jak go prosiłam, w głębi duszy bałam się, że go postrzelą. Zauważyłam jak wszyscy idą w stronę wilka, jedni napinają łuki inni zaś kurczowo trzymają w dłoniach broń. Spojrzałam w stronę okna, siedział tam Remek i Michał, wychyliłam się zza drzewa żeby sprawdzić czy ktoś stoi obok bramy. Tak stał tam zdezorientowany Przemek. Widok bezcenny, szłam powoli w stronę chłopaka. Ci z okna patrzyli na mnie uśmiechając się, Disowskyy spojrzał na mnie. Poczułam jakby prześwietlał mnie wzrokiem, odłożyłam paczkę i zobaczyłam, że chłopaków nie ma w oknie. Jednak pojawili się obok Przemka. Teraz byli w komplecie, nie wiem dlaczego ale przytuliłam ich. Oni najpierw spojrzeli na siebie, ale potem odwzajemnili uścisk. To musiał wyglądać dziwnie dziewczyna 160 i trzech chłopaków o wzroście od 180 do prawie 190. 

-Cieszę się, że Cię widzę.- powiedział Michał uśmiechając się.

-Ja też się cieszę, że was widzę, a i co do tej kartki to tęczowe sznurówki- odpowiedziałam, za chłopakami wisiała kartka z napisem "Jak można Cię rozpoznać?" Po chwili poczułam rękę na ramieniu, zręcznie przerzuciłam napastnika na ziemię i przyłożyłam mu pistolet do głowy. Przemek i Remek chyba byli pod wrażeniem moich możliwości. Po wzroku Michała widać było, że współczuje chłopakowi, wiedział jak to jest...

-Kim jesteś?- zapytałam, trzymając pistolet przy skroni chłopaka

-Ej no spokojnie dobrze? Nie chcę Ci nic zrobić, prędzej dowództwo.-powiedział Adam 

-Możesz go zostawić.-powiedział Remek, schowałam broń a moja "ofiara" wstała. "Wyrósł" przede mną chłopak o wzroście mniej więcej 190. Wow. Spojrzałam do góry i powiedziałam:

-Sorry, ale jestem troszkę przewrażliwiona. Dobra ja muszę iść bo mnie jeszcze mnie znajdą.- odwróciłam się, kiedy usłyszałam w oddali krzyki

-To ona łapcie ją!!-krzyczał Masterczułek

-Ja idę to pa !-rzuciłam na odchodne i biegłam w stronę lasu. Wyjęłam mój łuk i napięłam strzałę. Szłam tyłem, "prześwietlając" teren wzrokiem. W moją stronę biegł Puszek. Czyli nic mu nie jest, jaka ulga. Wilk szedł obok mnie, zauważyłam jak w moją stronę biegnie "stado" ludzi. Potknęłam się i przewróciłam w krzaki. Po chwili nade mną stał Masterczułek.

Pomocniczka YouTubeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz