Rozdział 21

1.3K 111 23
                                    

*Perspektywa Sandry*

Wyszłam z pomieszczenia. Teraz moje życie zmieniło się 0 360 stopni. Dlaczego on? Ja się pytam, to nie może być prawda... Nie mamy ze sobą nic wspólnego, wiek się nie zgadza, wygląd i wszystko inne... Udałam się na podwórko gdzie usiadłam pod drzewem. Przyciągnęłam do siebie nogi. Teraz muszę być silna i nie pozwolić, żeby politycy się o tym dowiedzieli. Ni poddam się, nie teraz...

   **********

Od dnia w którym dowiedziałam się, że Stuu jest moim bratem minął tydzień. Nasze relacje trochę się poprawiły. Andżelika jest teraz pod stałym nadzorem, przeniesiono ją do pomieszczenia przypominającego celę więzienną. Z moją nogą jest o wiele lepiej. Właśnie skończyłam pakować plecak i razem z Michałem i Remkiem mamy iść na patrol. Miałam rację to była cisza przed burzą. Ostatnio nic się nie działo, a teraz wszędzie kręcą się podejrzane osoby. Szukają czegoś, a raczej kogoś, szukają mnie... Oni wszyscy mogą zginąć przeze mnie. Wyszłam z pokoju i udałam się do dowódców. Zapukałam i usłyszałam ciche "proszę" po czym weszłam do pomieszczenia. Moi dzisiejsze towarzysze patrolu już na mnie czekali. Mandzio podał nam mapy z zaznaczonym terenem, który mamy dziś "zwiedzić". Wyszliśmy w ciszy z budynku. Nie odzywaliśmy się od tego zdarzenia, mam wrażenie że oni coś przede mną ukrywają tylko nie wiem co. Rozejrzałam się i zatrzymałam. Kilka metrów przed nami szedł żołnierz od polityków, broń miał opuszczoną. Rozglądał się, prawdopodobnie podziwiał uroki jesieni. Przeładowałam broń, a nasza "ofiara" się odwróciła. Zaczęłam się przyglądać wysokiemu brunetowi... Upuściłam broń i szybko wyjęłam z kieszeni spodni zdjęcie. Był na nim właściciel domu. Podeszłam do niego i wyręczyłam zdjęcie.

-Miło mi poznać Pomocniczkę YouTube. Jestem Maks.-powiedział mężczyzna i uśmiechnął się

-To na prawdę ty?-zapytałam wytrzeszczając oczy

-Tak.-odpowiedział i stałam jak zaczarowana-Może zejdźmy gdzieś na bok.-zaproponował i zeszliśmy ze środka małej polanki, która była otoczona drzewami.

-Co ty tu robisz?-zapytałam

-Szukam cię, musisz jak najszybciej stąd uciec. Oni wiedzą gdzie jesteś, planują po ciebie przyjść za kilka dni. Tym razem nie macie szans na przeżycie.-zakończył wyczekując mojej reakcji

-Nie, to za wcześnie.-wyszeptałam i złapałam się za głowę-Co mamy teraz zrobić?-zapytałam samą siebie

-Możesz stąd uciec, albo oddać krew.-powiedział Michał podchodząc do mnie

Nie mogę stchórzyć. Nie ucieknę, oddam krew i pomogę innym. Oni muszą przeżyć, nie ma innej opcji.

-Mogę wam pomóc.-powiedział Maks-Znam ludzi, którzy mogą pobrać krew i przetransportować ją do chorych.-zakończył patrząc na mnie

-Zgadzam się.-powiedziałam

-Za dwa dni moi ludzie przyjadą do ciebie.-powiedział i odszedł. Zniknął  tak szybko jak się pojawił. 

**********

Od powrotu z patrolu siedzę w pokoju, nie wychodzę tylko leżę i myślę. 

Co jeśli coś nie wyjdzie?

Co jeśli mnie porwą?

Co jeśli okaże się, że ja nie mogę im pomóc?

Co jeśli po prostu stchórzę?

Co jeśli coś źle zrobię?

Co jeśli będzie już za późno?

Co jeśli.....

Te pytania i milion innych cały czas krążyły po mojej głowie. Przecież wszystko może się zdarzyć.

Hejka jednorożcu!

Wiem, że długo, a nawet bardzo długo nie było rozdziału i przepraszam. Nie miałam fioletowego pojęcia co napisać. Dlatego rozdział taki krótki, ale następny pojawi się szybciej.

Dziękuje za przeczytanie. Niech żelkowy jednorożec będzie z Tobą!

Papa Dysia <3

Chamska reklama dla: olciafeliga  

Wbijaj na grupę "Żelkowe jednorożce"

Pomocniczka YouTubeWhere stories live. Discover now