Rozdział 17

1.4K 115 42
                                    

                                                            *Sen*

Idę białym korytarzem, nie ma tu okien, na jego końcu znajdują się czarne drzwi. Z każdym krokiem jestem coraz bliżej celu. Czuję powiew chłodu przez który na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Czym bliżej drzwi tym głośniejsze głosy osób, które za nimi stoją. Zaczęłam biec, ale z każdym moim krokiem oddalałam się od celu, a głos stawał się coraz to cichszy. Usłyszałam kroki za sobą, odwróciłam się i zobaczyłam w oddali dwie sylwetki, prawdopodobnie byli to mężczyźni. Szli w moją stronę rozmawiając o czymś.

-Ona nie może się o tym dowiedzieć.-powiedział jeden, mówił to z niechęcią w głosie-powiedział, mówił to z niechęcię w głosie

-Jeśli jej nie powiemy sama się dowie, to może byś dla niej szok, ale ja wierzę że da sobie radę.-powiedział drugi chłopak

-Ale ja nie chcę być jej bratem!-wykrzyczał pierwszy i spojrzał w moją stronę. Ja usłyszałam tylko strzał.                                             

                                                                                     *Koniec snu*

Obudziłam się, rozejrzałam po pokoju. Nikogo w nim nie było, podeszłam do okna, reszta ekipy miała trening na strzelnicy. Przyglądałam się im, muszę przyznać że nieźle sobie radzą. Poczułam na sobie czyjś wzrok, szukałam osoby która nie ćwiczyła, Stuart... Posłałam mu wrogie spojrzenie na co ten się tylko uśmiechnął, odeszłam od okna. JAK JA GO NIE NA WIDZĘ! Nie wiem dlaczego, ale od początku wydawał mi się taki chłodny i chamski. Gdyby okazało się, że pomaga Andżelice mnie zlikwidować nie zdziwiłabym się. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne krótkie, jeansowe spodenki, czarną bluzę zakładaną przez głowę z napisem "R3B3L" i czystą bieliznę. Kiedy jest w miarę ciepło zawsze tak chodzę, wtedy nie marznę.Udałam się do łazienki. Odłożyłam wybrane wcześniej ubrania i weszłam pod prysznic. Lodowata woda płynęła po moim ciele małymi strumykami. Nie zważając na to chwyciłam gąbkę i nalałam na nią żel o zapachu śliwki. Umyłam się dokładnie i wytarłam kropelki wody w czarny ręcznik. Założyłam bieliznę i bluzę. Spojrzałam na ranę, przemyłam ją wodą utlenioną i owinęłam ją delikatnie bandażem.Założyłam spodnie i skarpetki po czym wyszłam z pomieszczenia. Z racji iż reszta ćwiczyła sama musiałam znaleźć stołówkę. Postanowiłam iść prosto, potem skręciłam w lewo, następnie schodami w dół. To nie tu. Zawróciłam do miejsca w którym zaczęłam swoją podróż, tym razem skręciłam w prawo, a następnie szłam do końca korytarza prosto. Bingo! Uchyliłam drzwi i rozejrzałam się ostrożnie po pomieszczeniu. Nikogo nie było, no chyba logiczne że jak mają trening to tu nie przyjdą. Zrobiłam sobie klasyczną kanapkę z serem i pomidorem. Po zjedzeniu skromnego śniadania postanowiłam wyjść na dwór, nie mogę iść na trening ponieważ jestem postrzelona i nie dam sobie rady. Z resztą moi przyjaciele nie pozwolili by mi ćwiczyć za żadne skarby tego świata. Szłam przy budynku przyglądając się ćwiczącym.

-Sandra zaczekaj!-niemalże wykrzyczał Czułek, a ja odwróciłam się w jego stronę

-O hej.-powiedziałam uśmiechając się

-Co taka smutna?-zapytał blondyn. O kurde, a jeśli on wie o tym co zrobiła mi Andżelika?

-Nic, po prostu trochę zmęczona.-powiedziałam patrząc na chłopaka

-Może cię coś pocieszy.-powiedział uśmiechając się szeroko- Dzisiaj po zebraniu zrobimy badania krwi, zobaczysz czy Adam jest Twoim bratem.-dokończył, a ja rzuciłam się chłopakowi na szyję.

-Dziękuje.-wyszeptałam dalej wisząc na szyi blondyna

-Wiesz co, jestem zazdrosny.-usłyszałam znajomy mi głos

-Adam!-wykrzyknęłam i złapałam chłopaka za rękę

-To może ja was zostawię samych.-powiedział Dezy i odszedł

-Dziś mamy zrobić badania.-powiedziałam patrząc mu w oczy, bałam się a co jeśli jesteśmy rodzeństwem

-Nie bój się, wyniki będą za jakieś dwa dni.-powiedział uśmiechając się

-Tak, to następne dwa dni życia w świadomości że nie mogę cię kochać tak jakbym tego chciała.-wyszeptałam i zaczęłam przyglądać się moim butom. Chłopak podniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy

-Nawet jeśli będziemy rodzeństwem i tak będę cię kochał, nigdy cię nie zostawię.-wyszeptał i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w chłopaka, lecz po chwili poczułam jak tracę grunt pod nogami. 

-Ty debilu zostaw mnie!-krzyczałam uderzając go pięściami w plecy

-Jak przeprosisz.-powiedział i zatrzymał się

-W twoich marzeniach idioto!-wykrzyknęłam 

-Osz ty.-powiedział i zaczął biec w nieznanym mi kierunku. 

-Pomocy!-krzyczałam, ale reszta tylko się śmiała. Jakie to smutne, kiedy nikt nie chce ci pomóc. I to są przyjaciele. Adam zatrzymał się i odstawił mnie do WODY!! Ja go zabiję, woda sięgała mi do bioder. JA SIĘ TAK ŁATWO NIE PODDAM. Zaczęłam chlapać na chłopaka wodą, po chwili oboje byliśmy mokrzy. Wyszliśmy z jeziorka, ja poszłam w stronę reszty. Zauważyłam Michała stojącego do mnie tyłem. Zaczęłam biec w jego stronę, po czym rzuciłam się na jego plecy.

-JA PIE*DOLE!!-krzyknął próbując utrzymać równowagę

-Z tobą?-Zawsze-powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem

-Ty mała gnido.-powiedział i zaczął mnie gonić

-Gorzej niż dzieci.-skomentował Stuu, poszłam po wiaderko które stało obok altanki i napełniłam je wodą ze stawu. Brunet zaczął uciekać, ja go goniłam. Po chwili straciłam go z pola widzenia. Chodziłam po podwórku szukając mojej ofiary. Zauważyłam jak zza krzaka wystają czarne włosy. Podeszłam i wylałam na chłopaka wiaderko wody. Ten tylko syknął, wstał i odszedł patrząc na mnie morderczym wzrokiem. Postanowiłam przebrać się w suche ubranie, więc udałam się do pokoju. Szłam dopóki nie zauważyłam znajomych mi drzwi. Usłyszałam głosy zza drzwi, przyłożyłam do nich ucho i nasłuchiwałam.

-Musimy się jej pozbyć.-powiedziała Andżelika

-Wiem, ta gówniara działa mi na nerwy.-powiedział Stuart, był wyraźnie wkurzony

-Szantaż.-powiedziała rudowłosa

-Tak, ona nie jest wcale taka głupia.-skomentował Stuu

-Powiemy, że jeśli nie odda się w ręce polityków zrobimy coś Michałowi, Remkowi, Przemkowi albo Adamowi. -powiedziała dziewczyn śmiejąc się

-W sumie mogę na to przystać, jeśli nie wypali upozorujemy jej samobójstwo. Ale wcześniej będziemy musieli pobrać krew.-powiedział i udał się do wyjścia z pokoju. Ja pobiegłam do łazienki, która znajdowała się naprzeciwko pokoju. Zamknęłam drzwi i zsunęłam się po nich. Oni mogą coś zrobić moim przyjaciołom. Oni chcą mnie zabić..

Hejka jednorożcu!

Wiem, że ten rozdział miał być wczoraj, ale nie mogłam go napisać. Przepraszam, ale już od początku roku szkolnego wszyscy zasypują nas pracami domowymi. Niestety takie życie, nic na to nie poradzę. Postaram się dziś napisać następny rozdział, a dodam go w środę albo czwartek. To tyle, dzięki za przeczytanie.

Papa Dysia <3


Pomocniczka YouTubeWhere stories live. Discover now