31

1.1K 137 15
                                    

PIĄTEK / dzień

- Dobra - odetchnął Taehyung - nie skapnął się, że nie zdążyłem na tego busa. Heh - dokończył do siebie i usiadł przy oknie po zacienionej stronie pojazdu. Jego przyjaciel nie miał zielonego pojęcia, że chłopak spóźni się co najmniej pół godziny. - Lepiej późno niż wcale, tak? - uśmiechnął się niezadowolony i nie zbyt dumny ze swojego zachowania. Cała wina znów padła na Hoseoka. Jak uważał Kim to właśnie przez swojego hyunga, który poprzedniego wieczoru do późna głośno słuchał nowej piosenki swojego ulti bandu, zaspał. No a raczej nie tyle zaspał, co przysnęło mu się, kiedy położył się "na pięć minut", godzinę przed odjazdem autobusu. Kiedy młodszy przysłał mu wiadomość, że ma coś ważnego do powiedzenia to (tymczasowy) blondyn miał nadzieję, iż jego kolega tak samo się spóźnił i nie będzie musiał czekać na śpiocha. Zignorował to, bo skoro sam już prawie zniszczył to spotkanie to był pewien, że nic gorszego się nie stanie. Biedaczek nie miał pojęcia o tym, co Jungkook "przygotował". A właściwie do czego został zmuszony.

*

Kook był na miejscu. Stał ze swoją niewielką walizką przed wejściem do hotelu. Wyciągnął telefon z kieszeni i spojrzał na ekran. Pusto. Zdecydował, że zaczeka, bo korki w tym mieście były codziennością. Szczególnie, że budynek mieścił się w samym centrum. Był wyrozumiały i nie chciał stresować wiecznie roztrzęsionego i przewrażliwionego Tae. Żeby ten zaś nie uznał, że coś nie jest "perf". Napisał tylko krótką wiadomość:

Mewa97: jakby coś to już jestem

Nie oczekiwał odpowiedzi tylko wygodnie rozsiadł się na ławeczce, stojącej na placu, otaczającym hotel. Odchylił głowę do tylu i tak samo, jak podczas wizyty u przyjaciela łapał promienie słoneczne.

- Czekamy na kogoś? - w końcu przerwał towarzysz Jeona.

- Właściwie to nie - poderwał się gwałtownie brunet i otworzył jedno oko. Przecież nie mógł powiedzieć, że czeka na swojego internetowego kolegę, którego pewnie starszy zna. - Ale Jimin... Czy ta pogoda nie jest cudowna? - uśmiechnął się, udając rozkosz.

- Może i jest, ale chociaż ubierz maskę - zabrzmiał jak troskliwa matka, mówiąc surowym głosem ojca. - Nie czujesz tego brudnego powietrza?

- Daj spokój - machnął ręką i wrócił do poprzedniej pozycji, zerkając czy Park zamierza odejść. W głębi duszy wierzył, że jego współlokator znudzi się siedzeniem na tyłku bez celu i pójdzie do hotelu. Ten, jakby znając myśli przyjaciela prychnął, po czym ruszył w stronę wejścia. - Hyung! - krzyknął za nim zadowolony Jungkook. - Nie mamy zarezerwowanego pokoju!

- Jinjja... - szepnął drugi bardzo cicho. Coraz bardziej żałował tego, że zmusił Kooka do zabrania go ze sobą. Uznał, że taki chłopczyk jakim jest Jeon sam nie poradziłby sobie w takiej metropolii. Plus chciał zwiedzić stolicę, w której, aż wstyd było mu się przyznać, był pierwszy raz. Poza tym "co on sam chciał robić w tym mieście". To dla Jimina było oczywiste, że jego kolega musi mieć kompana. - Może jeszcze powiedz, że nie oddasz mi mojego telefonu...

Ostatnie zdanie Jungkook usłyszał doskonale, jednak nie chcąc podpaść szatynowi, nie skomentował tego, będąc dumnym z, przynajmniej chwilowego, pozbycia się towarzysza. Wierzył, że wtedy pojawi się V i będą mogli na osobności wymyślić plan awaryjny.

*

Drugi z umówionych był już tylko czterdzieści osiem kroków od miejsca spotkania. Tak, dokładnie policzył... Nabrał powietrza do płuc, po czym wypuścił je szybko, pisząc wiadomość.

Alienbeach: odebrałeś klucze?

Mewa97: nie, czekam na ławce

Taehyung rozejrzał się pospiesznie i spostrzegł bruneta w pozycji półleżącej. Wyglądał tak cholernie seksownie... Spóźniony chłopak przygryzł wargę i rozluźnił wszystkie mięśnie. A było to już ponad dziesięć minut odkąd Jimin wszedł do hotelu. Blondyn tak szybko dotarł do celu, bo zapłacił kierowcy autobusu za to, żeby jechał, nie zważając na licznik prędkości. Pieniądze nie były nic warte, kiedy w grę wchodził Jeon.

Wyświetlono. | VKOOKWhere stories live. Discover now