34

1K 133 31
                                    

SOBOTA / dzień

- Co ty... tu... - mówił powoli Taehyung, wpuszczając gościa do środka.

- No mieliśmy się umówić co do dziś - brunet pokazał swoje zęby w szerokim uśmiechu. - Mam chwile, bo Dżemin poszedł po coś na obiad - chłopak czuł się jak u siebie. Wszedł do salonu, jedząc ciastka, które wcześniej zabrał z kuchni. Usiadł na kanapie i czekał, aż lokator znajdzie się obok niego, po czym kontynuował. - No zdradź mi swój plan.

- Nie! - szybko odpowiedział starszy, dokładnie obserwując usta kolegi. - Mówiłem: im mniej wiesz, tym wiarygodniej to będzie wyglądało. A skoro już tu jesteś... - Jungkook uniósł jedną brew i uśmiechnął się półgębkiem. Przestał nawet gryźć słodycze, przez co Kim w końcu oderwał wzrok od jego buzi. - Albo nie... - momentalnie zmienił zdanie, w nadziei na jeszcze lepszy moment.

- Ej no - oburzył się Jeon. - Co to ma być?! - rzucił opakowaniem w przyjaciela i skrzyżował ręce na piersi.

- Nie rozśmieszaj mnie - blondyn wstał i podszedł bliżej Jungkooka, by zburzyć jego idealną fryzurę. Znowu oboje czuli się swobodnie w swoim towarzystwie. - Nie zmarzłeś wczoraj? - zapytał przejmując się zdrowiem młodszego. Sięgnął po pilot w momencie, gdy drugi odpowiedział

- nie. Jest spoczi - znowu oczom Tae ukazały się śnieżnobiałe zęby dwudziestolatka. Pierwszy, dosłownie, rzucił się na kanapę, ocierając nogą o udo kolegi.

- Bo ja zmarzłem bardzo - orzekł, udając napad dreszczy i łapiąc bruneta pod rękę, wtulił się w jego ciepły bok. Oparł głowę na jego ramieniu i zamknął oczy. - Oo - westchnął. - Tak mi dobrze... - Siedzieli tak chwilę, aż w końcu Taehyung wziął pilot, by włączyć telewizję.

- Dlaczego ty zawsze włączasz TV jak sobie tak siedzimy wygodnie? - rzucił Jeon i spojrzał chłopakowi w oczy. Ich twarze dzieliły centymetry i każdy z nich czuł oddech drugiego na swoich policzkach. Jungkook nie odrywając spojrzenia wziął rzecz z ręki kolegi i odłożył ja na bok. - Hyung...? - szepnął i zatrzymał się na chwilę, by odpowiednio ułożyć zdanie. - Czy ty...? - zaczął, kiedy oboje usłyszeli dźwięk telefonu. Natychmiast się wyprostowali.

- Ekhem - chrząknął wyższy, po tym jak wstał i zaczął szukać swojej dzwoniącej komórki w pomieszczeniu. - Przepraszam - powiedział, żałując przerwania sytuacji i, też, za to, że ktoś znowu przeszkadza im w ich spotkaniu. - Hoseok... - szepnął, widząc numer na ekranie. Ze złości w jego oczach pojawiły się niewielkie łzy. - Czego! - krzyknął do słuchawki odwracając się plecami do gościa.

- Namjiny będą jutro w Seulu, jak coś, to mogą cię zgarnąć - powiedział spokojnie rozmówca, ignorując niegrzeczne zachowanie V.

- No i co! Mogli napisać SMS, albo poczekać do jutra przynajmniej! Co ty sową jesteś! - wrzeszczał, a Jungkook nie wiedział co robić. Nigdy nie widział swojego przyjaciela tak zdenerwowanego. - Mam wolny weekend to nie dzwońcie do mnie! Musisz mnie tak męczyć telefonami?! - po ostatnim zdaniu zakończył połączenie, nie żegnając się i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Położył telefon na półce obok siebie i odczekał siedem sekund, oddychając głęboko. - Zawsze ten pajac wszystko zepsuje - stwierdził, już wracając na miejsce, w którym wcześniej siedział. Brunet odsunął się kawałek, nadal trochę bojąc się nowopoznanego charakteru starszego. - Jungkook-ah... - wyciągnął rękę, chcąc pogłaskać go po ramieniu. A swoją drogą to był pierwszy raz, kiedy Kim użył tego zdrobnienia. Jeon wstał szybko, bo mimo iż, na samą myśl, jak wyższy wypowiada jego imię, a nogi pod nim się uginają, to wolał dać chłopakowi czas. Obawiał się, że teraz on zrobi coś źle i znowu podniesie ciśnienie dwudziestodwulatkowi.

Wyświetlono. | VKOOKDove le storie prendono vita. Scoprilo ora