Rozdział 17

1.6K 86 13
                                    

-Proszę pani?-obudziła mnie stewardessa.-Zaraz lądujemy. Proszę zapiąć pasy.

Zaspana podniosłam się i wykonałam polecenie. Z lotniska miał mnie odebrać tata Niny,jako że mój musiał wyjechać chwilowo z polecenia pani Sharon. Było już bardzo późno. Pojutrze miała zacząć się szkoła,a jutro rano ruszam do Rollera. Jak święty Mikołaj z workiem prezentów. Nina mi nie odpuści.

-Wylądowaliśmy.-powiedział pilot.

Westchnęłam i wstałam z fotela. Złapałam walizki-musiała mi pomóc stewardessa aby dociągnąć je do ojca koleżanki-i poszłyśmy na halę przylotów.

-Dobry wieczór proszę pana.-uśmiechnęłam się do Ricardo kiedy dotarłam. Nagle coś na mnie wbiegło i zachwiałam się.

-Nareszcie wróciłaś!!!-to była Nina. Pomijając fakt że przez nią prawie wylądowałam na podłodze byłam mega szczęśliwa widząc ją. Bardzo się za nią stęskniłam.

-Nina! Spokojnie,bo zaraz się przewrócę!

-Już,już. Ile można było czekać?! Całe dwa tygodnie bez ciebie! Nie masz pojęcia ile się działo! Jesteś zapisana na Open razem z Ambar i dziewczynami,jesienią będzie konkurs wrotkarski. A, i zostaliście z Matteo nowymi królami toru! Pomijając to że Króla Pawia tu nie ma.-mówiła ciągnąc mnie za rękę do wyjścia.

-No właśnie... Miałam ci o czymś powiedzieć. Matteo we wrześniu wraca do Argentyny!!!

-Naprawdę?! NIE WIERZĘ! Ale dobra,dzisiaj ci odpuszczę. Jutro pogadamy bo zaraz chyba zaśniesz. Kiedy wracają twoi rodzice?

-Jutro rano.

Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się w rezydencji pani Sharon. Widocznie odpłynęłam w czasie rozmowy z Niną. Nie pamiętam jak doszłam do auta. Rey pomógł mi zanieść walizki,a ja tuż po tym rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Nawet nie zastanawiałam się czemu Rey był taki miły.

Wstałam o 12:00. Moi rodzice powinni już wrócić. Zeszłam do kuchni,gdzie czekała Amanda.

-Pani Sharon chce abyś zjadła śniadanie razem z nią oraz panienką Ambar.

Byłam... zdziwiona,ale poszłam.

-Siadaj Luna. Miło cię znów widzieć. Tęskniliśmy.-czy ja się przesłyszałam?! Posiłek zjedliśmy w ciszy. Potem dowiedziałam się że pani Benson chce mi coś jeszcze powiedzieć. Usiadłyśmy razem na kanapie w salonie.

-Więc... Nie chciałam ci mówić tego przed wyjazdem,ale...
Pewnie słyszałaś o pożarze w tej posiadłości? I że zginęła w nim moja siostrzenica?-niepewnie skinęłam głową.-Okazało się że Sol przeżyła i wywieziono ją do Meksyku. Szukaliśmy jej od kiedy się tu wprowadziliście-wtedy przyszli tu Tino i Cato. Poszukiwania się opłaciły. Pamiętasz badanie krwi? To ty jesteś Sol Benson,prawowitą dziedziczką fortuny. A ja twoją jedyną rodziną,co znaczy że przejmuję prawo do opieki nad tobą. W świetle prawa jesteś moją podopieczną, a twoi ,,rodzice'' wrócili do Meksyku. Raczej już tu nie przyjadą. Są zatrudnieni w letniej rezydencji. Będziesz mogła ich widywać w wakacje i święta.

Zatkało mnie. Jak to już tu nie wrócą? Zrobili to gdy mnie nie było? Wleciałam do kuchni,złapałam wrotki i uciekłam.

***************************************************************************************

Niesprawdzone,mogą być błędy.

1. Dziękuję za sześć tysięcy wejść! Jesteście niesamowici! (powtarzam się) Kocham was!

2. Ostatnio opuszcza mnie wena. Nie wiem kiedy coś dodam,ale raczej w weekend. Brak weny,czasu. Mam nadzieję że zrozumiecie. TO NIE ZNACZY ŻE TO KONIEC! NIE SKOŃCZYŁAM REALIZOWAĆ POMYSŁÓW,TYLKO NIE WIEM JAK TO UBRAĆ W SŁOWA! ROZDZIAŁ LUB DWA W SOBOTĘ!!!

3. Dziękuję za wasze wsparcie. Kiedy ktoś komentuje daje gwiazdkę czuję się zmotywowana. PS. Tak mi chodzi po głowie to pytanie? Myślicie że moje opowiadania mogą być kiedyś bardzo popularne? To jedno z moich marzeń.

To tyle. Komentujcie,gwiazdkujcie. Buziaki :*

Soy Luna sezon 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz