It's Time

723 79 66
                                    

itsalljustforfun:

Perspektywę Mirandy jak zawsze piszę ja, a Diany - Natalka. Proszę jedynie o przesłuchanie piosenki (przed lub po przeczytaniu), gdyż słuchałam jej, pisząc swoją dłuższą część rozdziału, a słowa niesamowicie oddają to, co tutaj znajdziecie. Taki dodatkowy, drobny gest dla nas (bo to, że to wszystko czytacie i sami zżywacie się z bohaterkami, jest dla nas niesamowite :')).

***

Perspektywa Mirandy

Wraz z Frostem czekaliśmy na to, aż drzwi gabinetu Jokera się otworzą, ale bez skutku. Jonny kręcił się nerwowo, a ja wbijałam sobie paznokcie w skórę.

Przez grube drzwi gabinetu nie było słuchać nic. Dosłownie. Krzyków ani strzałów, podniesionego głosu ani śmiechu. Stwierdziliśmy jednogłośnie, że Joker po prostu rozmawia z Dianą, ale to wydawało się tak irracjonalną możliwością, że oboje w to nie wierzyliśmy (ja na pewno nie, a co dopiero Frost, który tak dobrze znał przecież swojego szefa).

Ewidentnie coś było nie tak, a ja miałam przed oczyma same czarne scenariusze. Modliłam się, aby Dianie nic się nie stało. 

W tym czasie Jonny dostał telefon od jednego z dostawców broni dla Jokera. Wyszedł więc przed klub, aby ją odebrać, a ja natomiast usłyszałam kroki zbliżające się do drzwi po drugiej stronie. Odsunęłam się więc nieco, spodziewając się Diany, jednak coś podpowiadało mi, że to nie jej kroki. Tylko te, które również świetnie znałam.

W progu stanął Joker. Miał zamoczoną koszulę, na której znajdowały się świeże plamy krwi. Jego włosy były w zupełnym nieładzie, pojedyncze, wilgotne kosmyki wpadały mu do oczu, a na twarzy oprócz zaschniętej krwi, widniał szalony uśmiech, tak straszliwy, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie widziałam. Cofnęłam się, przerażona do szpiku kości. 

- GDZIE JEST DIANA?! CO JEJ ZROBIŁEŚ?! - Joker zatkał mi usta dłonią, a następnie błyskawicznie zaciągnął do wolnego pokoju obok. Zamknął drzwi, po czym rzucił mną o ścianę, przycisnął do niej, uniemożliwiając jakikolwiek ruch, a ręce zacisnął na moim gardle. Znów.

Wiedział, jak bardzo się wtedy bałam. Wiedział, że przez to robię się sparaliżowana ze strachu, że nie poruszę się ani na milimetr.

- Shh - wyszeptał, nachylając twarz do moich ust. - Diana jest już w swoim pokoju i odpoczywa. Sam ją tam zaniosłem. Ta kamienica ma wiele ukrytych korytarzy.

Próbowałam coś powiedzieć, ale zamiast tego z mojego ściśniętego przez klauna gardła wydobył się jedynie cichy jęk. Joker parsknął śmiechem, po czym nachylił się do mojego ucha.

- Och, Mirando... Wiesz, szczerze mówiąc, zawsze mi imponowałaś. Taka mądra, opanowana, nawet przy mnie. Nie to, co te blondynki wokół - prychnął. Przyciągnął moją twarz do swojej. - Zawsze wiedziałaś, jak się zachować i czego nie zrobić, żebym się nie zdenerwował. No, może poza jedną malutką rzeczą. Wiesz, o czym mówię, dont'cha? Och, to oczywiste, że wiesz. Bądź świadoma, że nasz Riddle Guy sobie odpuścił - wysapał gardłowym głosem. - Właściwie nie mam już ci tego za złe. Na tle wszystkich rzeczy, które odjebała Diana... W dniu swoich urodzin sama z ochotą rozłożyła przede mną nogi...  Albo na przykład to dziecko - westchnął ciężko. - Musiałem się go pozbyć - teraz dotarło do mnie, o czym ten psychopata mówił. Sprawił, że Diana straciła dziecko?! 

W przypływie szału zaczęłam się wyrywać, ale Joker jednym ruchem przedramienia mocno przycisnął mnie za szyję do ściany, a drugą dłonią złapał mnie za twarz.

- Sama rozumiesz, jak wytłumaczyłbym się Harley? Chyba nie muszę ci mówić, co się stanie, jeżeli się o tym dowie, smarty. A teraz przepraszam, interesy - to powiedziawszy, puścił mnie i bez słowa opuścił pokój. Osunęłam się na podłogę, przez chwilę masując szyję oraz normując oddech, po czym, zataczając się, puściłam się pędem do naszego pokoju. 

Joker's PetsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz