Loco, Maniac, Sick Bitch

885 80 40
                                    

NataliaSzatraj:

Z moimi rozdziałami przez parę dni będzie gorzej, gdyż jestem na Polconie całymi dniami i paraduję w moim cosplayu Harley z Suicide Squad :D Tyle udało mi się dla Was przygotować. Shipperzy Diast (Połączenie Diana i Frost XDD jak macie lepszą nazwę, to podajcie XDD) będą szczęśliwi po tym rozdziale :D

***

Perspektywa Diany

Przez całą podróż do domu, albo raczej czegoś, co mogłyśmy nazwać domem, Joker nie uraczył nas jednym słowem ani spojrzeniem. Byłam przerażona, szczególnie po groźbie, którą skierował do Frosta. Klaun jest nieobliczalny i Bóg wie, co może mu strzelić do głowy. Gdy dopłynęliśmy, Frost pomógł nam wejść na brzeg, a sam szybko ruszył za złowrogo pomrukującym Jokerem. Z niewiadomego powodu wracaliśmy pieszo, co nie stanowiło wielkiego problemu, gdyż klub znajdował się bardzo blisko rzeki, lecz wraz z Mirie postanowiłyśmy iść troszkę wolniej, skoro szef chce pogadać z mężczyzną.

- I'm scared of him, Mirie - wyszeptałam, pocierając zmarznięte ramiona.

Dziwiłam się nieco, że po takiej dawce alkoholu, płynąc łodzią, nie poczułam się niedobrze, ale nieważne. Mirie objęła mnie ramieniem i obie przekroczyłyśmy próg klubu, gdy reszta pracowników zaczęła sprzątać. Wróciliśmy dosyć późno, bo pogaduszki Jokera z Batmanem trochę trwały. Cały czas miałam wrażenie, że personel patrzy na nas z pogardą albo nawet gorzej. Oni harowali, a my woziłyśmy się z szefem i spałyśmy z nim. Byłyśmy do jego prywatnego użytku. Zastanawiało mnie, jaki on miał w tym cel. Co dawało mu (oprócz przyjemności, bo to oczywiste) wykorzystywanie nas w taki sposób? Podeszłyśmy do baru i z grzeczności zapytałyśmy, czy przypadkiem w czymś nie pomóc, ale zbyli nas odpowiedzią, że nie mamy tutaj nic do zrobienia.

- Diana... - Mirie zwróciła się do mnie, delikatnie szturchając moją osobę łokciem. Spojrzałam w zdenerwowane oczy dziewczyny, a ta wskazała ruchem głowy na drzwi od gabinetu Jokera. Usłyszałam donośne krzyki i prawdopodobnie odgłos tłuczonego szkła. Nie mogłam pozwolić na t,o by Jonny'emu coś się stało, więc ignorując przyjaciółkę, która ostrzegała mnie przed wybuchem szefa, wpadłam do pomieszczenia. Wiem, jestem zbyt impulsywna, ale tutaj chodzi o życie ważnego dla mnie mężczyzny i oczywiście nie mam tutaj na myśli Jokera.

Widząc zielonowłosego mierzącego spluwą prosto w pierś Frosta, zadrżałam. Obaj automatycznie odwrócili się w moją stronę, a Joker zaśmiał się swoim psychodelicznym chichotem, nie odsuwając lufy od Frosta.

- Doll, go back to your apartment - syknął z klasycznym dla siebie wyrazem twarzy. Nie ruszyłam się ani na milimetr. Mirie stała z boku, przyglądając się z przerażeniem temu, co robię i ja, i on.

- Jesteś zadziorna, Diana... Nie zadzieraj z szefem, gdy prosi cię o opuszczenie. Did ya hear that?! - wiedziałam, że jest mocno wkurzony i wiedziałam, że cała ta sytuacja może pogorszyć tę, w której obecnie się znajdowałam, ale czy to mnie obchodziło? Obchodziło mnie tylko to, aby Frost uszedł z życiem.

- Diana... - wyszeptała moja przyjaciółka, łapiąc za nadgarstek, by wyciągnąć moją osobę z jego gabinetu. Wyrwałam swoją dłoń i podeszłam do Jokera. Nie myślałam trzeźwo; wiedziałam, że zginę ale coś pchało mnie do przodu, coś chciało, bym mu się postawiła. Weszłam pomiędzy jednego a drugiego mężczyznę tak, że pistolet Jokera mierzył teraz prosto w moją szyję (byłam stosunkowo niższa od każdego mężczyzny, mam ledwie sto sześćdziesiąt dwa centymetry wzrostu).

- Get the hell outta here, Diana! - warknęła do mnie fioletowowłosa, na co Joker ponownie zaśmiał się głośno. Jego śmiech obijał się echem o moje uszy, przyprawiając mnie o gęsią skórkę i - co za tym szło - potworny strach. Czułam strach za każdym razem, gdy klaun był w pobliżu, ale pomimo wszystko w tej chwili stałam przed nim, a on mierzył we mnie pistoletem.

Joker's PetsWhere stories live. Discover now