You Crossed The Line, Purple

701 72 48
                                    

NataliaSzatraj:

Iza nie przestaje mnie ani na chwilę zaskakiwać. Jej rozdział jest moim drugim ulubionym zaraz po Punishment Time. Idealny Joker <3 No znaczy.... Idealnie creepy. Zapraszam do czytania :D

***

Perspektywa Mirandy

Udekorowałam naleśniki bitą śmietaną, położyłam na wierzch kilka malin, po czym poszłam obudzić Dianę. Obudzenie jej graniczyło z cudem, ale gdy tylko podsunęłam jej pod nos talerz z przyrządzonym przed chwilą śniadaniem, momentalnie podniosła się do pozycji siedzącej.

- Dziękuuuję - ziewnęła. Przeciągnęła się, po czym uśmiechnęła (nie wiedziałam, czy na widok mnie, czy naleśników, jednak bardziej stawiałam na to drugie) i wzięła jeden do ręki. - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła, Mirie - oznajmiła, kiedy przełknęła ostatni kawałek i już brała się za kolejnego naleśnika. - Jestem taka głodna, że zjadłabym je wszystkie.

Diana zawsze miała świetną przemianę materii, czego czasem jej zazdrościłam. Nie mogłam narzekać na swoją figurę, ale gdybym zaczęła się tak bezkarnie objadać, na pewno przybyłyby mi dodatkowe kilogramy (lub funty, na które narzekała Harley). 

- Ostatnio jesz jak na młyn - zauważyłam. 

- No to co? - udała oburzenie, po czym złapała się za skórę na brzuchu. - Chcesz mi powiedzieć, że robię się tłusta?

- Tak, z pewnością - wybuchłam śmiechem. - Po prostu Jonny nie nadąża z robieniem zakupów. 

Diana westchnęła. 

- Jedyny pozytywny aspekt życia na uwięzi w tym cyrku. Swoją drogą, zauważyłaś, że Joker dawno od nas niczego nie chciał?

Skinęłam głową. To prawda. Wykonywałyśmy jedynie standardowe obowiązki, do jakich zaliczało się stanie na barze oraz odbieranie zamówienia. Od ponad miesiąca ani razu nie wyświadczałyśmy szefowi żadnej wiadomej przysługi. Pozwalał nawet Frostowi chodzić z Dianą na randki. Cieszyłam się, bo moja przyjaciółka ani razu nie wspomniała o swoim urodzinowym prezencie, który tak jej się podobał. Najwidoczniej zdała sobie sprawę z tego, o kim mówiła. O człowieku, który praktycznie zatłukł ją na śmierć. Joker nadal potrafił nią manipulować, co bardzo mnie martwiło. A co do Diany i Jonny'ego... Wychodzili dziś na kolację. Bałam się, że to wszystko zwiastowało ciszę przed burzą.

***

Około jedenastej, kiedy Diana odbierała w kuchni zamówienie, a ja sprzątałam bar, zobaczyłam, że do klubu wszedł Ed. Zamarłam. Więc dotrzymał słowa. Powiedział, że odwiedzi Jokera za jakiś czas, aby nie wzbudzać podejrzeń. Jego pojawienie się tutaj z jednej strony dało mi wielką nadzieję na to, że uda mu się zrobić coś w związku z naszym pobytem u Jokera. Jednak tak samo obawiałam się, że klaun domyśli się, że rozmawiałyśmy z Riddlerem; poprawka: że ja z nim rozmawiałam.

Ed uśmiechnął się do mnie, po czym skierował w stronę gabinetu Jokera, gdyż po drodze zaczepił Frosta jedzącego lunch, pytając, czy szef jest w gabinecie.

***

Minęła godzina, a Riddler wciąż z niego nie wychodził. Nie mogłam skupić się na żadnej czynności - wycierałam w kółko ten sam blat, przestawiałam te same butelki. Jedyną rzeczą, jaka mnie pocieszała, było to, że nie słyszałam żadnych krzyków ani odgłosów strzałów. 

Wpół do pierwszej Riddler wraz z Jokerem opuścili gabinet. Przeszli przez cały klub, żywo o czymś dyskutując. Obaj wydawali się zadowoleni; klaun obejmował Eda i raz po raz wybuchał śmiechem, natomiast jego rozmówca, mimo że trzymał dystans, także uśmiechał się lekko. Joker odprowadził go do wyjścia, a następnie wrócił do gabinetu, nie zaszczyciwszy mnie najmniejszym spojrzeniem.

Joker's PetsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz