Dzień 74

208 20 2
                                    

Szarotka przeglądała dokumenty, w radiu wyła jakaś koreańska piosenkarka, a silnik buczał jak to silnik.

- Powiedz mi jeszcze raz. Po co jestem tam potrzebna?

- Jak już mówiłem szykuje się niezła komedia. A Ty przecież lubisz jak ludzie robią z siebie idiotów.

- Jeong, powinnam być teraz w kawiarni.

- Myślałem, że brat tej dziewczyny Cię zastępuje.

- Bo tak jest, co nie zmienia faktu, że powinnam tam być.

- Strona piąta, drugi akapit od dołu.

- Czyli... To przez niego?

- Nie on to zlecił, ale jego ludziom udało się dostać kopię zdjęć. Ktoś próbował je sprzedać gazetom.

- Wiem, przeczytałam. To już wszystko co mamy?

- Za mało?

- Zwykle czytam kilkunastu stronicowy esej.

- Zwykle czytasz o staruszkach, którzy mieli wiele lat na popełnianie błędów. On zajmuje się wytwórnią od dwóch lat.

Do gabinetu zaprowadziła ich młoda asystentka. Chociaż mogła być też sekretarką, Szarotka nie umiała określić stosunków kobiety do CEO. Na pewno zaproponowała by jej koktajl z egzotycznych owoców, a samemu prezesowi espresso. Miała tylko nadzieję, że nie jest to typ starego zboczeńca.

- Cho Hweing - wstał i uścisną im dłonie.

- Kim Jeong, a to - spojrzał na Minya.

- Wystarczy Szarotka, moje nazwisko jest jeszcze trudniejsze - uśmiechnęła się.

- Oczywiście - zaśmiał się Cho. Wskazał im kanapę. - Zapraszam. Rozumiem, że zainteresowała państwa moja oferta.

- Nie będziemy ukrywać, że taka współpraca to dla nas nowość. Normalnie takie sprawy załatwiamy inaczej. Jednakże oferta wydaje się być interesująca - odpowiedział asystent Kim.

- Słyszałem, że firma ma niecodzienny sposób reklamowania swoich produktów. Nie twierdzę, że to coś złego, ale tutaj w Korei marketing rządzi się swoimi prawami. Oto dokumenty, które mogą rzucić trochę światła na całą sprawę.

- My również dokonaliśmy kilka analiz. Inwestycja wydaje się pewna. Ale ciągle to tylko liczby na papierze - Szarotka na te słowa podała CEO kartkę. - Rozumie Pan. Potrzebujemy czegoś więcej.

- Zdaję sobie sprawę, że zwykłe słowa nie przekonają inwestorów oraz zarządu. W dokumentach, które dałem wcześniej znajdą Państwo sprawozdania oraz raporty z wcześniejszych współprac z ostatnich pięciu lat. Mamy się czym pochwalić. Każda zakończyła się sukcesem.

- Wspaniale - niespodziewanie odezwała się Szarotka. - A teraz proszę o dowód.

- Ależ o czym Pani mówi w takim momencie - zaśmiał się. - Ma Pani dowód, trzyma go Pani w ręce - twarz Minya nie wyrażała żadnych uczuć. Patrzyła na niego beznamiętnie. CEO stracił rezon. Spojrzał na Kim'a zdezorientowany. Asystent tylko go zachęcił ruchem ręki. - Ale tak teraz... - odchrząknął i poprawił marynarkę. - Obecnie trudno przedstawić mi jakikolwiek dowód. To skomplikowane i trudne. Nie da się tego zrobić tak od razu bez przygotowań. To...

- Skomplikowane i trudne? - dokończyła za niego Szarotka podnosząc jedną brew. Na jej ustach widniał lekki uśmiech.

Taekwoon mył dłonie kiedy obcy mu mężczyzna wszedł do łazienki. Chłopak nie zainteresował się. Kiedy wyszedł na korytarz zobaczył ją.

Minya stała oparta o ścianę. Miała na sobie granatową koszulę bez rękawów z dekoltem w literę "v" z falbanami. Do tego ołówkową spódnicę nad kolana i czarne szpilki. Obok jej nóg stała skórzana teczka. Gdy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi spojrzała w ich kierunku. Nie zaszczyciła jednak Taekwoona spojrzeniem dłuższym niż sekunda. Dla niego nie była to nawet sekunda. Minya wróciła do dokumentów, które trzymała. Szybko zwrócił uwagę na pękniętą wargę oraz lekko napuchnięty policzek, który próbowała ukryć pod makijażem.

Podobała mu się w tej koszuli. Wyglądała naprawdę ładnie. Jak w tedy na musicalu, a może nawet piękniej. Chciał podejść, przeprosić, objąć w talii i pocałować. Ale nie mógł.

- Co tu robisz?

- Stoję - odpowiedziała znudzony głosem nawet na niego nie patrząc. Po ciężkiej chwili w końcu na niego spojrzała. - Nie muszę Ci się tłumaczyć. - Mierzyli się wzrokiem. Ona patrzyła z dumą, on z niechęcią. - Byłam na spotkaniu jeśli to poprawi Ci humor.

Kucnęła po teczkę. Za Taekwoon'em ktoś wyszedł z łazienki. Szarotka podała mężczyźnie teczkę. Leo obserwował jak para odchodzi. Nie wiedział co ma myśleć.

- Jak oceniasz spotkanie? - spytał Jeong gdy szli do wyjścia.

- To miało być spotkanie? Nie rozśmieszaj mnie. Frajer, nawet nam nic do picia nie zaproponował.

- Na pewno nie jest spostrzegawczy. Nie rozpoznał Cię.

- Może się nie przyglądał zdjęciom. Wystarczyło mu, że Taekwoon na nich jest, ja nie miałam znaczenia.

- A co zrobimy z tą propozycją. Chcesz w to w ogólne wchodzić?

- Jasne, że nie! Prześwietl całą tą akcję. Nie podoba mi się to. Te dane są jakieś dziwne. Nie pasują mi.

- Dobra. A zmieniając temat, na prawdę przenosisz siedzibę główną i wyjeżdżasz?

- Tak. Ile czasu zabrało to nam ostatnio.

- Trzy miesiące. Ale te ta będzie więcej danych, papierów, więcej kłopotów.

- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Myślałam o tym i chyba w pół roku się wyrobimy. Może nawet szybciej.

- Muszę powiedzieć żonie.

- Nie musisz - szybko powiedziała Minya. - Nie mogę Ci tego zrobić. Masz tu rodzinę. Jeśli pojedziesz sam będzie ciężko i tobie, i im. Natomiast jeśli weźmiesz ich ze sobą to im będzie ciężko. Zostań i opiekuj się Azją, a Europę zostaw mi.

- Dziękuję.

- E tam. Nie masz za co.

Otwórz Się Dla Mnie ...VIXX...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz