Dzień 36

246 23 1
                                    

To irytujące i wnerwiające uczucie obserwacji nasilało się z każdą minutą. Chyba naprawdę muszę udać się do specjalisty, pomyślała wchodząc do kawiarni z zakupami.

Weszła za ladę i zniknęła w kuchni. Jueanee podawała właśnie kawę. Minya postanowiła zrobić coś nowego. Wyjęła garnek, nalała do niego trochę wody i wsypała brązowy cukier. Wyciągnęła z torby kilkanaście puszek skondensowanego mleka, to dziadostwo było strasznie trudno znaleźć. Dlatego też wzięła trochę więcej na zapas. Resztę jej zakupów stanowiły przede wszystkim owoce, pięć butelek mleka, czekolada, dwie paczki rodzynek.... Mogła by wymieniać do wieczora. Zakupy do kawiarni zawsze były ciężkie i wielkie.

Komórka Minya za wibrowała, pierwsza tego dnia wiadomość od Taekwoon'a.

- Jak to co robię? Pracuje - powiedziała do samej siebie. - No, piękne rzeczy kupiłam. Nawet nie wieś jak bardzo wyjściowe - mówiąc zrobiła zdjęcie zakupów. Po namyśle wysłała jeszcze emotikona pokazującego język. - No dobra, to jak się robiło ten sos?

Zbliżała się dziewiętnasta gdy dwójka koreańskich chłopców w za ciasnych spodniach weszła do kawiarni. Jueanee wciągnęła powietrze w ten swój charakterystyczny sposób i Minya po prostu wiedziała. Złapała proszące spojrzenie dziewczyny i kiwnęła głową na zgodę. Niech ma coś z życia i ich obsłuży.

Kiedy dziewczyna obsługiwała idoli Minya dokańczała obramowanie tablicy. Zwykle po prostu pisała prostymi literami nazwy ciast oraz ich ceny, ale czasem gdy miała dużo czasu dorabiała jakiegoś zawijasa. Dzisiaj natomiast wymyśliła sobie kwiatki i żółtą kredą malowała lilie. Chociaż tak właściwie to chciała zupełnie inny kwiat, ale lilie jej właśnie wyszły.

- Wiesz kim oni są? - spytała Jueanee.

- A powinnam? Jeden z nich wymyślił lek na raka, ale taki dostępny dla ludzi? Albo zakończyli wojnę na bliskim wschodzie? - zerknęła na nią. - Nie? Więc nie muszę wiedzieć. Pomóż mi ją zawiesić.

- Jeden nazwa się Ravi, a ten drugi Ken. Powinnaś wiedzieć w końcu z jednym nawet rozmawiałaś.

- Jueanee - powiedziała dobitnie. - Oni mnie naprawdę nie interesują.

Nie kłamała. Tak, interesował ją Taekwoon, ale Taekwoon nie Leo! Nie obchodziła ją jego praca, fakt słuchała o niej czasem gdy mówił, ale zazwyczaj byli zmęczeni i prace zostawiali w pracy.

- Przepraszam, można prosić jeszcze to... Toffie Cre...

- Toffi Fingers - szybko powiedziała Minya. - W wolnym tłumaczeniu paluszki w toffi. Oczywiście już podaję.

- Naprawdę fajne miejsce. Nie dziwię się, że Leo Hyung spędza tu dużo czasu.

- Myślisz, że będzie zły jak nas zobaczy w jego kawiarni?

W mojej kawiarni, Minya poprawiła ich w myślach.

- O ile w ogóle przyjdzie. Strasznie dziwny się ostatnio zrobił.

- Zawsze był.

- Nie bardziej niż my - chłopak się zaśmiał.

- Ale wiesz, bardziej niż zwykle. Może się zakochał?

- Chciał bym ją zobaczyć! - obaj wybuchnęli śmiechem.

Stoi tuż przed wami idioci, tylko mantra odmawiana w jej głowie przeszkodziła Minya powiedzieć to na głos. Zamiast tego uśmiechnęła się i podała cztery długie prostokątne kawałki toffi.

- Bardzo proszę. Panów zamówienie.

Otwórz Się Dla Mnie ...VIXX...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz