Dzień 12 i 13

358 32 0
                                    

Minya robiła kółka ramionami, przyciągała się i rozgrzewała stawy. Bolały ją plecy, zawsze źle znosiła sen na miękkim podłożu. A wczoraj nie dość, że zarwała łóżko to jeszcze kurier z krzesłami zaginął. Jeździła od jednej Ikei do drugiej w między czasie wydzwaniając do firmy kurierskiej, a odpowiedniego materacu jak nie miała tak nie ma. Noc przespała na kanapie, która okazała się całkiem miękka. Do poniedziałku jakoś wytrzyma, a w tedy zrobi sobie nowe łóżko i może po składa krzesła. Minya wychodziła z założenia, że jeśli potrafi coś zrobić to czemu ma za to płacić. Tak więc sama obcinała sobie grzywkę, bawiła się stolarką w miarę swoich możliwości, umiała naprawić prawie wszystko i trochę szyła. Niestety krzeseł nie poskłada ponieważ zaginęły w akcji. Dalej będzie musiała jeść na stojąco.

Było już późno, Minya zastanawiała się, czy chłopak w ogóle przyjdzie. Wczoraj jej nie było, ale on tak. I jeszcze powiedział, że zostawił książkę. Ciekawiło ją czemu to zrobił, co chciał w ten sposób osiągnąć.

Czajnik dał sygnał o zagotowanej wodzie. Minya zalała wrzątkiem listki herbaty. Mięta, ohydztwo, para o charakterystycznym zapachu uderzyła ją w twarz. Oczy dziewczyny zaczęły lekko łzawić, nie lubiła mięty. Ten smak kojarzył jej się z dzieciństwem, a konkretnie z chorobami żołądka i z niestrawnością, których miała pełno.

Z uśmiechem na ustach podała zamówienie. Z jednej strony cieszyła się, że jednak ktoś po za chłopakiem przychodzi późno do kawiarni, ale z drugiej wolała być z nim sam na sam. Zauważyła, że przy większej ilości ludzi chłopak jest spięty. Minya zastanawiała się nawet czy chłopak nie ma jakiejś fobii.

Przyjdź wreszcie, pomyślała. Do kawiarnianych dźwięków doszedł ten od otwieranych drzwi.

Dzień 13

Minya musiała stanąć. Łapczywie łapała oddech, schylona opierała ręce o nogi. Totalnie nie miała kondycji, ale starała się biegać co najmniej raz w miesiącu. Właściwie to wiele rzeczy próbowała robić co najmniej raz w miesiącu, jak bieganie, prowadzenie samochodu czy nawet pójście na strzelnicę. Minya starała się być wszechstronną osobą, ale często i gęsto jej wola przegrywała z lenistwem.

Musiała zrobić zakupy, jej kuchnia okazała się pusta. Dosłownie. W lodówce miała tylko światło. Było już późno więc nie miała co jechać na bazar. Stwierdziła, że przebiegnie się do sklepu, ale na wszelki wypadek miesięczny miała w kieszeni kurtki.

Lipiec w Seulu czuć było pełną piersią. Minya rozkoszowała się ciepłą pogodą na tyle na ile mogła to robić zdyszana osoba. Na szczęście do sklepu miała już blisko. Podeszła do wejścia na miękkich nogach. Lubiła ten sklep, był otwarty zawsze czy to święta czy o trzeciej w nocy w środku tygodnia. Na dodatek za nim weszło się na "sam", można coś zjeść.

Minya zamówiła jakiś makaron i ryż chyba z sosem curry. Zawsze brała co innego. Usiadła przy jedynym wolnym stoliku i rozkoszowała się daniami. Dopiero teraz poczuła jak bardzo była głodna.

Robiła w głowie listę zakupów, domniemaną listę. Nigdy się jej nie trzymała. Natomiast do jej uszu zaczęły dochodzić głośne rozmowy i śmiechy.

- Tylko tutaj jest wystarczająco dużo miejsc - ktoś powiedział i usiadł przy jej stoliku.

Minya nie zareagowała, nawet na nich nie spojrzała tylko dalej jadła.

- A może zrobimy zawody w szybkim jedzeniu jak kiedyś?

Serio? Pomyślała i zdławiła śmiech. Słuchała o czym gadają, byli strasznie głośno i co chwila się śmiali. A do zawodów jednak nie doszło. Na szczęście zaraz będzie mogła opuścić to towarzystwo. Podniosła wzrok, na przeciwko niej siedział on. Jej stały nowy klient. Patrzyła na niego sekundę za długo i on zorientował się kogo przed sobą ma.

- Uważaj! - ktoś krzyknął i po chwili gorąca zupa wylądowała na Minya.

Dzięki Bogu i partii ludowej za kurtkę przeciwdeszczową, pomyślała, a już sekundę później miażdżyła chłopaka wzrokiem. O tak, pozwoliła wykrzywić się swojej twarzy w najgorszy grymas złości na jaki było ją stać. Dookoła zapadła cisza, chłopak próbował coś powiedzieć, ale na przemian zamykał i otwierał usta.

Minya sięgnęła po serwetki i zaczęła się wycierać. Chłopak zaczął coś mówić, dziewczyna w pierwszej chwili nie zrozumiała. Zmarszczyła nos, to był angielski! Już chciała powiedzieć, że jego angielski jest do dupy, ale powstrzymała ją świadomość, że on jest blisko.

- Zapomnij - machnęła ręka i wróciła do talerza.

Jej wypowiedź wzbudziła jeszcze większy szok niż rozlana zupa.

Buszowała w dziale z nabiałem szukając swojego jogurtu w pełni świadoma tego iż szóstka chłopaków ciągle ją śledzi. Przy owocach nie była jeszcze pewna, ale kiedy gwałtownie odwróciła się po chleb (bo jednak stwierdziła, że weźmie biały) oni tam byli i tak bardzo, ale to bardzo nie umieli zamaskować swoich zamiarów. Po raz pierwszy w życiu stresowały ją zakupy. Zawsze robiła je powoli, tak dla pewności, że wszystko ma i po to by obejść cały sklep bo jednak może skusi się na coś więcej. Ale z nimi to było nie możliwe. Zgarnęła dwie butelki mleka, płatki i była gotowa iść zapłacić, ale wiedziała, że musi kupić trochę więcej do jedzenia. W alejce ze słodyczami wzięła jakieś pepero których jeszcze nie jadła, później wróciła do napoi bo jednak jakiś sok to by się przydał. Potem wróciła po herbatę, bo przecież z kilka się już kończyło. A oni biegali za nią. Przez chwilę pomyślała żeby wziąć podpaski to może się odczepią.

Minya miała dość, z rezygnacją spojrzała na swoje zakupy. Skierowała się do alejki z kosmetykami, stamtąd miała najbliżej do kas. Zapłaciła najszybciej jak mogła i uciekła.

Gdy opuszczała teren sklepu miną ją czarny van. Złapała jego spojrzenie, uśmiechał się tak, że i ona zaczęła. Wracając do domu myślała o śnie na kanapie. Po mimo całego dnia nie udało jej się skończyć nowego łóżka.

Otwórz Się Dla Mnie ...VIXX...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz