Trochę przesadziłam... Krew się polała

102 6 4
                                    

Dalej dziwnie się czując, poszłam do sali gimnastycznej gdzie czekał na mnie prawie cały klub koszykówki, oczywiście poza moim chłopakiem.

Chłopakiem na miłość bogów! Ja, JA, mam chłopaka którego nie chce mieć.

W co ja się wpakowałam?

Moje przemyślenia, przerwał płacz. Płacz facetów, nie dzieci, chłopaków w wieku 16-18 lat i 35-latka.

- Agata! Przepraszam cię powinienem się bardziej postarać! To moja wina!- rozpaczał trener.

- Na twoim miejscu nie przyznawał się do tego w tym towarzystwie.- stwierdził kapitan dalej z takim samym uśmiechem i zamkniętymi oczami.

- Mówiłeś że to impreza pożegnalna, a nie stypa.- zwróciłam się do niego, gdyż w tym momencie był jedynym przedstawicielem płci brzydkiej, który nie płakał.

- Nie uważasz że w gruncie rzeczy to to samo?

- Nie jestem w nastroju do filozofowania. Dawaj piłkę.

- Po co?

- Wyzywam te cioty przeciwko tobie i mnie na pojedynek w kosza. Sędziować będzie Julka, gdyż trener chyba nie jest w stanie.

- 3 na 1 i pół, bo jesteś przy nas zaledwie połową zawodnika. Niezbyt sprawiedliwie.

- Masz rację. To może 4 na 1? Może będziecie mieli jakieś szanse.

- Tylko potem nie płacz.

- To nie ja tu płaczę.

Podał mi piłkę, a ja zdjęłam buty i zakładając jakąś koszulkę z ławki zdjęłam gorset. Trudno będę grać na boso. Nie dziwne w sumie, że uważa mnie za pół zawodnika. W końcu jestem dużo niższą dziewczyną i nigdy nie widział mnie żebym choćby ćwiczyła koszykówkę. No i na wysportowaną nie wyglądam.

Julka podeszła do mnie szybko. Oi. Mój pomysł chyba jej się nie podoba.

- Zwariowałaś?!!!!- widzicie miałam rację.

- Czemu?

- Lekarz kazał ci stopniowo wracać do koszykówki! To nie jest stopniowo!

- Julka czy ty naprawdę wierzyłaś, chociaż przez chwilę, że przestałam ćwiczyć koszykówkę?

- Nie, oczywiście że nie. Za bardzo to kochasz. Dobra! Ale tylko do 20. I jak zemdlejesz dzwonię po karetkę.

- Dobrze.

Imayoshi zbliżył się do mnie. Pewnie chce się dowiedzieć o co chodziło. Całe szczęście byli za daleko by słyszeć coś poza "Zwariowałaś?!".

- O co chodziło?

- Jak zemdleję to trzymajcie Julkę, żeby nie zadzwoniła do mojej mamy i czekajcie aż się obudzę. Gramy do 35.

- Czemu miałabyś zemdleć?

- Słaba krew. Spokojnie, jeśli zemdleje to dopiero po grze więc nie musicie się hamować.

- Niech będzie. To do 35. Ty zaczynasz. Powodzenia.

- Wzajemnie.

Gwizdek zasygnalizował że gra się zaczyna. Dobra, czas odreagować moją rozmowę z Daikim. Mam nadzieję że nie będę zbyt okrutna. Zaczęłam kozłować. Tak. Pora zatracić się tym co kocham. Tym razem ciemność była bardziej intensywna, trochę jak w dniu gdy był ten wypadek. Całe szczęście teraz miałam kogoś kto mnie zatrzyma.

- To był 20!- ten krzyk zignorowałam.

Chwilę później, obudziłam się z mojego transu. Daiki przytrzymywał mnie przy ziemi. Zanim nastąpił spadek sił zdążyłam zadać pytanie.

Morderczy Króliczek i Wampirzyca (KnB)Where stories live. Discover now