Coś nas ominęło?

175 12 9
                                    


Stałam tak jak słup soli. Nie lubię się przytulać. Na powitanie proszę bardzo, ale nie w takich sytuacjach.On wydawał się załamany. Co się dzieje? Przecież wyglądało na to że nawet się nie przejął gdy odeszłam, więc o co w tym chodzi? 

Zaczęłam analizować jego zachowanie. Rozmawialiśmy mniej niż kiedyś, to prawda, ale to dlatego że rzuciłam koszykówkę i nie mieliśmy o czym gadać. Prawda?

A może mi się tak tylko wydawało? Ostatecznie zawsze byłam ślepa na uczucia skierowane w moją stronę. A może teraz udaje?

- Agata, dlaczego?- zapytał mnie.

Dobra sytuacja staje się tragiczna. Jest coraz gorzej. Jego głos to coś jakby pomieszane warknięcia ze szlochem. Jeszcze nie płakał. JESZCZE, ale jak tak pójdzie to zaraz zacznie. Na 100% nie udaje. Co robić? Nie umiem pocieszać ludzi. Sprawiam tylko że czują się jeszcze gorzej. No cóż może na początek delikatnie...

- Co się dzieje?- zadałam to jedno zwykłe pytanie. Zabrzmiało bardzo szorstko. Cholera przecież wiesz co się dzieje. Co się zwykle mówi chcąc kogoś pocieszyć?

- Wszystko będzie dobrze.- dodałam szybko. Cholera co ja pieprze? Co mu poprawi humor? Shit.

Zsuną się na beton boiska. W jego oczach pojawiły się pierwsze łzy. Wyglądał jakby zanurzał się w depresji. Jebać to. Mam tego dość. Trzeba go zająć czymś innym. W ten sposób się uspokoi i powie mi o co właściwie chodzi. 

Pochyliłam się i pocałowałam go. Tak jak myślałam. Zdębiał. Zastygł po prostu. 

Odsunęłam się od niego i dałam mu z liścia. 

Wiem co wszyscy by na to powiedzieli. Tą drugą część mogłam sobie darować, ale wtedy by taki zastygnięty gapił się na mnie jak sroka w gnat!!!!!

 - Lepiej?- zapytałam głosem wypranym z emocji. 

- Taaa...      Dzięki.

- Spoko. A teraz gadaj o co chodzi.- mówiąc to usiadłam koło niego.

- Powiem ci jak ze mną zagrasz.- gdy to powiedział ogarnęła mnie wściekłość.

Czy on mi stawia warunek!!!!!! Jak on śmie?!!! Rozedrę go na kawałki!!!! Niech mu będzie, zagram z nim!!!!! Pożałuje że to powiedział.

- Aż tak ci na tym zależy!!!! W porządku! Dawaj piłkę! Gramy do 25.- powiedziałam to warcząc i wrzeszcząc.

Rzucił mi piłkę, kiwając głową. Zaczęłam kozłować czując, że ogarnia mnie złość. Po chwili zauważyłam że moja ciemność się o mnie upomina. Z radością się jej poddałam. W następnej chwili poczułam pod rękami kosz. Zrobiłam wsad. Nic nie widziałam, nic nie słyszałam. Po prostu czułam.

Nikt nie wiedział czemu się tak działo. Było tak tylko w chwili gdy grałam z kimś one on one. Nie wiedziałam nawet czy mam otwarte oczy, czy coś mówię. Tylko robiłam to co kocham. I aż robiłam to co kocham. Jak mogłam z tego zrezygnować. 

- AGATA TO JUŻ 50!!!!!!- wrzask sprawił że oprzytomniałam.

Stałam dokładnie w tym samym miejscu i dalej kozłowałam piłkę. Właściwie gdyby nie pot ściekający ze mnie i Daikiego oraz słońce które się przesunęło pomyślałabym że nawet nie zaczeliśmy. Nagle poczułam niedosyt, ból i wszystko zaczęło się chwiać. Cholera zapomniałam jakie to niebezpieczne i uzależniające. Upadłam. Nie mogłam się ruszyć.

- Agata! Boże, żyjesz?- podbiegł do mnie przerażony. 

Był w lepszym stanie niż ja, ale i tak cały się trząsł. Ostatecznie ja przez lata praktycznie nie ćwiczyłam. Wyszłam z formy. Jednak sądząc po jego stanie, w grze byłam tak samo dobra.

Morderczy Króliczek i Wampirzyca (KnB)Onde as histórias ganham vida. Descobre agora