40

7.7K 233 33
                                    

(Rozdział pisany na telefonie, może zawierać błędy)

***ADAM***

-Dzwoń po karetkę! Słyszysz?! Adam kurwa!

Stałem w osłupieniu. Widok nieprzytomnie Izy przyprawiał mnie o łzy. Dobrze, że Blanka zdążyła ją złapać inaczej przewróciłaby się na płytki kuchenne i jeszcze dodatkowo by się coś stało...

-Ah... Tak! Karetka! - odpowiedziałem do Blanki i nerwowo wybierałem numer na pogotowie.

Kurwa będą tu dopiero za piętnaście minut. To za długo. Boję się o Izę, o nasze dziecko. Jak im się coś stanie nie daruję sobię tego. W oczekiwaniu na karerkę Blanka próbowała obudzić Izę ale na marne. W duchu byłem jej wdzięczny, gdybym w tej sytuacji byłbym sam to kompletnie nie wiedziałbym co zrobić. Za bardzo byłbym sparaliżowany strachem.

Nareszcie przyjechali. Osłupiałem kiedy Iza była wynoszona na noszach.

-Dobra, dzwonię po taksówkę. - powiedziała Blanka.

-Po cholere na taksówkę jak ja mam samochód! - wykrzyczałem.

-A dasz rade prowadzić w takim stanie? - zapytała.

- Oj nie gadaj tylko wsiadaj! - otworzyłem Blance drzwi samochodu.

W drodzę do szpitala dziewczyna zadzwoniła do ciotki Izy aby poinformować ją o całej sytuacji.

Blanka rozłączyła się i powiedziała:

-Powiedziała, że będzie za czterdzieści minut. A my, kiedy będziemy?

-Jeszcze jakieś pięć minut. - odpowiedziałem.

-Fuck. To za długo. - mówiła.

Po dotarciu na miejsce powiedziano nam gdzie jest sala w której leży Iza. Z jej sali wyszedł jej ginekolog:

-Pani doktor, co z Izą? - zapytała Blanka.

-A Państwo to dla niej kto? - powiedziała lekarka.

-Rodzeństwo! - krzyknęła.

-W ogóle nie podobni - kobieta zmierzyła nas wzrokiem na co Blanka odrzekła:

- A Wspomniałam, że cioteczne? - przyjaciółka uśmiechnęła się.

-Doszło tylko do nie groźnego omdlenia. - odpowiedziała.

-A co z dzieckiem? - zapytałem.

-Z dzieckiem wszytko w porządku. - powiedziała.

Odetchnąłem z ulgą.

-No dobrze, a co było przyczyną omdlenia? - spytała Blanka.

-Mógł być to stres, przemęczenie, złe odżywianie, co kolwiek. Więcej będziemy wiedzieć gdy pacjentka się obudzi. - odpowiedziała.

-Mogę do niej wejść? - zapytałem.

-Tak, ale tylko na chwilę. - powiedziała kobieta.

Chciałem już wchodzić do sali gdy nagle zatrzymała mnie ręka Blanki:

-Poczekaj... Może będzie lepiej jak ja do niej pierwsza wejdę... -powiedziała dziewczyna.

-Proszę bardzo - wskazałem dłonią na drzwi do sali.

Po chwili Blanki już nie było a ja czekałem. Czekałem dwie minuty, potem kolejne cztery i kolejnych parę minut. Kurwa ile ona może u niej siedzieć? A może Iza się obudziła i już rozmawia z Blanką? Chwila, właśnie Blanka wychodzi i tym samym ja mogę teraz wejść.

Ta Mała HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz