6

11.8K 362 22
                                    

Dwa tygodnie później...

-Iza wstawaj! Czas do szkoły! - krzyknęła moja rodzicielka.

-Ehhh... Budzik jeszcze nie dzwonił! - powiedziałam zrezygnowana.

-Wiem ale chciałam ci o czymś powiedzieć. -westchnęła.

-Słucham. - zeszłam po schodach.

-Niestety będę musiała jechać. - wskazała na walizkę stojącą w przedpokoju.

-Znowu? - byłam trochę wkurzona. Nienawidzę jak wyjeżdża.

-Tylko na trzy dni.

-Dwa tygodnie temu też tak mówiłaś a zostawiłaś mnie na tydzień. - odrzekłam i chwyciłam jabłko leżące w misce z owocami.

-Ale to była sytuacja wyjątkowa. W postępowaniu zmarł świadek no i tak to się jakoś skomplikowało. Ale za to jak będziesz się dobrze uczyć to mnie zrozumiesz bo przecież też będziesz prawnikiem, prawda? - posłała mi buziaka w powietrzu. - To co, mogę jechać?

-A mamy wybór? - przewróciłam teatralnie oczami.

-No to pa. Ty się szykuj do szkoły a ja już jadę. Wczoraj zrobiłam zakupy więc jedzenia ci wystarczy. Pa! - uśmiechnęła się i wyszła.

-Cześć. - posłałam jej blady uśmiech.

Moja mama wyszła a ja poczułam znowu ten smak ustach.

Nie rozumiem dlaczego?! Przecież dwa tygodnie temu miałam wymioty ostatni raz. A znowu nie jadłam nic takiego żeby się zatruć. Poszłam na górę do pokoju i otworzyłam szafę. Włożyłam na siebie granatową bluzkę i przetarte jeansy. Spojrzałam na kalendarz wiszący na wewnętrznej stronie szafy. Jutro sprawdzian z angielskiego. No super a ja nic nie umiem. Moment. Tego kalendarza okres spóźnia mi się jakieś dwa tygodnie.  CHWILA?! Dwa tygodnie i  tego nie zauważyłam?! - A to pewnie ze stresu. Za półtora roku matura a meczą nas co chwila egzaminami. Dzisiaj środa do soboty dwa dni. Dam radę. Chociaż już ledwo stoję na nogach.

Gdy już odbyłam poranną rutynę wyszłam z domu a przed moim blokiem stała Blanka.

-Cześć. - uśmiechnęła się.

Hej... - wyszeptałam.

-Izka, co jest? - zmartwiła się Blanka.

-Nie nic...

-Iza! Znam cię nie do dziś! Gadaj co jest!

-No mówię ci, że nic mi nie jest. Mama wyjechała. - spojrzałam na przyjaciółkę.

-Znowu?

-Możemy już iść do tej szkoły? - zapytałam.

-No dobrze a co ty taka podenerwowana? -

-Nie wyspałam się i tyle. - wzruszyłam ramionami.

Zawsze gdy chodziłyśmy do szkoły całą drogę rozmawiałyśmy. Dzisiaj cała droga minęła w ciszy. Nie zamieniłyśmy ani jednego słowa. W głowię ciągle miałam widok mojego kalendarza. Dwa tygodnie   i nic nie zauważyłam. Zwykle nie dbam o to kiedy miesiączkuję bo okres występował u mnie regularnie. Ale kurde nie wierzę żebym była tak zajęta, że tego nie zauważyłam...

Byłyśmy w szkole tuż przed dzwonkiem. Szybko zostawiłyśmy kurtki w szatni i poszłyśmy pod salę w której miałyśmy lekcję. 

Zaczęła się matematyka... Suuuper - czujecie mój entuzjazm, tak? Podczas gdy nauczycielka tłumaczyła zadanie ja wgapiałam się w kartkę w kratkę. Nagle usłyszałam:

-Iza! Może ty pokażesz klasie jak się rozwiązuje to zadanie? - zapytała nauczycielka.

Skinęłam głową na "tak" i powoli kierowałam się do tablicy. Byłam zestresowana ponieważ od samego początku lekcji nie słuchałam nauczycielki. 

Chwyciłam kredę a cała ręka mi drżała,  patrzyłam się na tablicę. Kompletnie zapomniałam jak się rozwiązuje tego typu zadania. 

-Dobrze się czujesz? - znowu zapytała kobieta.

-Tak właściwie to nie... - poczułam w ustach charakterystyczny smak a mój świat zawirował. - Mogę iść do toalety?

 -No dobrze. - zgodziła się.

Szybko wybiegłam z klasy  i zamknęłam się w łazience. Zupełnie nie wiedziałam dlaczego wymiotuję. Aż tak się zestresowałam odpowiedzią z matematyki? Przemyłam twarz letnią wodą,  wróciłam do sali i zajęłam miejsce obok Blanki:

-Teraz mnie nie oszukasz... No mów co jest! - wyszeptała głośno.

-Dobra, miałaś kiedyś tak, że spóźniał ci się okres? - spytałam.

-No pewnie, dużo razy! - uśmiechnęła się.

-A ile ci się spóźniał?

-A nie wiem. Z dwa, trzy dni. No góra tydzień.

-Yhmy. - szybko odwróciłam wzrok od przyjaciółki i udawałam, że notuję coś w zeszycie. 

-A co? - Przyjaciółka dopytywała.

-A nic...

-Iza! 

-No bo okres mi się spóźnia...

-Ile?

-Dwa tygodnie...

-Przed chwilą wymiotowałaś, mam rację? 

-No tak ale co to ma do tego. To ze stresu...

-Wmawiaj tak sobie dalej. - Blanka przewróciła oczami.

-Ej mów co ci chodzi po głowie!

-No to tak... Sypiasz z chłopakiem, masz mdłości a gdyby tego było mało to jeszcze nie masz okresu! - wymieniała przyjaciółka.

-Proszę cię, nie mów tego co masz zamiar powiedzieć! 

-Nie chcę ci nic sugerować ale możesz być w ciąży...

-Dziewczyny co to za rozmowy! - krzyknęła nauczycielka.

-Przepraszamy!-odpowiedziałyśmy.

Zdanie Blanki kompletnie zwaliło mnie z nóg. Gdy przyjaciółka wymieniała wszystkie te objawy to miało sens! Wiem jedno. Nie dowiem się jeśli nie będę miała napisane to czarno na białym. Muszę zrobić test, żeby rozwiać wszystkie wątpliwości.

-Zrób test. - dziewczyna szturchnęła mnie.

-A wiesz, że to samo chodzi mi po głowie. - blado się do niej uśmiechnęłam. 

-Pójść z tobą do apteki?

-Nie trzeba. Dam radę...

_____________________________

Rozdział poprawiony 14.10.2016





Ta Mała HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz