31

7.7K 251 9
                                    

Jeszcze dwa dni temu zupełnie nie miałam świadomości tego,  że moja mama nie żyje. Teraz już ją mam...Mam tą pieprzoną świadomość. Właśnie wróciłam z cmentarza na którym odbył się pogrzeb jednej z najważniejszych osób w moim życiu... TO TAKIE NIESPRAWIEDLIWE!!! DLACZEGO ONA?!

-Skarbie...- rozległ się cichy głos mojej cioci. 

-Tak?- zeszłam na dół i rozpoczęłam konwersację.

-Posłuchaj mnie, ja wiem, że to dla ciebie bardzo trudne...ale musisz wrócić do szkoły...mama by tak chciała.

-Wiem, wiem . Ale kiedy...- w moim głosie sama czułam niepokój 

- Od tego poniedziałku ? 

-Dobrze...

- Izka, widzę że jesteś smutna ale czasu już nie cofniemy. Stało się to co się stało. Czas leczy rany.

Nic nie mówiłam. Tylko stałam jak ten głupi słup soli. Po chwili kobieta znów zaczęła mówić:

- Pozostaje tylko kwestia z kim będziesz mieszkać...

-yyy...

- Izka?

- tak?

-mogę ci zaufać, prawda?

-oczywiście.

-zrobimy tak. Za pół roku i tak będziesz mieć osiemnaście lat. Będę ci wysyłać pieniądze na życie ale...proszę wydawaj je mądrze...

-dobrze ...

-czyli ustalone?

-ustalone.

*poniedziałek*

Wstałam i rutynowo. Mdłości , poranna toaleta itp. Będąc już przygotowana wzięłam plecak i poszłam do szkoły. 

*po 15 minutach*

Byłam już przy szkole gdy nagle dopadła mnie Blanka

- Do jasnej cholery! Iza, czemu ty nie odbierasz tego pieprzonego telefonu?! 

Nic nie odpowiedziałam.

-W szkole nie było cię dwa tygodnie! Dzwoniłyśmy codziennie kilka razy do ciebie i kilka razy do twojej mamy. Myślałyśmy, że nie żyjesz.

-Przepraszam, jakoś nie miałam głowy do rozmów.

-Ale czemu? Co się stało?

-Kilka dni temu moja mama zmarła...

-Ale jak to?! Bardzo śmieszny żart.

Nic nie odpowiedziałam ...

-O Boże. Iza tak mi przykro...ja przepraszam..

-Spokojnie, skąd mogłaś wiedzieć ...- posłałam przyjaciółce delikatny uśmiech.

 W dalszej rozmowie z Blanką wytłumaczyłam jej z kim teraz mieszkam i jak będzie wyglądało moje życie. Jedno wiem. Nie będzie łatwo! Weszłyśmy do szkoły i spotkałyśmy Sandrę. Blanka powiedziała im wszystko to, co ja powiedziałam jej. Dziewczyna tylko mi współczuły i wymyśliła żebym też powiedziała o mojej sytuacji Adamowi. On też podobno się o mnie martwił.  Miałyśmy już iść pod salę lekcyjną gdy zobaczyłyśmy te dwie klasowe lalunie. (Natalię i Oliwię)

-Ooo nasz młoda mamusia jest już z nami. - zaśmiała się Natalia.

-Jeszcze wam się nie znudziło? - westchnęłam.

-Ale taka prawda! - krzyknęła Oliwa.

-Prawda jest taka, że z ciebie i tej twojej kopii , gdyby twój mały mózg nie zrozumiał chodzi o Natalię, to są dwie mega suki. - powiedziała Sandra.

-Ojej wreszcie Sandrusia odważyła się coś powiedzieć! Brawo dla niej!- odrzekła Natalia i razem z Oliwią zaczęły klaskać.

-A co ty się z Sandry śmiejesz?! Iza to prawdziwy powód do śmiania się! Wpadła i nawet nie wie z kim! - mówiła Oliwia.

-Wyobraź sobie, że ojcem mojego dziecka jest twój Aleks! Dobrze wiesz o co się z nim założyłaś więc nie skrywaj większej idiotki niż jesteś! Ale życzę ci tego aby nie potraktował cię tak jak mnie! Wyruchał i zostawił.

-Pfff... głupia jesteś, że tak mówisz! Aleks by nigdy czegoś takiego nie zrobił Oliwii. Chodź idziemy!

Suki poszły sobie właśnie wtedy kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję. Czemu muszę z nimi być w jednej klasie?

***

Reszta dnia w szkole minęła spokojnie. Chciałam wytłumaczyć Adasiowi moje zachowanie ale nigdzie go w szkole nie było. Postanowiłam, że po szkole pójdę na spacer. Pogoda była śliczna jak na jesienno-zimową porę. Chodziłam tak i chodziłam błąkając się po jakiś uliczkach miasta aż w końcu rozpadał się deszcz. Lunęło w jednej chwili.  Zdążyłam wejść na przystanek autobusowy z zadaszeniem. Czekałam na autobus, który miałam dopiero za półtorej godziny. W oddali zobaczyłam... Adama! Jestem ciekawa czy mnie zauważył? Poszedł w drugą stronę no trudno! Nagle czułam jakiś ciepły oddech na sobie. Był to mój chłopak:

-Czyś ty ogłupiała! Chodzić w taki deszcz na spacer! - zaśmiał się.

-Jak wychodziłam to nie padało...- pocałowałam chłopaka w usta a ten oddał pocałunek. 

-Mieszkam nie daleko. Chodź do mnie. Potem cię odwiozę. Dobrze?

-No dobrze.

Chłopak wziął mnie za rękę a ja wytłumaczyłam mu powody mojego ostatniego dziwnego zachowania  i po chwili  byliśmy w jego mieszkaniu. Adam otwierał drzwi a ja się zapytałam:

-Jest ktoś u ciebie?

-Mieszkam sam ponieważ rodzice pracują w Anglii i co jakiś czas wysyłają mi grube pieniądze na utrzymanie. Myślą, że kasą wszystko załatwią. - przewrócił oczami.

- Przepraszam, ja nie wiedziałam .

-Spokojnie - posłał mi jeden z tych jego cudownych uśmiechów aww...

Weszliśmy do mieszkania. Chłopak zabrał się do robienia herbaty a ja usiadłam na kanapie. Po chwili nastolatek wrócił z gorącym napojem. Położył ją na stole i już miałam sięgać po kubek:

-Zostaw tą herbatę!- posłał mi jeden z tych cudownych uśmiechów

Popatrzyłam na jego morderczo a on wziął mi herbatę i pocałował mnie! Moje usta wbiły się w jego. Kocham te chwile. Potem dużo rozmawialiśmy trochę o moich rodzicach trochę o jego. Na koniec chłopak odwiózł mnie do domu i odprawiłam mój rutynowy wieczór. 

_________________

Rozdział poprawiony 16.10.2016

Ta Mała HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz