ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY ÓSMY (✔)

111 3 2
                                    

Jest czwartek 24 listopada. Jutro przyjeżdża do mnie Luke. Nie mogę się doczekać.

Jestem w szkole. Czas mija strasznie wolno. Chciałabym już być na lotnisku, podbiec do chłopaka i rzucić mu się na szyję. Niestety to dopiero jutro.

Siedzę na matematyce i rysuje coś w zeszycie. Nagle wypadam z transu słysząc głos nauczycielki.

-Rebeca!- Woła.- Może ty nam powiesz?

Ucichłam. Czułam na sobie wzrok całej klasy.

- Jeżeli nie wiesz o czym mówimy to przestań rysować w zeszycie i zacznij słuchać na lekcji. - Skończyła i wróciła do tablicy.

Gdy wyszłam z klasy usłyszałam za sobą głos dziewczyny.

- Rebeca! Rebeca czekaj!

Odwróciłam się. To była Caroline.

- Nie uciekaj ode mnie.- Uśmiechnęła się.

- Przepraszam. Ostatnio chodzę jakaś zamyślona.

- Oj przestań. Mam do ciebie pytanie.

- Słucham.

- Dzisiaj, siedemnasta, centrum handlowe.

- To jest pytanie?

- Raczej nakaz.- Uśmiechnęła się.

- Jasne, że pójdę.

- To super. Jak coś jesteśmy w kontakcie.

Pożegnałam się z nią i kierowałam do drzwi wyjściowych.

Po powrocie do domu miałam mało czasu żeby coś zjeść i się ogarnąć. Była godzina 16:30. Postanowiłam już wychodzić.

Uczesałam włosy, założyłam kurtkę, buty i wyszłam.

Do: Chris

Idę z Caroline do centrum. O której wracasz?

Od: Chris.

Powinieniem być Koło 22.

Do: Chris.

Ok. Będę czekała z kolacją.

Od: Chris.

Jasne. Tylko pamiętaj, że przez najbliższe kilka dni będziemy sami bo Natalie jest u swojej mamy.

Do: Chris

Okej

Włożyłam kluczyki do stacyjki i odpaliłam samochód. Ruszyłam. Korków na szczęście nie było i w centrum byłam po 15 minutach. Poszłam do kawiarenki przy której zwykle czekamy na siebie z Caroline. Po 5 minutach dziewczyna przyszła.

- Hej Rebeca.- Przywitała się całując mnie w policzek.

- Hej. - Odpowiedziałam.- To co może na początek kawa? - Zapytałam.- Jak zwykle Late?

- Late.- Uśmiechnęła sie.

Po zamówieniu kawy zaczęliśmy rozmawiać.

- Jak tam Luke?- Zapytała po chwili dziewczyna.

- Dobrze. Wiesz, że jutro przyjeżdżają?

- Co!? Jak to? Mike mi nic nie mówił ani nie pisał.

- Ups. Chyba chciał ci zrobić niespodziankę.

- Jasne. Będę udawać, że nic nie wiem.

Po wypiciu kawy zaczęłyśmy chodzić po sklepach.

- Na waszym spotkaniu musisz wyglądać jak bóstwo. Chodź wybierzemy ci coś.- Caroline pociągnęła mnie za rękę i weszłyśmy do naszego ulubionego sklepu.

- A może ta?- Zapytałam przymierzając już chyba szóstą bluzkę.

- Nie... Czekaj zaraz wrócę.- Powiedziała dziewczyna.

Po chwili wróciła z piękną czerwoną tuniką.

- A do tego czarne legginsy.- Powiedziałam.

Uśmiechnięta dziewczyna energicznie pokiwała głowa i dała mi tunike. Po przymierzeniu jej uznałam, że wyglądam w jej ślicznie.

- Wyglądasz perfekcyjnie.- Powiedziała Caroline

- Biorę ją.

Przebrałam się w swoje ciuchy i poszłam do kasy. Po zapłaceniu i wyjściu ze sklepu poszłyśmy jeszcze po jakaś biżuterię.

Było po godzinie 19.

- To co wracamy już?- Zapytała przyjaciółka

- No. Najwyższa pora. Chcesz przyjść do mnie?- Zapytałam

- Przepraszam, ale nie mogę. Obiecałam mamie, że będę na kolację. Poza tym muszę pomóc przy siostrze.

- Jasne.

Na parkingu pożegnałyśmy się i każda poszła do swojego samochodu. Włożyłam torbę do bagażnika, wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Na drodze było już ciemno. Jak ja nie lubię jeździć o takiej porze.

W pewnym momencie po przeciwnej stronie jechał samochód. Prawdopodobnie z pijanym kierowcą. Już z daleka było widać jak samochód wykręca się na wszystkie strony. Po chwili zobaczyłam przed sobą światła lamp. Słyszałam pisk opon i mój krzyk, a potem tylko ciemność.

/Luke/

W końcu długo wyczekiwany piątek. Pakujemy z chłopakami swoje walizki i jedziemy na lotnisko. Dziwi mnie trochę, że od wczoraj nie mam żadnego kontaktu z Rebecą. Może szykuje dla mnie jakąś niespodziankę?

Wsiedliśmy w samolot i odlecieliśmy. Napisałem sms'a do dziewczyny.

Do: Rebeca 💕

Wylecieliśmy już. Mam nadziejej, że niedługo będziemy.

Od: Rebeca 💕

Przyjadę po ciebie.

Automatycznie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Godzina 16. Jesteśmy w Melbourne. Wychodzimy z samolotu i idziemy po swoje bagaże. Nigdzie nie widzę dziewczyny, za to widzę jej brata.

- Hej chłopaki!- Krzyknął i pomachał do nas.

Podeszliśmy i od razu zapytałem o Bece.

- Ona... Ona jest.- Zaczął- Chodźcie zawioze was do niej.

- My pojedziemy do mojej mamy.- Wtrącił Ashton.

- Jasne. To zawioze was do Anne, a Luke pojedzie ze mną do Rebeci.

Włożyliśmy bagaże do samochodu i wsiedliśmy. Parę minut później byliśmy pod domem mamy Ashtona. Wysiadłem razem z nimi żeby zostawić w środku swoje bagaże i wróciłem do samochodu.

Chwilę później zatrzymaliśmy się przed szpitalem.

- O co chodzi?- Zapytałem wysiadając z samochodu.

- Miała wypadek. Leży tutaj w śpiączce. Nie wiadomo kiedy się obudzi, ale lekarze powiedzieli, że to kiedyś nastąpi.

Moja twarz posmutniała. Jak to w szpitalu. Jaki wypadek? Niech ja się tylko dowiem kto to zrobił.

Chris zaprowadził mnie do dziewczyny. Weszliśmy do sali w której leżała i od razu przy niej usiadłem i złapałem ją są rękę.

- Zostawię was samych.- Powiedział chłopak i wyszedł.

- Rebeca, obudź się proszę.- Zacząłem do niej mówić.- Nie opuszczaj mnie. - Prawie płakałem. - Beca proszę cię. Kocham cię. - Ścisnąłem jej rękę jeszcze mocniej.

Po jakimś czasie dziewczyna obudziła się.

- Beca!- Krzyknąłem uradowany i przytuliłem ją.

- Kim... Kim ty jesteś?- Zapytała, a mnie zamurowało.

Facebook| Luke Hemmings ✔ Où les histoires vivent. Découvrez maintenant