ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY (✔)

92 3 0
                                    

Dzisiaj nastał ten dzień. Dzień w którym mam pożegnać moich rodziców.

Stoję przed lustrem i przyglądam się sobie. Mam czarną prostą sukienkę do kolan i blado różowy perłowy naszyjnik. Ulubiony naszyjnik mojej mamy.

- Rebeca idziemy!- Krzyknął z dołu mój brat.

Ostatni raz poprawiłam włosy i zeszłam na dół. Christian i Natalie byli już na zewnątrz. Stanęłam przed lustrem i pomalowałam błyszczykiem usta. Wzięłam czarną kopertówke, włożyłam do niej błyszczyk, telefon i wyszłam.

- Pięknie wyglądasz- Powiedziała Natalie.

- Dziękuję. Ty też- Uśmiechnęłam się.

Do kościoła szliśmy 10 minut. Jest niedaleko naszego domu. Gdy tam dotarliśmy było już całkiem dużo osób.

O 12 wszystko się zaczęło. Nie mogłam patrzeć na trumnę, zdjęcia i na te wszystkie wiązanki. Żeby nie płakać patrzyłam w zupełnie innym kierunku. Nagle, 15 minut po zaczęciu pogrzebu, drzwi do kościoła otworzyły się. Z ciekawości spojrzałam się do tyłu zobaczyć kto się spóźnił. Zobaczyłam Luke'a i chłopaków i od razu odwróciłam wzrok. Co oni tu robią?

~*~

Po uroczystości pogrzebowej gdy przy trumnie stało tylko kilka osób z najbliższej rodziny, ktoś podszedł do mnie i objął. Wiedziałam kto to.

- Luke. - Szepnęłam.

- Cześć Beca.- Powiedział.

Chciałam powstrzymać łzy, ale się nie dało. Odwróciłam się do niego i mocno przytuliłam.

- Jak dobrze, że jesteś, Luke.- Wyszeptałam.

Potem podeszła reszta chłopaków i zamknęli mnie w szczelnym uścisku.

~*~

Siedzieliśmy w domu i jedliśmy obiad. Po pogrzebie przyszło parę osób z rodziny i oczywiście chłopacy.

- Rebeca. - Zaczęła babcia. - Jak się miewasz kochanie?

- Dobrze babciu.

- Kim są ci młodzieńcy?- Zapytała szeptem.

- Ten blondyn ma na imię Luke, jest moim chłopakiem, a reszta to jego i moi przyjaciele. Koło Luke'a siedzi Michael dalej Ashton i Calum.

- Miło was poznać chłopcy.- Zwróciła się do nich.- Długo ze sobą jesteście?

-Niecałe dwa tygodnie- Powiedział blondyn.- ale znamy się dłużej.

- Jesteście szczęśliw?

- Tak.

- Christian. A wy? Macie nam coś do powiedzenia?

- Babciu to nie odpowiedni moment.- Powiedział mój brat.

- Tylko spytałam co u was. - Powiedziała babcia i wzięła do ust kawałek ciasta.

- Wszystko w porządku. Przeprowadzamy się tutaj, znalazłem już nawet pracę na miejscu żeby nie musieć dojeżdżać do Darwin, Natalie jest w ciąży- Wyrzucił po chwili Chris.

- Świetnie!- Krzyknęła babcia klaszcząc w dłonie.- Nie myślałam, że doczekam się prawnuków! Chłopczyk czy dziewczynka?

- Nie wiemy. I nie będziemy wiedzieć do czasu porodu.

- I bardzo dobrze.

~*~

Gdy wszyscy goście już poszli, wzięliśmy się za sprzątanie kuchni i salonu. Na szczęście zostali chłopcy więc nie zajęło nam to wiele czasu.

- Dzięki, że byliście.- Powiedziałam gdy wszyscy po skończonej pracy siedzieliśmy w salonie.

- Nie ma sprawy.- Powiedział Ash.- Nadal chcesz jechać z nami w trasę?

- A czemu by nie?

- No... Pomyśleliśmy, że te wszystkie wydarzenia... Że jednak nie chciałabyś jechać.

- Rozerwe się. Przestanę o tym myśleć. Dla mnie to jest chyba lepsze spędzanie wakacji niż siedzenie w domu i dołowanie się.

- Kiedy wyjeżdżacie? - Zapytał Chris.

- My wyjeżdżamy już jutro.- Zaczął Luke.- Ale Rebece zabieramy dopiero 15 lipc.- Zaśmiał się.

Po krótkiej rozmowie z chłopakami Ash, Calum i Mike poszli do Anne. Luke został ze mną. Poszliśmy na górę i położyliśmy się na łóżko.

- Tak bardzo cieszę się, że jesteś.- Zaczęłam, a blondyn przesunął sie do mnie i objął.- Myślałam, że będę sama w tym wszystkim. Myślałam, że nie dam rady. Myślałam, że twoja trasa będzie ważniejsza niż pogrzeb moich rodziców. Myślałam...

- Cii.- Przerwał mi.- Za dużo myślisz. Idź już spać.

Ostatni raz przed snem spojrzałam na chłopaka, otarłam łzy i zamknęłam oczy. Mam nadzieję, że uda mi się zasnąć.

Facebook| Luke Hemmings ✔ Where stories live. Discover now