ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

137 4 0
                                    

- Będę tęsknić.- Mówiłam już prawie płacząc.

Od 20 minut staliśmy na lotnisku i cały czas przytulałam się do Luke'a.

- Ykhym.- Wtrącił Ash.- Zaraz musimy iść.

- Wiem.- Zaszlochałam i oderwałam się od chłopaka.

- Ej, a z nami się nie pożegnasz!?- Krzyknął Cal.

- Oczywiście, że się pożegnam.- Powiedziałam i znalazłam się w grupowym uścisku.

- Mike, Caroline, jak się rozmawiało?- Zapytałam.

- Super.- Odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się.

- Dobra było fajnie, ale musimy lecieć.- Pośpieszał Ashton.

- No idźcie już.

Ja wraz z Caroline poczekałyśmy aż samolot odleci po czym ruszyłyśmy w stronę domów.

- Może chcesz do mnie wpaść?- Zaproponowała Caroline.- Wiesz... Nasze relacje się polepszyły... I fajnie by było gdybyś w końcu do mnie przyszła.

- Jeżeli to nie problem.

Wsiadłyśmy w autobus i pojechałyśmy do Caroline.

~*~

- Na prawdę!? Czemu my wcześniej nie zaczęłyśmy znajomości?- Mówiłam przez śmiech.

Od pół godziny siedziałyśmy u dziewczyny w domu i się śmiałyśmy.

- Gdybym nie przyszła dać ci zeszytów, Luke nie zaprosił by mnie na twoje urodziny... Pomyśl... Dobrze, że się rozchorowałaś.

Po chwili do salonu weszła mama Caroline, Emily.

- Hej dziewczynki.- Przywitała się.

- Hej mamo.

- Dzień dobry.- Odezwałam się.

- Zrobić wam coś do jedzenia, picia?- Zapytała

- Nie, mamo ty musisz odpoczywać. Poza tym mamy co pić i zrobiłam popcorn. Chcesz trochę?- Zapytała Caroline i podała mamie miskę z popcornem.

- Dziękuję.

Jej mama jest w 8 miesiącu ciąży i musi się oszczędzać. Caroline sama opiekuje się swoją mama.

Dowiedziałam się, że jej tata zostawił ją jak Caroline była mała, a niedawno jej mama poznała faceta który zostawił ją jak zaszła w ciążę.

- Chłopiec czy dziewczynka? - Zapytałam.

- Dziewczynka.- Odpowiedziała pani Emily.

- Caroline cieszysz się?

- Że będę miała siostrę? Jasne, że tak! - Krzyknęła.

- Może ja się będę już zbierać. Jest późno, a jutro szkoła.

- Odprowadzę cię.- Zaproponowała dziewczyna.

- Przestań, jest ciemno.

- Chociaż na przystanek.

- Caro... Trafię sama, spokojnie.

- Ehh. No dobrze.

Założyłam buty, pożegnałam się i wyszłam

~*~

Chodziłam od sali do sali. W końcu nauczyciele pozwolili na wolne lekcje. Ile to można się uczyć!?

Jutro w końcu piątek. Już tak blisko do powrotu rodziców. Cieszę się jak głupia i mam zamiar przygotować im niespodziankę. Jakiś powitalny obiad.

Facebook| Luke Hemmings ✔ Where stories live. Discover now