11.

4.8K 584 179
                                    

             Brunet po raz ostatni odetchnął głęboko, w tym samym momencie popychając drzwi swojego gabinetu. Bał się spojrzeć na swoje biurko, na którym zapewne będzie leżała informacja o zwolnieniu. Praca w tym miejscu była dla niego wszystkim i nawet, jeśli na ten moment miał jej dość, to wiedział, że ciężko będzie mu się odnaleźć w Chinach. Przyzwyczaił się do Jongina oraz jego wiecznego gadania o dziewczynach. Do głupiego Chanyeola i Jongdae, którzy go wkurzali, ale w gruncie rzeczy nie byli aż tacy najgorsi. Najbardziej jednak brakować będzie mu szalonej szefowej, która nigdy nie pamiętała o tym, by dmuchać na gorące napoje i narzekała na poparzony język. Uwielbiał jej paplanie od rzeczy, snucie jakiś dziwnych domysłów o ludziach w pracy. Czuł się przy niej swobodnie i w jakiś sposób była jego przyjaciółką. Nie taką, jak Hoseok, ale darzył ją większą sympatią niż Yoongiego, który aktualnie był najbardziej znienawidzoną przez niego osobą. Cholernie żałował, że zapoznał go z Tae, że dał mu jakiekolwiek pole do popisu. Gdyby nie ten błąd, to wszystko układałoby się tak, jak powinno. Był pewien, że specjalnie go wyciągnął na ten balkon, by Tae usłyszał rozmowę. Nie potrafił zdobyć go sobą, uciekł się więc do podstępu. Nawet, jeśli planował zakończyć ten związek, to nigdy nie pomyślałby o tym, by tak blondyna o tym poinformować. Powiedziałby mu to na spokojnie, jakoś ratując sytuację. Teraz wyszedł na skurwiela, który złamał mu serce.

            Nie spodziewał się, że chłopak coś do niego czuł, a tym bardziej, że określi to mianem miłości. Myślał raczej, że traktuje to ciągle jako umowę, a jego samego jak pracownika, który miał się nim zajmować i uprawiać z nim seks. Wszystko to okazało się jego wymysłem, bo widocznie tylko on był fałszywy gdy idzie o uczucia. Okłamywał Taehyunga, Hoseoka, Jimin i co najgorsze – samego siebie. Wmawiał sobie tyle razy, że blondyn nie jest dla niego nikim ważnym, ale gdy tylko zobaczył go wtedy zapłakanego i usłyszał jego prośby, to zrozumiał, że tak naprawdę Kim znaczył dla niego więcej, niż przypuszczał. Miał ochotę za nim wybiec, złapać i mocno objąć. Pocałować jego wilgotne od łez policzki i obiecać, że nigdy więcej go nie skrzywdzi, że go potrzebuje. Było już jednak za późno. Nie sądził, by po takich słowach Tae chciał jeszcze z nim rozmawiać.

         Westchnął i wszedł do środka. Jongina nie było, w spokoju więc usiadł na swoim miejscu, przyglądając się papierom na biurku. Jakieś teczki, dokumenty, nigdzie jednak nie dostrzegł koperty, która zwiastować miała koniec jego kariery w koreańskim Dolce. Zacisnął nerwowo wargi, przeglądając pliki, których ostatnim razem tu nie było. Nowe projekty, jakieś plany, które miały być zrealizowane już niedługo. Data pokazywała czwartek, czyli dwa dni po zakończeniu chińskiego przedsięwzięcia. Wydruk był świeży, jeszcze lekko ciepły, więc nie było mowy o pomyłce.

        Wstał i szybko wyszedł z gabinetu. Podszedł do drzwi biura Jimin i zapukał. Usłyszawszy jej głos, wszedł do środka, zamykając je za sobą. Kobieta przeglądała coś w laptopie, zagryzając raz po raz wargę.

- Dzień dobry.

- O, Jungkook. Kazałam zanieść ci kolejny projekt. Jak uwiniesz się z Wu, to zajmij się tym. Jongin już zaczął coś tam rysować, ale we dwóch zawsze lepiej.

- Jasne, ale nie przyszedłem tutaj po to...

- Co jest? – Shin uniosła głowę i spojrzała na niego. Jeon usiadł na fotelu naprzeciwko, zaciskając nerwowo dłonie.

- Nie przyszło nic odnośnie mojego zwolnienia?

- Eee... Jeśli chcesz odejść, to musisz złożyć rezygnację do mnie, samo za ciebie nic się nie zrobi – wzruszyła ramionami, odpisując coś na laptopie.

- Zerwałem z Taehyungiem, więc raczej to zwolnienie z tej drugiej strony, noona.

Jimin skrzywiła się i szybko zamknęła laptopa. Zlustrowała go uważnie wzrokiem.

bad romance | vkookWhere stories live. Discover now