XXXIV. Drugie kuszenie Misesu

Start from the beginning
                                    

Oboje znajdowali się obecnie w Kraju Ognia i zmierzali do punktu wymiany. Pierwszym z celów, który wyznaczył im Kakuzu, była już nie taka młoda łowczyni głów pochodząca z Błyskawicy. Głośna i ekscentryczna dawała się szybko zapamiętać, więc wytropienie jej nie stanowiło jakiegoś większego problemu. Suiren i Tobiemu zajęło to zaledwie dwa dni, a sama walka z nią zaledwie godzinę. Walczyła oczywiście Suiren i z największą przyjemnością połamała jej wszystkie kończyny. Biedna kobieta w najśmielszych snach nie spodziewała się, że ktoś mógłby być odporny na trucizny, których używała. Z drugiej strony, kto by pomyślał, że Orochimaru specjalnie będzie truł Suiren najróżniejszymi specyfikami, by ta się na nie uodporniła.


– Ja z nią wejdę. – Gdy stanęli w końcu przed małym, niepozornym budyneczkiem, w którym na pierwszy rzut oka mieścił się jedynie ubogo wyglądający bar, Suiren ściągnęła z ramion płaszcz Akatsuki i w zamian za to przywdziała zwykły, czarny. Na prawym ramieniu zawiązała zaś opaskę ze znakiem białego kolibra.

– Po co to? – zdziwił się szczerze Tobi, na co Suiren tylko zmrużyła oczy.

– Dzięki temu dostaniemy większą zapłatę. Koliber działa w Kraju Ognia i jako jego członkowie mamy, że tak powiem, specjalne względy.

Tobi w odpowiedzi wzruszył tylko lekko ramionami i poddał jej zwłoki kobiety, by w chwilę potem zniknąć wraz z nimi w ukrytym zejściu, zaraz obok wejścia do baru.

Ledwie dziesięć minut później, wyszła tą samą drogą, niosąc w rękach małą walizeczkę. Zaraz też ją otworzyła i wyciągając dwa pliki banknotów, rzuciła je Tobiemu.

– Co robisz? – zdziwił się ten, ale złapał automatycznie pieniądze. Na jego słowa Suiren tylko uśmiechnęła się tajemniczo i do własnej kieszeni zwinęła trzy zwitki.

– Nic specjalnego. Odbieram naszą zapłatę.

– Kakuzu wie ile..

– To nasza nadwyżka. – Suiren zatrzasnęła spokojnie walizeczkę i zaraz też – jak gdyby nigdy nic – zapieczętowała ją w jednym ze swoich zwoi, które nosiła przy pasie. – Nikt nie musi o niej wiedzieć. A teraz przynajmniej bez żadnych skrupułów możemy sobie zaszaleć.

Madara spojrzał zaskoczony na uśmiechniętą podstępnie Suiren, której szmaragdowe oczy zamigotały psotnie na te słowa.

– Zaszaleć? – zapytał dość głupio, na co Uzumaki odrzuciła z ramienia zabłąkane pasemka włosów i uśmiechnęła się olśniewająco.

– Co powiesz na małą zabawę w Idaina douraku*?



***



Idaina douraku – najgwarniejsza i jednocześnie najmniej moralna z dzielnic Shakai no yohaku, które w Kraju Ognia rozwinęły się zaraz obok wyjątkowo bogatego miasteczko Komugi*. Przez jednych nazywana złośliwie dzielnicą czerwonych latarni, przez innych utożsamiana była z najczystszą rozkoszą. W tej dzielnicy nie było miejsca na coś tak trywialnego jak wstyd, czy niewinność. Tutaj bar stał przy barze, a zaraz naprzeciwko nich znajdowały się najróżniejsze domy uciech. Porozbierane kobiety wyglądały leniwie z wysokich okien, machając zaczepnie do przechodniów i kusząc ich swoimi wdziękami, obiecując im niezapomniane chwile. Trzaski wciąż otwieranych i zamykanych drzwi mieszały się z tubalną muzyką poszczególnych lokali, a zapach alkoholu i papierosów unosił się w powietrzu, jak jakaś absurdalna mieszanka nowej kolekcji perfum. Wszędzie kręcili się ludzie, przede wszystkim mężczyźni w różnym wieku i stanie upojenia, ale i nie brakowało tu kobiet, nawet tych ubranych, żeby nie było.

[Zawieszona] Suiren Uzumaki - The legend of red zeroWhere stories live. Discover now