.17. Ready To Go

955 71 14
                                    

   Osiem godzin do samolotu do Meksyku. Ślęczałam przed niewielką szafą i zastanawiałam się, jakie rzeczy wziąć ze sobą na tę wyprawę. Wszystkie ubrania wydawały mi się nieodpowiednie. Ostatecznie wrzuciłam do torby kilka czarnych koszulek, trzy pary szortów i kilkanaście kompletów bielizny. Lecieliśmy tam na tylko (a może aż?) dwa tygodnie. Zaraz po tym udałam się do łazienki, by zapakować szczoteczkę do zębów i żele pod prysznic. 
   - Szampon, resztka zielonej farby do włosów, mydło, pasta... - wyliczałam na palcach w celu sprawdzenia, czego mi brakuje. - Czego zapomniałam? A no tak, podpaski! Pieprzony okres...
   - Hailey, jesteś tam? - usłyszałam zza drzwi wołanie Taeyeon. 
   - Tak, już wychodzę, daj mi moment! - odpowiedziałam, usiłując zasunąć zamek mojej kosmetyczki. 
   - Nie musisz wychodzić. Chciałam tylko zapytać, czy jest tam może moja koszulka z Sailor Moon? Nie mogę jej nigdzie znaleźć.
   - Tak, wisi na sznurku. Podać ci ją?
   - Mhm. 
   Wyszłam z łazienki z kosmetyczką pod pachą i koszulką Taeyeon w ręku.
   - Proszę - powiedziałam, podając jej ukochany t-shirt. 
   - Dzięki. 
   - Nie ma sprawy.
   - Hai? - zapytała, gdy odchodziłam do pokoju.
   - Tak? - Odwróciłam się.
   - Boję się.
   - Czego?
   - Tego wszystkiego. Boję się, że nie dam rady. 
   - Ja też się boję - odparłam, przeczesując włosy palcami. - Ale damy radę. Musimy dać radę - dodałam ze smutnym uśmiechem i poszłam do pokoju.

   Umieściłam kosmetyczkę w walizce zaraz obok czarnych vansów i kupki skarpetek. To będzie długa podróż, pomyślałam. 

_____

   Jechaliśmy na lotnisko dwoma busami. W jednymi byłam ja wraz z moim zespołem, a w drugim Jungkook z resztą Bangtanów. Patrzyłam przez okno i zestresowana strzelałam palcami, a podróż ciągnęła się w nieskończoność. 
   Gdy tylko dojechaliśmy na miejsce, chwyciłam za moją walizkę i popędziłam do Jungkooka. 
   - Jak się czujesz? - zapytał.
   - Chyba źle - odparłam. 
   - Nie myśl o tym - powiedział i mnie przytulił. 
   Objęłam go mocno i zamknęłam oczy. Czułam, że nasz debiut będzie jedną, wielką porażką. 
   - Musimy iść, Hai.
   Puściłam go i podążyłam za dziewczynami z mojego zespołu w kierunku wejścia na lotnisko. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich ludzi. Ta wyprawa wyglądała całkowicie inaczej niż poprzednia. Tym razem wylatywaliśmy w godzinach popołudniowych i na lotnisku aż roiło się od ludzi. Czułam się nieręcznie, więc postanowiłam wtopić się w tłum. Przysunęłam się bliżej Jungkooka i już miałam coś do niego powiedzieć, gdy nagle mój głos zagłuszył pisk i krzyk. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam stado rozhisteryzowanych fanek biegnące wprost na nas. 
   - W nogi! - krzyknął Namjoon. 
   Na sygnał wszyscy rozbiegli się na różne strony. Jungkook chwycił mnie za rękę i pociągnął w kierunku męskich toalet. 
   - A co z naszymi bagażami?! - krzyknęłam, biegnąc.
   - Managerowie się nimi zajmą - odparł. - Właź szybko - powiedział, otwierając mi drzwi od łazienki. 
   Nie kwestionując jego słów, posłusznie weszłam do środka. W pomieszczeniu panował okropny smród, ale przynajmniej nikogo nie było. 

   - I co teraz? - zapytałam Jungkooka opierającego się o drzwi, zza których dobiegały okrzyki typu Omo! Oppa! Jungkookie, senpai!
   - Musimy się stąd jakoś wydostać. Masz może jakiś pomysł?
   - Nie.
   - Czemu one w ogóle za wami biegną?
   - To azjatyckie fanki. Mówiąc w dużym skrócie, są popieprzone. 
   - Zauważyłam. 
   Przez chwilę zastanawiałam się nad sposobem naszej ucieczki. Olśniło mnie.
   - Kook, widzisz ten schowek na sprzęt woźnego?
   - Tak, a co?
   - Możemy przebrać się za woźnych i wyjść przez to przejście w schowku. 
   - To nie jest zły pomysł. 
   Otworzyliśmy schowek. W środku był tylko jeden kombinezon woźnego i cała masa środków czystości. Na środku stał wózek na kółkach, na którym stało ogromne niebieskie wiadro. 
   - Co teraz? Jest tylko jeden strój?
   - Easy, wywalimy środki czystości z wiadra i schowam się z nim. Dobrze, że nie jestem bardzo wysoka. 

   Wyjechaliśmy z kanciapy. Jungkook w brązowym kombinezonie sprzątacza i czapką z daszkiem na głowie, a ja w wiadrze. Na lotnisku znów panował spokój. Wyglądało na to, że ochrona wyprowadziła szalone fanki. Mimo to, Jungkook szedł ze spuszczoną głową i nie zwracał uwagi na nikogo. 
   - Daleko jeszcze? - wyszeptałam, wystawiając lekko głowę z pojemnika.
   Jungkook pokręcił przecząco głową. 

   Chwilę później przeszliśmy przez odprawę i byliśmy już przy wejściu na pokład samolotu. Jungkook szybko zrzucił z siebie kombinezon i czapkę, a ja wyskoczyłam z wiadra, po czym odepchnęłam je jak najdalej razem z wózkiem. Podbiegliśmy do obsługi lotniska, pokazaliśmy nasze bilety i pobiegliśmy w stronę samolotu. Pospiesznie wsiedliśmy na pokład i zajęliśmy miejsca koło naszych zespołów. 
   - Gdzie byliście? - wyszeptał do Jungkooka Jimin. 
   - W łazience. Wyszliśmy przez kanciapę woźnego. A wy? Jak uciekliście?
   - Po prostu przeszliśmy byłyskawiczną odprawę i pobiegliśmy do samolotu, wpuścili nas przed czasem. Martwiliśmy się o was, że nie zdążycie, albo że was złapali. 
   - Spokojnie, daliśmy radę. 
   - Hai, nic ci nie jest? - zapytała Sera.
   - Nie? - Byłam zaskoczona jej podejrzaną troską. - A z wami wszystko w porządku?
   - Tak, jedynie Gayong się potknęła. - Azjatka pokazała mi swoje stłuczone kolano. - Ale będzie żyć. - Sera uśmiechnęła się. 

   Mijała piąta godzina lotu, a ja wypiłam prawie trzy butelki wody. Mój pęcherz dawał o sobie coraz bardziej znać, więc stwierdziłam, że czas na załatwienie potrzeby. Nie byłoby to niczym niezwykłym, gdyby nie okres, który sprawiał, że sprawa ta rosła do rangi Mission Impossible. Wstałam z siedzenia, wzięłam ze sobą plecak i udałam się na tyły samolotu. Przy wejściach spotkała mnie oczywiście bardzo niemiła niespodzianka, a mianowicie metrowa kolejka. 
   W końcu po jakichś dwudziestu minutach otworzyły się drzwi i mogłam wejść do toalety. Schyliłam się po plecak, który położyłam na ziemi, a wtedy ktoś pociągnął mnie za rękę i wepchnął do kabiny. Odbiłam się od ściany i ujrzałam przed sobą Jungkooka. Objął mnie i zaczął namiętnie całować. Po kilkunastu sekundach odsunęłam się od niego, by zaczerpnąć powietrza. 
   - Mało spędziłeś dzisiaj ze mną czasu w toalecie? - zapytałam, śmiejąc się. 
   Uśmiechnął się podstępnie i objął mnie w pasie, zjeżdżając dłońmi coraz niżej. 
   - Nie wiedziałam, że jesteś takim bad-boyem, który napastuje niewinne dziewczyny w samolotowych toaletach. Jeszcze kilka dni temu w szpitalu zaprzeczyłeś temu stwierdzeniu.
   - Trzeba sprawiać jakieś pozory - powiedział, wkładając ręce do tylnych kieszeni moich jeansów. 
   Po chwili znów objął mnie w pasie i posadził na umywalce. Poczułam jego język na mojej dolnej wardze, więc rozchyliłam usta. Zaczął mnie całować jeszcze namiętniej niż wcześniej i próbował ściągnąć mi koszulkę. 
   - Naprawdę zamierzamy to zrobić? - zapytałam, ściągając za niego moją koszulkę. 
   Nie odpowiedział na moje pytanie. Zaczął się histerycznie śmiać na widok mojego stanika w misie.
   - Co to za seksowny stanik?
   - Mogłeś mnie uprzedzić, że będziesz chciał się ze mną pieprzyć w samolotowym kiblu, to może ubrałabym coś bardziej eleganckiego.  A ty jesteś przygotowany?
   - Masz na myśli prezerwatywę? - zapytał, unosząc jedną brew. Uwielbiałam, gdy tak robił. 
   - No, a co innego?
   - Oczywiście. Przecież w końcu to zaplanowałem.
   - No to do dzieła. 
   Przez dłuższą chwilę plątaliśmy się w ubraniach i paskach od spodni, ale w końcu pozbyliśmy się ich. Jungkook zaczął całować mnie wzdłuż linii obojczyka, stopniowo schodząc coraz niżej. Mocno się do niego przytuliłam i dałam się ponieść chwili.

*****

   Xoxo
martyn.

Hi, My Name Is..Where stories live. Discover now