Rozdział 17

2.1K 260 45
                                    

- Nadal nie rozumiem czemu to akurat my musimy siedzieć przy dekoracjach – Jęknęłam przeciągle, zawiązując końcówkę balonu tak, aby nie wyleciało z niego powietrze. Bolały mnie już palce, a w płucach zaczynało brakować powietrza aby dmuchać resztę.

- Nie narzekaj Aspen i tak to Calum odwalił prawie całą robotę – Katy oczywiście musiała mnie zgasić.

Naprawdę nie mam pojęcia jak to się stało, że akurat nasza dwójka odwalała robotę z dekoracjami, ale od dobrych dwóch godzin dmuchałyśmy balony i wieszałyśmy serpentyny na bal zimowy. Prawda, jeśli chodzi o artystyczny punkt widzenia, to Calum stworzył wszystkie rarytasy i z tego co mówił Ashton, nie spał przez dwa dni aby wszystko skończyć na czas, ale ta szkoła liczyła ponad tysiąc uczniów, dlaczego więc tylko my bawiłyśmy się w komitet organizacyjny – Wiesz, że dostaniesz za to ocenę z angielskiego i wiedzy o kulturze?

Wytrzeszczyłam na nią oczy.

- No to na co ty jeszcze czekasz, dmuchaj te balony – Pisnęłam, biorąc do ręki kolejny gumowy przedmiot. Zostało nam już nie wiele i dobra ocena dobrą oceną, ale chciałam już skończyć.

Cała sala prezentowała się naprawdę cudownie. Calum postawił na szare, srebrne i granatowe barwy, idealnie pasujące do zimowego klimatu. Trochę zazdrościłam mu tego artystycznego talentu, ale co mogłam na to poradzić, skoro narysowanie krzywego patyczaka i prawie idealne koła mogłam nazwać swoim sukcesem.

- Robię się głodna – Jęknęłam, gdy w zasięgu mojego wzroku zostało tylko kilka balonów.

- A to nowość – Katy wywróciła radośnie oczami, na co tylko parsknęłam cicho. Okej, lubiłam jeść, ale bez przesady – Możemy potem iść na pizzę.

- Oo tak, proszę.

Skończyłyśmy zaledwie kilka minut później. Zostało nam posprzątanie niepotrzebnych materiałów i mogłyśmy iść. Razem z Katy zaczęłyśmy upychać śmieci do worków, śmiejąc się przy tym i podrygując do puszczonej z telefonu muzyki. Niestety w moim życiu układało się już chyba zbyt dobrze. W końcu Ashton mnie pocałował, w dodatku dwa razy. Zaprosił mnie na kolejną randkę, całkowicie ułatwiając mi sprawę z Katy. Poprawiłam większość złych ocen, a mama kupiła mi nowego laptopa. Więc żeby tradycji stało się za dość, wykręcając z Katy kolejny piruet, wpadłyśmy na jedną dekorację, a cała reszta posypała się jak domino. Widziałam jak z każdą sekundą na suficie zostaje coraz mniej serpentyn, a wszystkie nadmuchane balony spadają z drabinek i wieszaków równie szybko, co moje pozytywne nastawienie do dzisiejszego dnia.

Czułam jak serce mi staje, a Katy wstrzymuje powietrze. Tyle pracy, nie tylko naszej, ale przede wszystkim Caluma.

- Zwiewamy – Pisnęłam, schylając się po moją torebkę. Chwyciłam blondynkę za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia.

- Co? Nie możemy!

- Wolisz żeby Calum się dowiedział, że to my zniszczyłyśmy to nad czym pracował tyle czasu? – Wyrzuciłam ręce w górę w desperackim geście. Cała dosłownie się trzęsłam i nie miałam żadnego planu na to co robić dalej, byłam jednak pewna, że sterczenie tutaj w niczym nie pomoże, a wręcz może nam tylko bardziej zaszkodzić. A skoro ja czułam się tak źle, to pozostało mi jedynie wyobrazić sobie, jak podle musiała się czuć Katy. W końcu między nią a Calumem zdecydowanie coś było.

Blondynka spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem, po czym sama pociągnęła mnie w stronę wyjścia ze szkoły. Starałyśmy się nie poruszać tego tematu i spokojnie rozejść się do swoich domów. Nie wiem czy dobrze zrobiłyśmy, bo w domu zostałam sama z moimi myślami, które od paru miesięcy pracowały na większych obrotach niż zazwyczaj. Bal dało się jeszcze naprawić, do wydarzenia zostało około trzech dni i mimo że cudowne dekoracje Caluma pójdą na marne, to ludzie i tak będą się bawić. Ale to właśnie Hood pozostawał kwestią którą najbardziej się stresowałam. Gdybym to ja ciężko nad czymś pracowała, a potem moje starania zostałyby zniszczone, to nieźle bym się zdenerwowała. I to właśnie myśl o Calumie sprawiała, że idąc następnego dnia do szkoły żołądek dosłownie sam mi się zaciskał, a dłonie niebezpiecznie drżały.

Kłamczucha | a.i.Where stories live. Discover now