Rozdział 15

2.1K 254 19
                                    

W poniedziałkowy poranek przekraczałam próg szkoły na nogach bardziej miękkich niż wtedy, kiedy szłam tutaj pierwszy raz. Od randki z Ashtonem właściwie nie rozmawialiśmy, prawda napisał do mnie w sobotę wieczorem, ale tylko po to, żeby zapytać jak idzie mi wybieranie zdjęć z meczu, o czym szczerze mówiąc, totalnie zapomniałam. Dlatego też resztę weekendu poświęciłam na poprawianiu zdjęć i wzdychaniu za każdym razem, gdy na fotografii pojawił się Ashton.

Nie byłam pewna na czym stoję. W sumie to nie, ja w ogóle nie miałam pojęcia czy jest na czym stać. Byłam z Ashtonem na randce, pocałował mnie, co prawda pod wpływem otoczenia, ale gdyby naprawdę tego nie chciał, to by tego nie zrobił, prawda? Naprawdę nie wiedziałam już co o tym myśleć, a „dobre rady" Aleca, tylko sprawiały że miałam ochotę załamać się bardziej. Chciałam żeby Ashton mnie lubił, naprawdę tego chciałam.

Przemknęłam przez korytarz, co chwila rozglądając się za blondynem. Miałam w planach unikać go jak długo dam radę, nie byłam do końca gotowa na konfrontację z nim. Niczym zawodowy ninja wemknęłam się do klasy, biorąc głęboki oddech. Udało się.

Zajęłam miejsce obok Aleca, który o dziwo oderwał się od swojego telefonu i spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.

- I? – Zapytał.

- I? – Odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie, mając nadzieję że wyczuje brak chęci do pogłębienia tego tematu. Wiedziałam o co mu chodziło. Gdy Alec dowiedział się, jak przebiegła moja randka z Ashtonem, zaczął cieszyć się chyba bardziej niż ja sama. Już w sobotę rano, chłopak wpakował się do mojego pokoju i niczym czołg zepchnął mnie z łóżka, czekając na dokładniejsze relacje.

- Aspen, dobrze wiesz o co chcę zapytać.

- Nie, nie pisałam z Ashtonem i nie, nie widziałam się z nim dzisiaj. Co więcej – Dodałam, z hukiem kładąc zeszyt na ławce – Nie mam takiego zamiaru.

- Przepraszam cię bardzo, ale twój tok myślenia jest chyba dla mnie za głupi i go nie pojmuję – Prychnął – Uganiasz się za chłopakiem przez paręnaście miesięcy, a gdy już jest prawie twój, to masz zamiar go unikać.

- Dokładnie tak – Wzruszyłam ramionami – Niby co mam zrobić. Podejść do niego i palnąć „Cześć Ashton, super się z tobą całowało, chcesz być teraz moim chłopakiem i robić to częściej?!"

Ostatnie słowa prawie wykrzyknęłam, nie panując nad emocjami. Ku mojemu nieszczęściu nauczycielka akurat weszła do klasy i cała klasa zamilkła, słysząc końcówkę tego zdania i wgapiając we mnie zszokowane spojrzenia. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone, po czym słyszałam, jak Alec tłumi w sobie wybuch głośnego śmiechu.

- Aspen, przepraszam że to mówię ale mamy fizykę, twoje życie uczuciowe możecie omawiać na angielskim, nie tutaj – Nauczycielka załamana złapała się za koniuszek nosa, a ja niemo przytaknęłam, od razu chowając się za kurtyną włosów. O Boże.

Przez następne trzy przerwy zgrabnie udawało mi się omijać chłopaka. Dawało mi to też czas na ewentualne wymyślenie przemowy. Byłam tak bardzo rozdarta. Chciałam być z Ashtonem, ale obawiałam się że ten pocałunek był dla niego byt normalny, aby cokolwiek znaczył. Po za tym byłam zbyt nieśmiała aby zapytać go na czym stoimy. Pewnie nawet mu się nie podobałam. Ledwo mieściłam się w skali osób, które mogą się zadawać z Irwinem, poprzeczka do bycia jego dziewczyną była znacznie wyższa.

Na lunchu dosłownie weszłam i wyszłam ze stołówki, mijając przy tym Ashtona któremu odpowiedziałam ciche „cześć", od razu tracąc apetyt. Podobnie było na następnej przerwie, bo gdy tylko blondyn pomachał do mnie i ruszył w moją stronę, ja spanikowana ruszałam w przeciwną stronę.

Wyobraźcie sobie moją radość, gdy po ostatniej lekcji zamykałam moją szafkę, zadowolona że udało mi się cały dzień nie rozmawiać z Ashtonem. Może i Katy zadawała parę niezręcznych pytań, jak to czy między nami wszystko okay, ale udało mi się zgrabnie wytłumaczyć, że po prostu nie było okazji żeby porozmawiać.

Trzasnęłam drzwiczkami od szafki i zakładając szelkę od torby na ramię, skierowałam się wyjścia, gdzie miał czekać na mnie Alec wraz z Katy.

Nuciłam pod nosem piosenkę Twenty One Pilots, która ostatnimi czasy nie chciała opuścić mojej głowy.

- Aspen – Mocny uścisk na moim ramieniu, oraz zbyt dobrze znany mi głos, sprawił że zamarzłam – Nareszcie.

- Ashton, cześć – Uśmiechnęłam się lekko, odwracając w jego stronę. Tak naprawdę miałam ochotę uciec, albo zapaść się pod ziemię, cokolwiek byleby nie musieć prowadzić tej rozmowy – Co tam u ciebie?

- Czemu mnie unikasz? – Zignorował moje pytanie, zadając swoje, dużo bardziej niekomfortowe. Odwróciłam wzrok, dając sobie dodatkowy czas na odpowiedzenie – To przez ten pocałunek?

- Co? – Pisnęłam, zdecydowanie zbyt wysoko i zbyt szybko, aby wyglądało to naturalnie – Coś ty.

- Posłuchaj, jeśli wcale tego nie chciałaś, to przepraszam, po prostu wydawało mi się że...

- Chciałam! – Przerwałam mu, na co zmarszczył zaskoczony brwi – To znaczy, nie. Znaczy tak, bo ugh... - Wzięłam głęboki wdech. Nie mogłam mu powiedzieć że podkochuje się w nim zdecydowanie zbyt długo i że myślę o nim prawie co wieczór. Nie mogłam mu powiedzieć jak bardzo doskonały moim zdaniem jest i jak bardzo chciałabym być jego dziewczyną – Podobało mi się. I nie byłam pewna, czy tobie podobało się tak samo jak mi.

Głupi, dwuznaczny uśmieszek wpełznął na twarz Ashtona zbijając mnie z tropu. Czy miał zamiar teraz roześmiać mi się prosto w twarz? A może cała drużyna koszykarska miała teraz wyskoczyć zza ściany i krzyknąć mi twarz że zostałam wkręcona?

- W takim razie łączy nas więcej niż myślałem, bo mnie też się podobało Deveroux.

- Oh, w takim momencie lecimy sobie po nazwisku Irwin? – Zaplotłam ręce na piersiach, przechylając się na jedną stronę – Dorośle.

Zaśmiał się, lekko odchylając głowę do tyłu. Wyglądał wtedy tak cholernie dobrze, że poczułam jak robi mi się gorąco i... Ogarnij się Aspen!

- Po prostu, mnie też się podobało. Nie chodzi o sam pocałunek, było miło tak... ogólnie – Spojrzał prosto w moje oczy, delikatnie się uśmiechając – Moglibyśmy kiedyś gdzieś jeszcze iść... oczywiście jeśli chcesz, wiesz, nic na siłę.

- Oh – Mruknęłam. Ashton chciał ze mną iść na kolejną randkę. Ashton Irwin powiedział że podobało mu się na randce ze mną! – Pewnie! Znaczy... byłoby fajnie, tak.

- Świetnie. Organizuję w weekend ognisko, to znaczy będzie Calum, możesz zabrać Katy to Hood na pewno się ucieszy.

- Będę na pewno.

- Super.

- Ekstra – Kiwnęłam głową po raz ostatni, lekko zagryzając wargę. Byłam taka szczęśliwa – Ehm, będę szła. Alec i Katy na mnie czekają.

- Jasne, do zobaczenia – Cmoknął mój policzek i z rękami w kieszeni odszedł. A ja stałam jak wryta, nieświadomie dotykając dłonią miejsca, w którym przed chwilą znajdowały się jego usta. O Boże, musiałam ochłonąć, bo to zdecydowanie zbyt dużo emocji jak na jeden dzień.

Powoli wyszłam ze szkoły, odnajdując wzrokiem moich przyjaciół, którzy mi że byli pogrążeni w rozmowie, od razu mnie dostrzegli.

- Uh, Aspen coś się stało? – Katy położyła dłoń na moim ramieniu, patrząc na mnie z troską. Szybko pokręciłam przecząco głową. Nie stało się nic, o czym mogłabym jej powiedzieć. Natomiast Alec mógł być gotowy na to, że jeszcze dzisiaj do niego zadzwonię i wydrę się do telefonu jak szczęśliwa jestem.

a/n

Przypominam o opowiadaniu "3 razy Hemmings" na którym pojawił się 1 Rozdział!! 

Kłamczucha | a.i.Où les histoires vivent. Découvrez maintenant