ROZDZIAŁ 18 : LICZĄC GWIAZDY

7.9K 611 39
                                    

Jednak nie mogłam się powstrzymać od dodania następnego 😙

......................................................................

Harry jechał powoli przez ulice Londynu. Od czasu do czasu zerkał na Draco, siedzącego na miejscu dla pasażera z zamkniętymi oczami. Zbliżający się zmierzch farbował jego platynowe włosy odcieniami czerwieni i pomarańczu, tworząc wokół głowy piękną, miedzianą aureolę. Malfoy uniósł powieki dopiero wtedy, kiedy opuścili asfaltową drogę. Spojrzał przez okno i marszcząc brwi, przyglądał się otoczeniu. Znajdowali się na jakimś dużym, pustym polu, porośniętym dziką trawą. Harry zatrzymał samochód na wprost zachodzącego słońca i wyłączył silnik. Jeszcze przez chwilę siedział bez słowa, zanim obrócił się w stronę Draco.
- Lepiej wysiądźmy - powiedział z nieśmiałym uśmiechem. Malfoy czuł się trochę zdezorientowany, ale posłuchał Harry'ego. Stanęli naprzeciw otoczonego ciepłymi kolorami, zachodzącego słońca, mrużąc podrażnione jego ostatnimi promykami oczy. Kiedy już zupełnie zniknęło za horyzontem, Draco odwrócił się, aby popatrzeć na Pottera. Harry własnie sprawdzał, która jest godzina.
- Mmm... zaraz się zacznie - powiedział, sprawiając, że blondyn jeszcze bardziej zmarszczył brwi.
- Co się zacznie?
- To - odparł Harry, wskazując palcem na niebo, nieznacznie powyżej punktu, gdzie jeszcze przed chwilą widzieli słońce. Draco miał zaledwie tyle czasu, aby spojrzeć we wskazanym kierunku, gdy donośny dźwięk zaczął przeszywać powietrze. Otworzył szeroko oczy, kiedy w końcu to zobaczył. Przysłonił dłońmi uszy i nie wiadomo dlaczego, zadrżał. Wtedy właśnie poczuł najpierw obecność kochanka blisko siebie, a potem otaczające go ramiona. Oparł się o jego pierś, niezdolny oderwać wzroku od czegoś, co właśnie się do nich zbliżało. W milczeniu obserwowali, jak to coś powiększało się, aż w końcu przeleciało nad ich głowami, zmierzając w nieznanym kierunku. Powoli zaniknął także i dźwięk, pozostawiając ich w ciszy. Zanim Draco znowu się odezwał, upłynęło kilka chwil.
- To był... - zaczął, ale zabrakło mu słów.
- ... samolot. Mugolski środek transportu - skończył Harry.
- Tak, wiem. Tylko nigdy wcześniej go nie widziałem. To znaczy, nie z tak bliska. - Potter uśmiechnął się, słysząc w głosie Malfoya zdziwienie.
- Tak podejrzewałem i dlatego cię tutaj zabrałem. Pomyślałem, że chciałbyś to zobaczyć.
- Chciałem - potwierdził Draco miękko, opierając głowę na ramieniu kochanka.
- Ale jesteś smutny - powiedział Harry z lekkim niepokojem w głosie.
- Jestem? Raczej nie - odparł z westchnieniem. - Dokąd ten samolot poleciał? - zapytał niespodziewanie.
- Nie wiem. Ale gdybyś chciał, jednym z nich mógłbyś dotrzeć wszędzie.
- Jeżeli wiesz, gdzie to jest - powiedział Draco cicho.
- Tak. Jeżeli wiesz... - szepnął Harry ze smutkiem. A potem przez długi czas obaj milczeli, wpatrzeni w punkt, w którym jeszcze przed chwilą widoczny był samolot. I znowu to Draco przerwał ciszę, podnosząc jednocześnie rękę i zakreślając płynny ruch w kierunku nieba.
- Zobacz. Gwiazdy. Są bardzo jasne. Mamy dzisiaj przejrzyste powietrze - odpowiedział Harry, oddychając głęboko i czując zapach wilgoci i trawy. Czuł, jak Draco drży w jego ramionach, więc przytulił go mocniej, ale delikatnie, przestraszony, że znowu go zrani. Przestraszony, że znowu wszystko zepsuje.
- Zimno ci? - zapytał, pieszcząc oddechem ucho kochanka.
Draco obrócił się w jego objęciu tak, że teraz stał naprzeciw drugiego mężczyzny, z nieodgadnionym wyrazem szarych oczu. Ale Harry nie miał wystarczającej ilości czasu, aby sięw tym spojrzeniu zagłębić, ponieważ Malfoy nagle wtulił twarz w jego klatkę piersiową.
- Tak, trochę. Ale nie chcę odchodzić. Jeszcze nie - odpowiedział, głosem nieznacznie stłumionym przez materiał płaszcza. Jeżeli Harry mógłby zobaczyć teraz jego twarz, zauważyłby grymas goryczy na jego ustach. Draco zastanawiał się nad dziwnym doborem słów, których użył.
„Nie chcę odchodzić. Nigdy nie chcę odchodzić. Chciałbym zostać tu, w ten sposób, na zawsze. Czuję, że mógłbym teraz umrzeć i wcale bym tego nie żałował' - zastanawiał się, nieświadomy, że w tym momencie Harry myśli dokładnie to samo.
„Nie mam prawa czuć się szczęśliwy. Ale Bóg wie, że tak jest. Ta chwila jest wszystkim, o co mógłbym prosić. Być może jedynie poza tym, aby trwała wiecznie" - Harry modlił się, podnosząc rękę, aby pogłaskać delikatnie miękkie włosy Draco. A potem pochylił się, żeby musnąć je wargami. Malfoy uniósł głowę, z pytającym wyrazem oczu. Przez chwilę patrzyli na siebie, zanim Draco nie przysunął się, powodując, że ich usta się zetknęły. Podczas pocałunku obaj drżeli, ale nie mogliby powiedzieć, czy to z powodu zimnego wiatru, czy niemego uczucia, uparcie schowanego głęboko wewnątrz ich serc, ponieważ każdy z nich był pewien, że w ten sposób postępuje właściwie. Intymna chwila trwała, dopóki ostry hałas nie rozdarł powietrza ponownie. Odsunęli się od siebie, aby spojrzeć na kolejny, zmierzający do swojego celu samolot. I tak samo jak wcześniej, nie powiedzieli niczego. Aż w końcu Harry przerwał ciszę.
- Chodźmy do domu.

Dlaczego własnie Ty ? DrarryWhere stories live. Discover now