ROZDZIAŁ 11 : BYĆ MOŻE MIŁOŚĆ

10.2K 715 278
                                    

Pierwszy dzień drugiego wspólnego miesiąca zastał ich razem. Poranek wpadał przez okno, a promyki światła napełniały pokój. Harry budził się powoli, otoczony przyjemnym ciepłem własnego łóżka, które, od dnia cichego rozejmu, dzielił z Draco. Uśmiechnął się lekko w zimowym słońcu i, nie do końca jeszcze przebudzony, podniósł rękę, aby dotknąć miękkich włosów kochanka. Poczuł, jak spływa na niego coś w rodzaju relaksującego szczęścia.
„Zakochuję się w Draco Malfoyu" - pomyślał mimowolnie. I to odkrycie przebudziło go zupełnie. Zmrużył oczy i sięgnął po leżące na nocnej szafce okulary. Te kilka słów, rozbrzmiewających raz za razem w jego głowie, uczyniło go niespodziewanie zakłopotanym i obnażonym.
Draco ciągle spał nieruchomo, nie zdając sobie sprawy, że tuż obok niego Harry porusza się niespokojnie.
„Czy ja naprawdę zakochuję się w Draco Malfoyu?" - zastanowił się chłodno, patrząc na sylwetkę kochanka i rozważając dziwne uczucie, jakie ten widok wywoływał.
„Kurwa."
Zerwał się z łóżka i zaczął szukać ubrania, a tysiące przeciwstawnych emocji wirowało w jego głowie.
„To niemożliwe. Nie zakochuję się w nim. Nie mogę zakochać się w nim. Co, do diabła, sobie wyobrażam? To jest Draco Malfoy! Nie pozwolę mu się do siebie zbliżyć. Nie ufam mu. Nie
ufam mu ani trochę. Ja..."
Teraz, zupełnie już ubrany, jeszcze raz spojrzał na blondyna. Przez chwilę lustrował zrelaksowane, czyste rysy i czuł, jak coś zaciska mu się w piersi. Śpiąc, Draco był tak bezbronny, nieświadomy burzy sprzecznych emocji, jakie wywoływała jego obecność.
Przez chwilę Harry stał, zakłopotany, ale zaraz potrząsnął mocno głową, aby odegnać niechciane myśli, odwrócił się i szybko wyszedł z pokoju, nie oglądając się za siebie ani razu. Nie mógł nawet patrzeć na Malfoya w swoim łóżku, bo już samo patrzenie wywoływało zbyt wiele
przyjemnych wrażeń. A Harry bał się ich, choć, jako dzielny Gryfon, którym zdarzało mu się być w przeszłości, nie przyznałby się do tego sam przed sobą. Podobnie, jak nie przyznałby się, że jego zakochanie się w byłym Ślizgonie jest cholernie prawdopodobne. Wybiegł z mieszkania próbując nie pamiętać, że Gryfoni nie uciekają.

*

- Mmm... Harry?
Kiedy Draco się obudził, miejsce obok było puste, w ciągu ostatnich dni zdążył się już do tego przyzwyczaić. Potter zawsze wstawał przed nim i wychodził załatwiać swoje interesy. Położył się z powrotem i pozwolił sobie na jeszcze chwilę lenistwa, po czym przeciągnął się i wstał.
Miał dzisiaj dobry nastrój. Ostatnia noc była wyjątkowo przyjemna, a potem wyspał się porządnie. Wspomnienia spowodowały, że uśmiechnął się do swojego odbicia w lustrze.
Od pamiętnej nocy, kiedy doszło między nimi do konfrontacji, Harry zachowywał się niemal troskliwie.
„Przynajmniej nie sprawił, iż żałuję, że poddałem się tak łatwo" - pomyślał. - „A raczej jeszcze
nie sprawił" - poprawił sam siebie.
Dzień minął powoli. Draco w zasadzie nie myślał o Harrym, dopóki nie skończył oglądać wyjątkowo nudnego filmu. Ziewnął, wyłączył telewizor i rozciągnął się na kanapie. Dopiero
wtedy spojrzał na zegarek. Pół do dwunastej. I żadnej wiadomości. Malfoy zmarszczył ze zdziwienia brwi. Potter zawsze wracał na kolację. I seks. Cały dzień, bez jednego słowa, to nie było normalne i Draco zaczął się zastanawiać, czy nie stało się coś złego.
Przez jego umysł przepływały różne przypuszczenia, aż wreszcie pogrążył się w niespokojnym śnie.

*

Harry był pijany. Tak bardzo pijany, że nie mógł znaleźć kluczy do mieszkania.
- Pozwól, pomogę ci - odezwał się rozbawiony głos, a męska dłoń wślizgnęła się do kieszeni ciasnych dżinsów.
Harry zachichotał.
- Och, zrób tak jeszcze raz, T.R. wycedził niewyraźne słowa, uśmiechając się przy tym głupio. Mężczyzna nazwany T.R. roześmiał się łagodnie i potrząsnął głową. W porównaniu z Potterem był zupełnie trzeźwy.
- Taki niecierpliwy, Harry? - zapytał dokuczliwym głosem i pchnął drzwi. - Sugeruję, aby najpierw dotrzeć do sypialni. Nie sądzę, żeby robienie tego na korytarzu było szczególnie wygodne - powiedział i odgarnął opadające mu na czoło czarne kosmyki.
- Mmm... dlaczego nie? - wymruczał Harry zamykając oczy i napierając na ciało drugiego mężczyzny.
T.R. zaśmiał się ponownie i pociągnął Pottera w głąb ciemnego mieszkania.
- Być może dlatego, że w stanie, w jakim jesteś, nie dasz rady tego zrobić nawet w łóżku, a co dopiero na stojąco, oparty o ścianę. Lepiej będzie, jak pójdziesz spać.
- Nie ma mowy, ze mną wszystko w porządku. Daj mi tylko minutę - upierał się Harry bełkotliwym głosem.
Brunet westchnął głęboko i spróbował znaleźć przełącznik, jednocześnie podtrzymując Pottera,
aby nie upadł na podłogę. Wyjątkowo trudne zadanie, ale na szczęście dla T.R. salon nagle zalało ostre światło.
Mężczyzna zmrużył oczy, ale po chwili skupił wzrok na stojącej po przeciwnej stronie pokoju osobie. Ręka Draco ciągle dotykała kontaktu, a na bladej twarzy malował się nieokreślony wyraz. T.R. uśmiechnął się z zakłopotaniem.
- Harry... Harry, słyszysz mnie? Nie mówiłeś, że masz gościa - zapytał nie odrywając spojrzenia od blondyna.
- Harry? - powtórzył po chwili.
- Słyszę cię! - odparł Potter niespodziewanie mocnym głosem.
T.R. patrzył, jak Harry wbija wzrok w trzeciego mężczyznę.
- W takim razie, powinienem już iść - powiedział.
Potter potrząsnął przecząco głową i uśmiechnął się spokojne.
- Absolutnie nie. Mieliśmy plan na wieczór, prawda?
T.R. przymknął oczy.
- My... Dobrze, Harry, ale... - przerwał szukając odpowiednich słów.
- Kim on jest?
Potter wrócił zimnym spojrzeniem do Draco, który ciągle stał nieruchomo, zbyt zdezorientowany, aby powiedzieć cokolwiek, i uśmiechnął się z wyższością.
- Nikim.
A potem złapał T.R. za rękę i pociągnął go do sypialni, zostawiając zdumionego Draco samotnie.

Dlaczego własnie Ty ? DrarryМесто, где живут истории. Откройте их для себя