ROZDZIAŁ 3 : DZIEŃ PÓŹNIEJ

18.8K 824 103
                                    

Zmęczeni, leżeli na łóżku. Harry otworzył oczy i zaczął rozglądać się leniwie wokoło, mrugając
powiekami z powodu światła wczesnego ranka, które padało z okna i urządzało grę cieni na plecach Draco. Malfoy spał niespokojnie. Westchnął i wyciągnął rękę po leżącą na stoliku paczkę Malrlboro. Przy tym ruchu jego palce musnęły bladą skórę i Harry znieruchomiał na chwilę, nie chcąc obudzić blondyna, ale kiedy nic się nie wydarzyło, wyłuskał papierosa, zapalił go zaciągając się głęboko dymem. Harry nigdy nie uzależnił się od tego nałogu, głównie dlatego, że nie widział w paleniu niczego interesującego. Ale był przyzwyczajony robić to, na co miał ochotę. A teraz chciał zapalić. Właściwie, TO było jego uzależnieniem: mieć, co chce.
„A nie zawsze zdobycie tego, czego się pragnie, jest tak łatwe, jak sięgnięcie po paczkę papierosów..." - pomyślał uśmiechając się do siebie i przypominając sobie swój ostatni podbój, swoje ostatnie zwycięstwo. Przeanalizował doskonały kształt leżącego obok mężczyzny.
Draco był piękny, to nie ulegało wątpliwości. Nie tylko przystojny, czy po prostu ładny, ale właśnie piękny, niczym jeden z aniołów namalowanych na ścianach najsłynniejszych kaplic świata. I on dotknął tej doskonałości, którą skrycie podziwiał od czasów Hogwartu. Mienie tego żywego arcydzieła w swoich sprawnych palcach szukającego było dla niego, naprawdę, wyjątkowym uczuciem. „Nie zapominaj o nienawiści Malfoya" - przypomniał sam sobie i jeszcze raz jego wargi
wykrzywiły się złośliwie, bo wiedział, że sporą część przyjemności sprawiło mu przebicie się przez grubą tarczę samokontroli i arogancji byłego Ślizgona. Teraz Harry pławił się w leniwym uczuciu satysfakcji, podobnym do tego, jakie miał po trzygodzinnym meczu Quidditcha ze Slytherinem, gdy w końcu jego zmęczone palce zamknęły się wokół małego, złotego znicza i wreszcie osiągnął to, o czym marzył od początku gry.
„Czy ja tęskniłem za Malfoyem?" - zastanawiał się wstając z łóżka i ubierając bokserki i spodnie.
Potrząsnął głową. - „Absolutnie nie. Jedyne, czego chciałem, to pokonać go. W Quidditchu czy w łóżku, to nieistotne, dopóki jest między nami rywalizacja." - Własne wnioski rozbawiły go. -
„Byłem lepszy na boisku, byłem lepszy w łóżku" - zakończył rozmyślania, zgniatając niedopałek
w popielniczce. Kiedy ubierał się bez pośpiechu, przez jego głowę ciągle przelatywały obrazy z ostatniej nocy i po raz kolejny sam sobie gratulował i podbudowywał wewnętrzną dumę z powodu tego, jak doskonale udało mu się odpłacić Malfoyowi za siedem lat drwin i złośliwości. Nawet nie zauważył, że para szarych oczu przygląda mu się badawczo.
- Harry - usłyszał spokojny, senny głos.
Odwrócił się i wbił chłodne spojrzenie w zakłopotaną twarz. Zażenowanie blondyna sprawiło, że się uśmiechnął.
- Dzień dobry, Malfoy. Dobrze spałeś? - zapytał z sarkazmem, widząc, że Draco mruży oczy, jak
gdyby próbował się obudzić.
- Harry, ja... - zaczął jeszcze raz, ale Potter nie pozwolił mu dokończyć.
- Tak, Malfoy?
Draco patrzył na niego przez dłuższą chwilę, a kiedy zrozumienie zaczęło pojawiać się w jego chmurnych, szarych oczach, wbił wzrok w ziemię.
Harry potrząsnął głową.
- Co mi chciałeś powiedzieć? Jak bardzo podobała ci się ostatnia noc? - zasugerował złośliwie, z krzywym uśmieszkiem na wargach.
„Och, więc tak wygląda rumieniący się Malfoy" - pomyślał, widząc jak niecodzienne, czerwone
zabarwienie zaczyna malować bladą, częściowo zasłoniętą nieporządnymi, platynowymi kosmykami skórę policzków blondyna.
Draco nie odpowiedział. Tak naprawdę, to nawet nie był w stanie, bo coś na kształt czarnej mgły
gniewu, smutku i niedowierzania przesłoniło jego umysł, pozostawiając tylko jedno, świadome
pytanie: „Co złego się ze mną dzieje?"
Kiedy znalazł już wystarczającą ilość odwagi, żeby podnieść wzrok, Potter był już całkowicie ubrany i gotowy do wyjścia.
- Więc... - powiedział, zbliżając się do łóżka. Draco patrzył, jak Harry unosi dłoń, dopóki nie zaczęła ona muskać skóry na jego policzku, a potem wyżej, aż palce mogły odgarnąć pasma
jasnych włosów. Zamknął oczy i zadrżał mimowolnie, na co Potter zareagował śmiechem, razem ze swoją dłonią zabierając uczucie przerażenia. Harry cofnął się o krok i przeszukał kieszenie. Po chwili położył na łóżku kilka pogniecionych banknotów i odwrócił się, teraz już ze zdecydowanym zamiarem opuszczenia pokoju.
- Har... Potter - zawołał za nim Draco, głosem, któremu już teraz był zdolnym nadać stary, gniewny akcent.
- Tak, Malfoy? - Harry spojrzał na niego badawczym wzrokiem i wygiął brew w łuk.
- To... - wskazał na rozrzucone po białym prześcieradle pieniądze - ...jest za dużo.
Potter wykrzywił wargi w miękkim, demonicznym uśmiechu, jakiego Draco nigdy wcześniej nie
widział na twarzy Cudownego Chłopca, nawet wtedy, gdy w szkole obrzucał jego i jego przyjaciół najgorszymi obelgami. I teraz, patrząc na te niebezpiecznie wygięte usta, Draco niemalże nie mógł powstrzymać swego ciała od drżenia.
- Naprawdę? Ale to tylko tysiąc funtów. Powinieneś się bardziej cenić - podsumował ze
śmiechem, potrząsając głową. - Właściwie, to uważam, że to, co zdarzyło się zeszłej nocy, jest
bezcenne - kontynuował, głosem gładkim jak jedwab, ale zimnym niczym stal. - Wyobrażasz
sobie? Draco Malfoy błagający, żeby pieprzył go Harry Potter. Moim skromnym zdaniem, to jest
warte każdej ceny. Ty, walczący z przyjemnością, jaką ci dawałem, aż w końcu, bezradny,
poddałeś się jej zupełnie... i wstyd w twoich oczach... Co ci sprawiło większą udrękę, Malfoy?
Przymus bycia moja dziwką, czy fakt, że tak bardzo ci się to podobało?
Draco pokręcił głową ze zmęczenia i spojrzał prosto w zielone oczy, ze wszystkich sił starając się, aby ból, jaki czuł, nie był widoczny na jego twarzy.
- Dlaczego to robisz, Potter? To nie ty... - zapytał, głosem wypranym z emocji.
- Malfoy, Malfoy... - Harry zachichotał, i tym razem jego śmiech był odrobinę mniej złośliwy. -
Być może to nie dawny ja... Ale teraz jestem właśnie taki... A co do moich powodów... Robię to, co robię głównie dlatego, że... mogę - dokończył i wzruszył ramionami.
Blondyn wpatrywał się w niego cicho i beznamiętnie, więc Harry jeszcze raz potrząsnął głową.
- Przepraszam, Malfoy, że zniszczyłem twoje słodkie wspomnienia o pierdolonym, Złotym
Chłopcu, jakim byłem w Hogwarcie - rzucił gniewnie.
Przez moment czekał na odpowiedź, która jednak nie nadeszła. Chłopak był zbyt pochłonięty
składaniem do kupy resztek tego, co kiedyś było Draco Malfoyem, więc nawet nie zerknął na
Pottera, który po chwili odwrócił się i bez oglądania się za siebie wyszedł z pokoju.

Dlaczego własnie Ty ? DrarryWhere stories live. Discover now