ROZDZIAŁ 4 : TYLKO TYLE?

13.9K 918 186
                                    

O ile prawdą było, że Harry nie myślał o Draco przez trzy tygodnie po ich spotkaniu, tak od pamiętnej kolacji z przyjaciółmi, kiedy to nieopatrznie wypowiedział jego imię, myśl o blondynie nie chciała mu dać spokoju.
Właściwie, to właśnie wtedy pokrętny pomysł zaczął kształtować się w jego głowie, a niedługo później był już tak natrętny, że z jego powodu Harry nie mógł spać przez trzy noce. Trzy długie noce, w czasie których rozważał każdą możliwość, aż w końcu, wieczorem czwartego dnia, wsiadł w swoje sportowe BMW i pojechał na znaną już sobie ulicę, przy której znajdowały się
eleganckie, nieoznakowane drzwi.
- Dobry wieczór, panie Potter - pozdrowiła go ta sama, co poprzednio, młoda kobieta, kiedy tylko wszedł do środka.
- Dobry wieczór, Dana - odpowiedział i oddał jej płaszcz.
- Mogłabyś przekazać panu Kaulowi, że muszę z nim porozmawiać? - zapytał. - Prywatnie - dodał po chwili.
Kobieta kiwnęła głową i zniknęła. Kiedy po kilku minutach wróciła, poprowadziła go przez
kolejne drzwi, a potem wzdłuż korytarza, aż w końcu dotarli do biura właściciela klubu. Dana
zapukała cicho i kiedy usłyszeli zaproszenie jej szefa, odeszła. Harry otworzył drzwi i wszedł do środka. Na jego widok siedzący przy biurku mężczyzna wstał i podszedł do niego z wyciągniętą ręką. Wymienili mocny uścisk dłoni.
- Dobry wieczór, panie Potter. Bardzo się cieszę, że mogę pana znowu zobaczyć. Dana wspomniała, że chciał pan ze mną porozmawiać. Czym mogę służyć? - zapytał i ponownie usiadł w swoim fotelu.
Harry zajął krzesło stojące naprzeciw biurka i uśmiechnął się, mrużąc oczy.
Zaczął przemowę, którą planował przez ostatnie cztery dni, a kiedy mówił, pojedyncza myśl
tłukła się po jego głowie: „Jestem Harry Potter i dostaję to, czego chcę. Zawsze."

*

Draco? - Głos zabrzmiał łagodnie.
- Tak? - odpowiedział, układając na ladzie właśnie zebrane zamówienia. - Chciałaś mi coś powiedzieć, Dana. - Odwrócił się w jej kierunku i wykrzywił blade wargi w niewielkim
uśmiechu. Dziewczyna oderwała spojrzenie od mężczyzny, którego nauczyła się podziwiać, odkąd zaczęli ze sobą pracować. Właściwie, to tak naprawdę nie miała pewności, co działo się, kiedy Draco znikał z niektórymi gośćmi, ale z łatwością mogła to sobie wyobrazić, widząc zmęczenie na tej anielskiej twarzy, kiedy wracał. Bardzo dokładnie pamiętała noc, kiedy opuścił klub w towarzystwie Harry'ego Pottera.
Pamiętała też, jak bardzo zdenerwowany był po powrocie, chociaż, jak zwykle, robił wszystko,
co w jego mocy, aby ukryć własne myśli. Jego samokontrola była jednym z powodów, dla których szanowała go aż tak bardzo. Wiedziała, że sama nigdy nie byłaby w stanie pozostać tak obojętną i zimną, gdyby kiedykolwiek musiała radzić sobie z aż tak wielkim zainteresowaniem,
na jakie Draco był narażony bardzo często.
Na szczęście, sama nie potrzebowała tej pracy tak bardzo, jak Malfoy, i nie istniała możliwość, żeby Kaul mógł zmusić ją do zrobienia czegokolwiek, na co nie miała ochoty.
Prawdziwymi powodami, dla których szef jej potrzebował, była jej lojalność i troskliwa dbałość o wszystko, co działo się w klubie, a to były cechy niezwykle przydatne, biorąc pod uwagę rodzaj interesów, jakie Kaul prowadził. I teraz właśnie owa troskliwość, a także niezdolność do oderwania oczu od tej cudownej, doskonałej sylwetki, umożliwiły jej dostrzeżenie nawet najmniejszej zmiany w wyrazie twarzy Draco. Kiedy się do niej uśmiechnął, przeszedł ją dreszcz, bo wiedziała, że uśmiech jest ostatnią rzeczą, na jaką w tym momencie miał ochotę.
- Pan Kaul chce cię widzieć - szepnęła, rejestrując zmęczenie w jego oczach, kiedy kiwną głową i ruszył w kierunku biura szefa.
- I... Draco - zawołała, aby go zatrzymać.
- Tak? - zapytał miękko.
- Jest u niego Harry Potter - poinformowała go zwięźle i ponownie się wzdrygnęła, gdyż grymas, który pojawił się na twarzy chłopaka, był bez wątpienia rozpaczą.
- On... On tam jest...? - urwał, kiedy informacja powoli docierała do jego świadomości.
Dana kiwnęła głową na potwierdzenie.
- Pomyślałam, że chciałbyś wiedzieć.
Nie odpowiedział, ani się nie poruszył. Po prostu stał, a jego szare spojrzenie zatraciło się gdzieś
w przestrzeni. Dana potrząsnęła głową i nagle, niezdolna oprzeć się temu dziwnemu impulsowi, przytuliła się do niego, po raz pierwszy czując w rękach jego smukłe ciało i wdychając słodko-gorzki zapach. Draco zamrugał, jak gdyby właśnie się obudził, uświadamiając sobie obecność ciepłego, drobnego ciała, owiniętego ochronnie wokół niego. Uczucie osobliwego smutku napełniło jego pierś, ale nie poruszył się, skrycie ciesząc się z tego pokazu troski, czegoś, z czym na co dzień miał niewiele do czynienia.
- Powodzenia, Draco - szepnęła Dana w jego klatkę piersiową, zanim się odsunęła.
Wtedy on położył blade dłonie na ramionach dziewczyny, spojrzał na nią i uśmiechnął się,
odrobinę smutno, ale, po raz pierwszy od długiego czasu, niespodziewanie prawdziwie.
- Dziękuję, Dana - szepnął, powoli przysunął do niej twarz i delikatnie pocałował w policzek.
Dziewczyna zadrżała pod wpływem tego dotyku, a wszystko wokół zdawało się stanąć w miejscu,
ale wrażenie prysło, gdy tylko odsunęli się od siebie. Dana zamrugała kilka razy, patrząc na oddalającą się sylwetkę Draco, i w tym momencie nagle wiedziała, że widzi go po raz ostatni.

Dlaczego własnie Ty ? DrarryWhere stories live. Discover now