Rozwiązanie?

3.9K 272 45
                                    

Część 5

Minęło już kilka tygodni od śmierci moich rodziców. Sprawca w dalszym ciągu nie został znaleziony, przez co, jak łatwo się domyślić, mordowanie niewinnych ludzi trwa w najlepsze. Ja, Toby, Tim i Brian, bardzo zainteresowaliśmy się tą sprawą, niemalże każda nasza rozmowa sprowadza się do tego tematu.  Wspólnie śledzimy wszystkie wiadomości w internecie oraz telewizji. Bawimy się trochę w detektywów i naliczyliśmy już coś około czternastu ofiar. Jednak jednocześnie sama zajmuję się drugą zagadką. Kim jest ta przerażająca postać, która śni mi się za każdym razem jak tylko uda mi się zasnąć? I czemu mówi do mnie "Weroniko"?

–Czemu ja wciąż o tym myślę, zamiast uczyć się do klasówki? – Wymamrotałam do siebie i z impetem zamknęłam książkę od historii.

Szczerze, od tego myślenia i mózg mi już spuchł. Odepchnęłam się od biurka i przejechałam na krześle przez pół pokoju, zatrzymując się przy łóżku. Przeniosłam się z krzesła na nie i popatrzyłam na zegar, który wskazywał godzinę 17.21. Nie wiedziałam co robić, nudziło mi się, nawet bardzo. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Toby'ego. Nie odbierał. Nie traciłam jednak nadziei i wykręciłam numer Tim'a. Ten też nie odbierał, Brian również. Rzadko zdarzały się takie sytuacje, więc zaczęłam się lekko martwić. Mój mózg jest w stanie wymyślić wiele czarnych scenariuszy.

Jednak jako, że w głębi duszy każdy jest egoistą, bardziej denerwowałam się tym, że nie mam z kim porozmawiać. Odzwyczaiłam się, odkąd ich poznałam, od samotności. A teraz nie mogę się z nimi skontaktować, i czuję się okropnie samotna. Nie chciałam już dłużej o nich myśleć, więc wzięłam laptopa i włączyłam Cleverbot'a. Nie był może zbyt inteligentny, ale jakieś zdania pisać umiał, więc można z nim przeprowadzić rozmowę. Tak, na razie tyle mi wystarczy.

Spojrzałam na ekran monitora. Wyświetliła się wiadomość od Cleverbot'a, brzmiała ona "Cześć." Odpowiedziałam mu podobnie.

Cleverbot: Jak się masz?

Ja: Dobrze, a Ty?

Cleverbot: Jakoś to idzie.

Ja: To spoko. Jak się zwiesz?

Cleverbot: Jak się zwę?

Ten Cleverbot jednak nie jest taki bystry.

Ja: Tak, jak się zwiesz? Czyli, jak się nazywasz?

Wpatrywałam się chwilę w trzy kropki, oznaczające, że Cleverbot pisze. W końcu dostałam kolejną wiadomość.

Cleverbot: Ben.

Ciekawie.

Ja: Okej Ben, ja jestem Patrycja.

Cleverbot: Wiem.

Ja: Co?

Cleverbot: Wiem kim jesteś.

Ja: Skąd?

Cleverbot: Wiem.

Okienko przeglądarki nagle samo z siebie się zamknęło. Palce moich dłoni lekko drżały nad klawiaturą. Trochę zaskoczona byłam jego ostatnimi wiadomościami. A może nawet zaczynałam się bać? Ale przecież nie mam się czego bać, to tylko durny bot, prawda? Chyba mam już dość emocji na dzisiaj. Podłączyłam słuchawki do telefonu i poszłam zrobić sobie kolację.

Do następnego dnia nie miałam choćby cienia kontaktu z chłopakami. Robiło się to dla mnie coraz bardziej zastanawiające, ale moim największym zmartwieniem na razie, była ta głupia klasówka z historii, na którą oczywiście nic nie umiem. Jak zwykle rano, ogarnęłam się, zjadłam śniadanie, które popiłam małą kawą i spakowałam się do szkoły. Było jeszcze wcześnie, ale nie chciałam zostać dłużej w tym domu, otoczona duszącą samotnością. Postanowiłam przejść się dłuższą drogą, taką, która prowadziła wzdłuż parku. Szłam spokojnym krokiem wzdłuż ceglanego ogrodzenia parku. Byłam właśnie przy wejściu,  gdy nagle zza murku wyskoczył chłopak w chuście i goglach. Na głowę miał naciągnięty kaptur od bluzy, przez co prawie wcale nie było widać jego twarzy. Szczerze, byłam bardzo zdziwiona widokiem takiego człowieka o tej porze i to w takim miejscu. No ale cóż, kto co lubi. W oczy rzuciła mi się jeszcze jedna istotna rzecz - chłopak trzymał w dłoni małą, zakrwawioną siekierę. Zmroziło mnie. Niestety on zauważył mnie, a jego oczy patrzyły na mnie rozszerzone w zdziwieniu zza pomarańczowych szkieł gogli. Po chwili strachu włączyło mi się myślenie. To on jest tą osobą odpowiedzialną za "Tajemnicze Morderstwa". Jestem tego pewna. Wyciągnęłam drżącą dłonią telefon z kieszeni i włączyłam aparat. Zdążyło do niego dobiec jeszcze dwóch chłopaków w maskach, kiedy ja akurat zrobiłam zdjęcie. Następnie rzuciłam się do ucieczki, a racjonalnego myślenia nie starczyło mi na tyle, by zadzwonić na policję, kiedy byłam już w bezpiecznym miejscu, czyli w szkole. Potem tego żałowałam, ale uznałam, że i tak pójdę z tym zdjęciem na policję, zaraz po szkole.

Na lekcjach nie mogłam się skupić. Klasówkę oblałam zapewne w stu procentach, albowiem znałam odpowiedź na jedno pytanie. A mianowicie, kiedy poprawa, bo to pytanie zadał jakiś przygłup już na samym początku lekcji. Na pytania, które znajdowały się na teście nawet nie próbowałam odpowiadać. Z resztą, za bardzo martwiłam się o chłopaków, nie było ich dziś w szkole. A co jeśli coś im się stało? Co jeśli dopadli ich ci mordercy? Uderzyłam się otwartą dłonią w policzek, by przestać o tym myśleć. Akurat zadzwonił dzwonek, który zwiastował koniec lekcji na dzisiaj. Wybiegłam szybko z sali i skierowałam się od razu do wyjścia. Szłam szybkim marszem wzdłuż ogrodzenia szkoły, gdy zza rogu zablokował mnie Tim.

– A panienka gdzie się wybiera? – Powiedział, wyrywając mnie z zamyślenia.

– Kurde! – Krzyknęłam, jak tylko na niego wpadłam. – Ile razy mam ci mówić, abyś mnie nie straszył? A poza tym, co ci do tego, gdzie idę?

– Oj, nie złość się tak. –Usłyszałam głos za sobą.

Spojrzałam za siebie i ujrzałam Toby'ego i Brian'a. Wszyscy uśmiechali się tak jakoś dziwnie. Też się uśmiechnęłam, szczęśliwa, że nic im się nie stało.

– Dobrze... Czemu się do mnie nie odzywaliście od wczoraj? – Zapytałam, ignorując pytanie Tim'a.

– Byliśmy na... Imprezie... – Odpowiedział po chwili Toby, błądząc wzrokiem po chmurach.

– Rodzinnej! – Dopowiedział szybko Tim.

Uniosłam jedną brew. Widać było, że kłamią, ale postanowiłam dać im spokój. Wyciągnęłam telefon, by sprawdzić, która godzina. Przez nich mogłam nie zdążyć na komisariat, ponieważ miałam dzisiaj jeszcze zajęcia dodatkowe z matematyki. Tim wyrwał mi telefon.

– A co my tu mamy... – Uśmiechnął się złośliwie i zaczął coś przeglądać na telefonie.

–No weź! – Próbowałam mu odebrać swoją własność. Po raz kolejny znienawidziłam swojego wzrostu.

– Co mam wziąć? – Tim ciągle udawał idiotę. A może wcale nie udawał?

– Brian! – Zwróciłam się do niego, bo wiedziałam, że jest on najwyższy z ich trójki. –Zabierz mu mój telefon!

–H-huh? –Brian wyglądał w tym momencie, jakby właśnie wyrwano go z jego własnej krainy szczęścia i jednorożców.

– No kurde ludzie... – Westchnęłam i spojrzałam błagalnym wzrokiem na Toby'ego.

– Czyżbyś miała przed nami coś do ukrycia? – Uśmiechnął się w ten sam sposób co Tim. Przegrana sprawa.

– Debile. – Uznałam i dałam Tim'owi całkiem mocnego kuksańca w bok. Złapał się za tamto miejsce, a ja to wykorzystałam i odebrałam swój telefon. Szamotając się o niego z Tim'em, przez przypadek włączyłam wiadomości. Chciałam je wyłączyć, zablokować telefon i ruszyć w dalszą drogę do komisariatu, ale w ostatniej sekundzie zauważyłam informacje dotyczące "Tajemniczych Morderstw". Weszłam w artykuł nie czytając nagłówka. Kiedy strona się załadowała, przeczytałam od razu pierwsze zdanie. "Dnia 10 maja o godzinie 20.30 złapano podejrzaną w sprawie "Tajemniczych Morderstw", Weronikę B."

Tajemnicze Morderstwa (Korekta)Where stories live. Discover now