szesnaście

1.7K 164 68
                                    

Niesprawdzany, bo jest długi i ugh, przepraszam kwiatuszki.


Luke

Za każdym razem kiedy piszę z Harrym w ten sposób, jakaś część mnie jest niezwykle podekscytowana. Doskonale wiem, że to internet i to się nie dzieje naprawdę, ale jednak... Harry potrafi wytworzyć pewną atmosferę samym swoim pisaniem. Jest dominujący i sprawia, że całkowicie się mu oddaję. Nie tylko jako Louis Tomlinson, ale także jako Luke Hemmings. Gdybym tylko znał Harry'ego... Przecież sam się przyznaje do bycia homoseksualistą, a więc może... Może powinienem jakoś go podejść i dyskretnie wyciągnąć naszą znajomość z internetu? Ale... chyba muszę poczekać z tym pomysłem. Grzechem byłoby przerwać taką część wątku.

ja: Przełykam głośno ślinę, słysząc słowa chłopaka. Serce galopuje jak szalone, gdy jego usta spotykają się z moją nagą skórą. Dostaję gęsiej skórki i czuję, jak wybrzuszenie rośnie i rośnie. Nie jestem w stanie wydusić z siebie ani słowa, więc jedynie owijam ramiona wokół Harry'ego, pozwalając by ten wciąż całował moją skórę.

harreh: Śmieję się cicho, widząc jak moje słowa działają na Louisa. Składam jeszcze kilka pocałunków, aż w końcu przyciskam go do obudowy wanny - Zdejmijmy to z Ciebie, Tommo - przejeżdżam językiem po dolnej wardze i pomagam mu ściągnąć koszulkę przez głowę. Od razu rozpoczynam serię pocałunków w dół jego brzucha, poczynając od szyi. Gdy w końcu padam przed nim na kolana, uśmiecham się znacząco i nawiązuję ze starszym kontakt wzrokowy.

- O kurwa, Harry - rumienię się jak kretyn i szczerzę zęby do telefonu. Jestem popieprzony.

ja: - Nie śmiej się ze mnie - piszczę cicho, słysząc jego śmiech. Nie moja wina, że jestem cholernie nieśmiały, a Harry onieśmiela mnie do granic możliwości. Nagle zostaję pchnięty i czuję lekki ból pod kolanami. Ledwo się powstrzymuję, aby nie opaść na podłogę - Co? - mrugam kilka razy, a gdy w końcu dochodzą do mnie jego słowa, przytakuję lekko - Okay - zagryzam wargę, gdy ten oblizuje swoją. Łapię za dolne partie koszulki i ciągnę je ku górze przy pomocy Loczka. Rzucam ją gdzieś wgłąb łazienki i znów czuję rozpalone wargi chłopaka na sobie. Jego usta znów przyprawiają mnie o ciarki, gdy całuje cały mój tors. Rozkoszuję się tym uczuciem, śledząc jego każde poczynanie. Nie przeszło mi nawet przez myśl, że Harry opadnie przede mną na kolana - H-H-Harry? - dukam, łapiąc na co chłopak się szykuje.

harreh: - No co, Lou? - pytam niewinnie, manipulując przy zapięciu jego spodni. Zgrzyt rozpinanego zamka i głośne zderzenie spodni z podłogą. Podnoszę się z kolan, choć nie prostuję się całkowicie. Pragnę wycałować jego idealne obojczyki, które doprowadzają mnie do szaleństwa. Jestem stuprocentowym zwolennikiem wyraźnych kości, a Louis'a są wprost idealne. Przejeżdżam po nich językiem, a następnie leciutko dmucham w mokre szlaczki, by przyprawić go o gęsią skórkę.

ja: Nie wiem, co zrobić z rękoma. Czuję się nieco skrępowany, bo nie wiem, czego mam się spodziewać. Moje doświadczenie jest marne i nie zawsze umiem się zachować. Nie byłem z żadnym facetem poza Harry'm. On jest moim pierwszym; wciąż mnie zaskakuje i pozwala doznać nowych rzeczy. Uwielbiam to w nim, ale czuję się tak głupio... Chciałbym wiedzieć, co powinienem zrobić żeby go zaspokoić i sprawić, żeby był dumny z posiadania kogoś takiego, jak ja. Wzdrygam się, czując jego oddech na skórze. Zagryzam wargę, by nie jęknąć z podniecenia. Rumienie się, znacząco pociągając go za koszulkę. Dlaczego ja mam stać przed nim półnagi, a on nie?

harreh: Szybko wyłapuję aluzję i zdejmuję jego dłonie z siebie. Jednym ruchem pozbawiam się koszulki, a kolejnym - spodni. Wychodzę z nich i od razu chwytam Louisa w talii, przyciągając go do siebie. Wpijam się w jego wargi, zagryzając je raz po raz - Uwielbiam Twoje rumieńce, Boo - chrypię, odsuwając się. Cofam się kilka kroków i na ślepo okręcam kurek z ciepłą wodą. Pokrętłem zatykam ujście. Siadam na obramowaniu wanny i przyciągam do siebie chłopaka. Ssąc jego sutek, ciągnę jego bokserki w dół.

ja: Wydaję z siebie cichutki okrzyk na widok wyrzeźbionego torsu. Harry jest taki męski... taki gorący... A ja? Słabe chuchro ze mnie. Nie dorównuję mu swoim chudym ciałem; cichym i spokojnym byciem. Jestem w stu procentach uległy, ale nie przeszkadza mi to. Lubię ten błysk w zieleni, kiedy posłusznie wykonuję jego rozkazy. Mierzę wzrokiem jego półnagość, ale zaraz po tym zderzam się z jego ciałem. Moje usta spotykają jego. Nikt nie całuje tak jak on, jestem pewny. Na jego słowa rumienię się jeszcze bardziej, obserwując jak przygotowuje dla nas kąpiel. Mam ochotę zgarnąć loki z jego czoła i założyć je za ucho. Lubię te loki. Lubię wszystko, co dotyczy niego. Znów zostaję przyciągnięty. Moje kolana uderzają o płytki obramowania, ale wcale mi to nie przeszkadza. Korzystam z tego, że teraz jestem wyższy i wtapiam palce we włosy Harry'ego. Są miękkie; idealne. Skomlę, gdy rozpalone wargi zasysają mój sutek. Odchylam głowę do tyłu, rozkoszując się doznaniem. Czując, jak ten próbuje pozbawić mnie bokserek, szybko je z siebie ściągam, a następnie desperacko łapię za te szatyna - Proszę, Harry - jęczę, znów się prostując. Staram się nie rumienić na widok jego męskości, która wielkością zapiera mi dech w piersiach.

harreh: Śmieję się cicho na widok jego frustracji, która niemal bucha na twarzy Lou. Jest przeuroczy i pociąga mnie jeszcze bardziej. Nogą odsuwam naszą bieliznę i znów łapię go w talii jedną ręką, która zaraz pojawia się na jego pośladku. Wciągam zapach skóry Tommo - O co mnie prosisz, kochanie? - pytam błogo - Mogę dać Ci wiele rzeczy, maleńki - szepczę, oplatając palce wokół jego penisa - W każdej chwili - dodaję, rozpoczynając serię delikatnych ruchów w dół i w górę, tak by tylko podsycić jego pragnienie - Przecież to wiesz - zaciskam wargi, obserwując jak jego twarz zmienia się pod wpływem doznania. Uwielbiam mimikę Louis'a, kiedy jest mu dobrze. Sam ten widok jest podniecający.

ja: - Nie śmiej się ze mnie, Harry - mówię cichutko, bo gula w moim gardle i przyśpieszony oddech przeszkadzają w wypowiedzeniu chociażby pełnego zdania. Jestem tak potrzebujący. Nie śmiele się nawet prosić o to, by mnie dotknął. Prędzej spaliłbym się ze wstydu czy coś. To nie tak, że wstydzę się mówić o swoich erotycznych pragnieniach... Eee, okay, dobra, to jednak tak. Nie wiem skąd wynika to całe onieśmielenie. Może dlatego, że jestem w tym wszystkim nowy? - O cholera - gwałtownie i mocno zasysam policzki, gdy czuję te smukłe i niesamowicie seksowne palce na sobie. Obejmuje mnie, o kurwa. Czy on... czy on czyta mi w myślach? - Ja pierdolę, Harreh - jęczę, wypychając biodra. Ta delikatność i powolność mnie drażni. Jak on tak może?

Wyglądam jak burak, ja jebie. Dobra, Luke, oddychaj.

harreh: - Nie wypychaj bioder - karcę go władczym tonem. Nie pozwalam mu na przejmowanie kontroli. Jeszcze do tego nie dojrzał. Jest w tym nowy, a ja muszę go nauczyć co nieco. Mimo to przyśpieszam ruchy, zaciskając palce drugiej dłoni na jego biodrze, by pomóc mu w utrzymaniu równowagi. Nie spuszczam wzroku z błękitnych oczu, które wydają się być jeszcze piękniejsze niż zwykle. Przyśpieszam, pocierając całą długość, aż w końcu odsuwam go lekko i znów patrzę na niego, klęcząc. Oblizuję wargi, które po chwili już obejmują męskość. Chcę, żeby było mu kurewsko dobrze. Dołączam dłoń i synchronizuję ją z odchyleniami głowy - Chcę Cię posmakować - dyszę, wyjmując na chwilę penisa z ust, by po chwili znów wrócić do ssania go.

Nie, no, kurwa. Dojdę od samego czytania.

ja: - Prze-prze-przepraszam - dukam, zagryzając dolną wargę. Wydaję z siebie cichutki jęk, gdy ten znów opada na kolana. Nie mija sekunda i już znajduję się w jego ustach. Tym razem jęczę nieco głośniej. Znów łapię go za włosy i lekko za nie ciągnę. Przypominam sobie, że Harry uwielbia nawiązywać kontakt wzrokowy w takich sytuacjach. Nie ukrywam, że jest mi ciężko nie odwrócić wzroku z rozkoszy i cóż... nieśmiałości. Moje policzki płoną. Wiem, że nie mam się czego przed nim wstydzić, ale to silniejsze ode mnie. Czuję się przy nim mniejszy od mrówki. Jego dominacja tak na mnie działa; podnieca mnie. Staram się nie wypychać bioder. Jest to tak samo trudne, jak za każdym razem. Mocniej zaciskam dłoń na jego włosach. Tak bardzo chcę zerwać kontakt wzrokowy. Dłużej nie wytrzymam, jeśli on... I znów czyta mi w myślach. Zaciskam mocno powieki i pozwalam substancji wytrysnąć wprost do jego buzi. Momentalnie puszczam jego włosy. Opadam bezsilnie na kolana, wtulając się w niego. Obwiązuję ramiona wokół jego szyi, wspierając się na nim. Nasze członki ocierają się o siebie. Jestem w niebie. Jestem w pierdolonym niebie - Dz-dz-dziękuję - szepczę, z trudem łapiąc oddech. Jak zwykle dał mi najlepszy blowjob*.








*blowjob (z ang.) - robienie loda.

roommates  「hemwin」Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz