dwanaście

1.8K 183 140
                                    

DAMNIT OSTATNIE LASHTONOWE WYDARZENIA>>>>>>>>>>>>

P.S. ZAŁĄCZAM LASHTONOWY FILMIK, KTÓRY PRZED CHWILĄ OBEJRZAŁEM.





Opadam na zieloną trawę tuż pod drzewem. Jego cień przyjemnie chłodzi moje ciało. Bawię się promieniami słonecznymi, rozpraszając je dłonią. Na chwilę pozwalam sobie wyłączyć myślenie i wracam do Sydney.

Jadę rowerem wzdłuż ulicy. Jest na tyle gorąco, że ziemia wydaje się parować, co dla mnie, dziesięciolatka sprawia wielką frajdę. Unoszę się z siodełka i pedałuję na stojąco, trzymając mocno kierownicę. Moje knykcie bieleją, a dłonie pocą. Ale jakie dziecko zwraca na to uwagę? Żaden, ano właśnie. Pędzę przed siebie. Nie mam wyznaczonego celu. Obok mnie jedzie blondyn. Jest młodszy ode mnie i szczerzy się w uśmiechu. Celowo podjeżdża mi pod koła, ale widać, że wcale nie ma zamiaru zrobić mi krzywdy. Chichocze, gdy niemal błagam go, żeby przestał. "Przecież nic Ci nie zrobię, Irwin!", krzyczy wesoło. Wywracam oczami i przyśpieszam, ponownie podnosząc się z siedzenia. "Szybciej, Hemmings!", wołam przez ramię. Chłopak udaje odgłos wyścigówki, ale wciąż zostaję na przodzie. Śmieję się wesoło i jak się okazuje, właśnie leżę z szerokim uśmiechem na ustach. Halsey patrzy na mnie z uniesioną brwią. Za tą miną kryje się rozbawienie, którą ją rozsadza. Skoro już coś rozsadzamy, to mnie rozsadza jej pozytywizm. Mówiłem już wcześniej, że się cieszę z jej obecności? ,,No jakieś x razy", odpowiada moja podświadomość, wywracając oczami.

- Po raz piąty, Ashton, zejdź - poprawia białe włosy. Nie ruszam się z miejsca i ponownie zatrzaskuję powieki - Dam Ci zimne piwo, jeśli zejdziesz. Taka okazja może się nie powtórzyć - dodała melodyjnie, poruszając zabawnie łukiem brwiowym.

- Przekonałaś mnie - otwieram oczy, mamroczę pod nosem i wyciągam ku niej rękę. Naiwna ją łapie, a ja ściągam ją do siebie. Z piskiem ląduje na mnie, więc zamykam ją w objęciach - Albo i nie - śmieję się gardłowo, chowając noc w jej włosach. Pachną różami dokładnie tak, jak cała Ashley - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jesteś - wzdycham, przymykając powieki.

- Awh, Irwiś - chichocze, wtulając się w moje ciało. Zatapia smukłe palce w moich lokach i manipuluje kosmykami. Na skroni składa pocałunki, a ja czuję, że ma szeroki uśmiech na ustach - Ja też się cieszę, że tu jestem - mruczy, niczym mały kotek - No, a teraz... jak całowanie z Hemmingsem?

- Przepraszam, kurwa, co? - cofam lekko głowę, bym mógł się jej przyjrzeć. Dosięga mnie ból w karku, więc opieram się czołem o jej. Moje zmieszanie szokuje dziewczynę.

- Całowaliście się no! - mówi za głośno, więc krzywię się z prośbą, by się nieco uciszyła - O... Nie pamiętasz - zanosi się śmiechem i automatycznie ze mnie schodzi. Siada obok z dłońmi na szczupłych udach - Przyssaliście się do siebie, jak nie wiem co. Boże, ten pocałunek! To było żywe porno i gdybym była facetem, zaczęłabym sobie robić dobrze na wasz widok. Jak Boga kocham, Ashton, nie mogłam nadążyć za waszymi dłońmi - czuję, że rumienię się bardziej z każdym słowem - Potem poszliście do domku i tyle was widzieliśmy. Chłopacy założyli się, że poszliście się pieprzyć, no ale -

- Nie kończ - krzywię się, chowając twarz w dłoniach.

Choćbym chciał, to nie byłbym w stanie odtworzyć wspomnień minionej nocy. Nawet po opowieści Halsey mam lukę w pamięci. Chyba powinienem pogadać o tym z Hemmingsem, teoretycznie nie widzę innego wyjścia. Ale przecież... powiedział, że niczego nie było. De facto zareagował jakby nerwowo, ale teraz już sam nie wiem. Daję wciągnąć się w jakiś wir, który umieszcza w samym jego centrum. Zamykam powieki, a raczej mocno je zaciskam - No dalej, Ashton, skup się. Musisz coś pamiętać. No dalej, kurwiu jebany. BŁAGAM, PRZYPOMNIJ SOBIE, COKOLWIEK.

I nic.

Chuj.

Niczego, kurwa, nie pamiętam.





- Hey, Luke! - wołam za nim, gdy ten zmierza w stronę strumyka. Widzę czarny kabelki wychodzące z jego uszu, więc ma na sobie słuchawki i mnie nie słyszy - Luke! - mimo to próbuję i przyśpieszam kroku, aż w końcu truchtam. Biegnę jeszcze szybciej. Chcę mieć tą rozmowę już za sobą.

Chłopak w końcu się zatrzymuje i chowa dłonie w tylne kieszenie ciasnych spodni. Jestem tak zapatrzony w jego tyłek, że w ostatniej chwili orientuję się, że biegnę prosto na sporą kłodę, która chyba ma służyć jako ławka. Nie jestem w stanie wyhamować i potykam się o nią. Jestem gotowy na zderzenie z trawą albo wpadnięcie do strumienia, ale zamiast tego padam na Luke'a.

- Co, kurwa?! - wyrywa mu się, gdy obydwoje padamy na trawę. Cóż, ja mam miękkie lądowanie. Powiedzmy - Ashton? - jego twarz wykrzywia się w zdziwieniu. Muszę przestać ciągle na niego wpadać, to się robi dziwne. A może to jakieś pojebane przyciąganie? KTO WIE.

Nawet nie wiem, co powiedzieć. Leżę na nim, a centymetry dzielą nasze usta. Jedno drgnięcie i będzie jeszcze bardziej niezręcznie. Mimo to żaden z nas nie robi w kierunku nic, by trzymać się z daleka. Zauważam drżenie dolnej wargi blondyna. Chcę go pocałować, chcę go kurewsko pocałować. Chcę tak bardzo, że zaczyna mi stawać, a ten najwyraźniej to czuje, bo wypycha biodra w moją stronę, chcąc czuć to bardziej. Zamyka powieki, gdy jego oddech przyśpiesza. Rozchyla lekko wargi, niemal prosząc o pocałunek. Boże, chcę tego, ale nie mogę. Podnoszę się z niego i pomagam mu wstać. Oboje oblewamy się rumieńcem. Przez chwilę zerkamy na siebie, aż w końcu odchrząkuję i zdobywam się na pierwsze słowa:

- Czemu okłamałeś mnie, że nic się nie wydarzyło? - staram się być opanowany, ale głos drży mi jak cholera. Jego twarz tężeje i blednie.

- Bo powiedziałeś, że to dla Ciebie nic nie znaczy - odpowiada pod nosem.

- Bo nie znaczy - prycham. Próbuję okłamać siebie czy Luke'a?

- Co? - jego niebo w oczach zakrywają czarne chmury. Czuję ból w klatce piersiowej - A to coś przed chwilą? - gestykuluje nerwowo i wskazuje na miejsce, gdzie przed chwilą leżeliśmy - Ashton, kurwa -

- Nie jestem gejem, Luke - mówię chłodno. Po drżeniu ani widu, ani słychu. Czysta nienawiść.

- Wiem, Ashton, ja -

- W każdym razie, bądź sobie pedałem gdzie indziej albo zajmij się Arzayleą.

roommates  「hemwin」Where stories live. Discover now