Rozdział 9 "Mamo, ja nie dam rady."

3.9K 163 10
                                    

***5 i pół miesiąca później***
Odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży, moje życie uległo wielu zmianom. Nadal mieszkam w Forks, ale bardzo się zmieniłam. Nie potrafię już zaufać od tak. Edward nie pojawił się w Forks ani razu. Może to i dobrze. Brakuje mi go, ale wiem, że z rodzicami i moją małą kruszynką, która za niedługo przyjdzie na świat poradzę sobie ze wszystkim. Mama od początku mnie wspierała. Najpierw chciałam usunąć, ale kiedy tylko spojrzałam na zdjęcie usg, wiedziałam, że maleństwo nie jest winne. To przez moją głupotę będę matką w tak młodym wieku. O dziwo nie boję się porodu ani wychowania dziecka, wiem, że sobie poradzę. Właśnie schodzę z moim ogromnym brzuchem po schodach. W salonie słyszę mamę, która wstaje, żeby zawieźć mnie na kontrolę do mojej pani ginekolog. Uśmiecham się do mamy i chwilę potem czuję gwałtowne kopnięcie. Muszę przytrzymać się poręczy, żeby nie spaść. Moja rodzicielka w mgnieniu oka pojawia się obok mnie i pyta:
- Bello? Co Ci jest?
- Nie wiem. Tak strasznie boli.- łzy zalśniły w moich oczach. Mama spojrzała na mnie i powiedziała:
- Bella! Ty rodzisz! Charlie! Odpalaj auto! Jedziemy do szpitala!- krzyknęła do taty i wzięła mnie na ręce. Wsadziła mnie na tylne siedzenie samochodu ojca i trzymała mnie za rękę. Do szpitala dojechaliśmy w zaledwie 10 minut, od razu pojechałam na porodówkę. Mama była przy mnie cały czas. Lekarka sprawdziła rozwarcie i chwilę potem powiedziała:
- Kiedy zaczęły się skurcze?
- Wczoraj wieczorem dziecko było niespokojne, ale myślałam, że to nic takiego. Dziś rano skurcze się nasiliły, a od 15 minut są nie do wytrzymania.- odpowiedziałam lekarce.
- Rozwarcie 9 centymetrów. Rodzimy malutka.- lekarka uśmiechnęła się do mnie, a ja ścisnęłam mocniej dłoń matki, która głaskała mnie po głowie.
- Kiedy nadejdzie skurcz zacznij przeć. A jak już się skończy to głęboko oddychaj.- pokiwałam głową i zaczęłam przeć. Chwilę potem usłyszałam krzyk lekarki:
- Nie przyj! Muszę przeciąć pęcherz płodowy bo inaczej udusisz dziecko!- wystraszyłam się. Nie chcę zabić mojego dziecka. Przestałam przeć i probowałam powstrzymać skurcze. Pani doktor przebiła pęcherz płodowy i wyleciało ze mnie tak dużo wody, że chyba cała rzeka by się z tego uzbierała. Lekarka spojrzała na mnie i powiedziała:
- Rodzimy.- jak na zawołanie dostałam skurczy i od razu zaczęłam przeć. Skurcze trwały długo, a ja robiłam się coraz bardziej rozdrażniona. Chciałam, żeby to dziecko wreszcie ze mnie wyszło. Nie chciałam już czuć bólu. Chciałam urodzić i mieć święty spokój. W pewnym momencie usłyszałam krzyk położnej:
- Jeszcze trochę maleńka, dasz radę! Już widać główkę!- zaczęłam szybciej oddychać i przeć mocniej. Chciałam, żeby moje dziecko wreszcie pojawiło się na świecie. Po paru długich skurczach, ścisnęłam dłoń Reneé i krzyknęłam:
- Mamo, ja nie dam rady!
- Dasz radę Bello! Jeszcze tylko troszeczkę!- moja rodzicielka była stanowcza. Miała głos jakby mówiła do mnie "Bello, jeśli nie zjesz obiadu, nie pójdziesz na dwór." To mnie zmotywowało i wraz z kolejnymi skurczami parłam mocniej. Po wyczerpujących 3 godzinach usłyszałam płacz dziecka i słowa pielęgniarki:
- Dziewczynka!- uśmiechnęłam się i poprosiłam o moją córkę. Podała mi ją, a ja przytuliłam ją do siebie i powiedziałam:
- Witaj na świecie Renesmeé. Szkoda, że Twój tatuś Cię nie widzi.- maleńka istotka w moich ramionach była taka rozkoszna, że nie sposób było się w niej nie zakochać. Pielęgniarka zabrała moje maleństwo do badań, a mnie odwieziono na salę poporodową. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Kochałam tą maleńką osóbkę bardziej niż kogokolwiek na świecie. Wiedziałam, że sobie poradzę.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Mam dla was kolejny dziś rozdział ;) ciąża dobiegła końca i Renesmeé jest już na świecie ;) zdradzę wam, że akcja dopiero się rozpoczyna :) miłego czytania kochani i proszę komentujcie! ;) pozdrawiam ;*

Kiedy miłość umiera, wszystko się zmienia...Where stories live. Discover now