- Tato!!! - krzyczę przeciągle. - Wychodzę.
- Idziesz do Brad'a? - zatrzymałam się trzymając klamkę.
- A to nie twoja sprawa...
Szybko wychodzę za drzwi i zbiegam po schodach. Wybiegam na parking. Od razu zauważam Monicę, palącą papierosa przy jednym ze śmietników. Witam się z przyjaciółką, która ciągnie mnie za rękaw bluzy.
- Hey! Gdzie mnie ciągasz? - wybucham śmiechem i podążam za nią.
- Do kawiarni.
- No to nie musisz mi bluzy rozciągać! Chyba pójdę sama, co?
Dziewczyna mnie puszcza i idziemy dalej. Zakradam się do niej, przez co robi zdziwioną minę, po czym wyciągam jej papierosa z ręki. Zaciągam się nim szybko, zanim brunetka zdąrzy mi go zabrać. Zamykam oczy, rozkoszując się dymem wypełniającym moje płuca.
- Kiedy ostatnio paliłaś? - Monte zabiera swoją własność z moich rąk. - Bo wyglądasz, jakbyś nie miała papierosa w rękach od dwóch tygodni.
- Jakieś pięć miesięcy - wzruszam ramionami.
- Wow. Jak ty to robisz? - wzdycha dziewczyna i wchodzi do jednej z kawiarni. - To tu.
Siadamy przy dwuosobowym stoliku, a kelner prawie od razu staje przy nas.
- Czego panie sobie życzą?
- Ty pierwsza - mówię błyskawicznie. Monte rozkłada menu, a ja przyglądam się kelnerowi. Chłopak około dwudziestu trzech lat, bardzo ciemny brunet, zimne, niebieskie oczy. Przystojny.
Nie zwracam uwagi na zamówienie przyjaciółki, tylko czekam ze wzrokirm utkwionym w chłopaku.
- A co dla pani? - pyta uprzejmie.
- Pana ulubiona kawa - uśmiecham się radośnie. Pewnie zaraz się spyta o co chodzi, i jeszcze bardziej się zdziwi na potwierdzenie moich słów.
- Słucham? - jego oczy w które wciąż jestem wpatrzona rozbłyskają ze zdziwieniem.
- Chciałabym, aby pan wybrał dla mnie jakąś kawę, którą pan lubi.
- Ona tak zawsze, to normalne - Monica zapewnia kelnera, który kłania nam się i odchodzi za ladę. - Co z tobą z nowu nie tak?
- Nic.
- Aha, okay. Trzeba pogadać. - dziewczyna zrobiła poważną minę, ma co się zaśmiałam. Nie umiem być poważna. - Tak na serio.
- Dobra - zanoszę się śmiechem, na co dziewczyna patrzy na mnie zabójczym wzrokiem. - Mów.
- Mam chłopaka...
- Ja też - przerywam jej rozbawionym głosem.
- Ou. To dlatego się tak dziwnie zachowujesz.
- Ja? To maszyna do pisania odpisuje w ciągu dwóch dni.
- Wasze zamówienie - wtrąca się kelner i rozstawia nasze kawy oraz ciasto Monte, a ja dziękuję mu spojrzeniem prosto w błękitne tęczówki.
- Dziękujemy - odpowiada moja przyjaciółka, a ja upijam łyk kawy. - To mój chłopak.
Dopowiada, gdy kelner odchodzi. Odkładam kawę, aby nie zmarnować cennej wiedzy o tym człowieku.
- Kto?
- Kelner. - zamyślam się. Spoko, tylko trochę stary.
- No to super. A ty mojego znasz!
- Kto? - odpowiada identycznie jak ja chwilę temu.
- Brad - wybucham śmiechem.
- Co?! Jak to... No jak?
- Normalnie - wzruszam ramionami i znowu zanoszę się śmiechem, oglądając jej zdziwioną minę.
- Ale byliście przyjaciółmi! - krzyknęła, a ja znowu się zaśmiałam.
- No i co z tego? - spojrzałam na naszego kelnera podchodzącego do innego stolika. - Już nie jesteśmy.
Tylko co z tego, jeśli strata wciąż boleć będzie tak samo?
YOU ARE READING
Unknowed Number
Teen FictionNie wiem! Naprawdę nie wiem, jak mogłam zgubić telefon! Miałam tam wszystko! Znalazłam mój telefon! Ale teraz ktoś próbuje ze mną pisać sms-y. Ktoś, kto zapisał się w kontaktach jako: "Mój numer <3" Teraz nie mogę bez tych sms-ów normalnie funkcjono...