Rozdział 2

8.9K 418 59
                                    


2015

(wciąż) Londyn

3 lata później

Moje urodziny

Rano, jak co dzień, ruszam ulicami Londynu, aby pobiegać. Ten dzień ma być najlepszym dniem w roku. Biegnę, biegnę i biegnę...

Z moim szczęściem nie mogę spokojnie biec. Przyklejam się do jakiejś oślizgłej mazi. Nie mogę się ruszyć. Wyciągam ręce, przykładam je do chodnika, aby się odepchnąć. Nic z tego – jeszcze ręce się przylepiły. Stoję tak przygarbiona na środku ulicy i nienawidzę swojego życia.

Jakieś pół godziny później.

Nadal w tej samej pozycji, sterczę na środku drogi. Słyszę trzask. Nie, nie, nie... przecież nie może być gorzej... Ostatnie, co słyszę to dzwonek, hamulec i ŁUP!

Wjechał we mnie dziesięcioletni rowerzysta, powodując gorsze skutki niż przewidywałam.

Ugrzęzłam już w całości w kleistej mazi.

Ustami całuje chodnik. Leżąc w tej samej pozycji (nie wiem, ile czasu), rozmyślam nad różnymi rzeczami. Na przykład dlaczego ta maź jest pomarańczowa? I ważniejsze pytanie: Co to za maź?!

Godzinę później.

Znowu słyszę zgrzyt. Powtórka z rozrywki. Wspaniale! Nagle, silne ręce obejmują mnie w tali i ciągną w górę. Czuję, jakby oddzierano mi plaster wielkości 2m x 2m. Wszystko idzie w dobrym kierunku, ale kiedy widzę jego twarz...

To on. Typ spod ciemnej gwiazdy.

– Myślałem, że cię już nie zobaczę, Mad – w tej właśnie chwili przydałaby się patelnia.

– I nie mów do mnie Mad – moje rozgoryczenie i depresja podwyższyły się o dwa stopnie.

– Nieważne, Mad. Jak się przykleiłaś do betonu? – chichocze i odkleja kawałek zaschniętej mazi od mojej zarumienionej twarzy.

– Biegłam, a potem sam wiesz...– zaczynam odchodzić, gdy on łapie mnie za łokieć.

– Nie uciekniesz tak prędko od swojego wybawcy – przyciąga mnie do siebie i całuje swoimi miękkimi wargami. Prąd przepływa po mnie jak burza. Wyrywam się i uciekam. Wiem, głupio postępuję, ale odezwał się mój kobiecy instynkt.

Nie, to niemożliwe.

Grayson staję przede mną, choć jeszcze nikt mnie nie prześcignął. Ale to nie wszystko. Za mną stoi Grayson 2. Sklonował się? Grayson (ten za mną) zaczyna mówić pierwszy:

– Will, poznaj Mad. Mad, to jest Will –śmieję się. Myślę sobie, że jeśli jeszcze raz mnie zbeszta to się na niego rzucę.

– Jestem Maddie. Mam nadzieję, że nie macie takich samych charakterów. Dwóch Graysonów to za dużo. Przepraszam, jeden to już za dużo.

– Ja dla odmiany jestem miły. Mój brat to bad boy z czasopisma– uśmiecha się Will.

– Miło się było spotkać, Will. Ciebie nie, Grayson – macham ręką na pożegnanie i truchtam do ciepłego, przytulnego domu.


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nie ma takiej drugiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz