37.☆

1K 106 5
                                    

- Jutrzejszy cel. Kraków. - usłyszałam, gdy wróciłam.
- Ale jak to? Skończyłeś teledysk w dzień?- zapytałam zaskoczona.
-Tak. A i w drodze zachaczymy o Oliwke i sprawdzimy co u niej.
-Czemu znowu gdzieś jedziemy? I czemu to drugi koniec Polski?
- Bo mam znowu kilka spraw. A drugi koniec Polski brzmi całkiem interesująco.
-Możemy już w końcu wrócić do Legnicy?- zapytałam. - Znaczy, nie to miałam na myśli.
-Myślałem, że zawsze chciałaś z niej uciec.
- Ja...ja jutro nie mogę.
- Dlaczego?
- Łukasz. Nie karz mi go tak szybko zostawiać.
- Z tego co wiem pochodzi z okolic Krakowa.
- Ale...
- Hmmm?- zapytał chłopak.
Z góry uznałam, że nie mam szans w tej dyskusji. Jasiek przygotował się na każdą moją wymówke. Skończyły mi się argumenty.
- Ale jutro o 14 idę się pożegnać z Łukaszem. - powiedziałam stanowczo. - Proszę bardzo. O 15 mamy pociąg.
- Ughh.
Wieczorem zaczęłam się pakować. Miałam pewność, że pogubiłam troszkę moich rzeczy. W tajemniczych okolicznościach zaginęła moja prostownica i nie byłam pewna czy to nie sprawka Jaśka, ale w końcu stwierdziłam, że pewnie nie chciał by, żeby moje włosy wyglądały jak siano.
Rankiem dopakowałam resztę rzeczy i zjadłam śniadanie. Trochę głupio mi było żegnać się z Łukaszem po dniu znajomości, ale prawdzie mówiąc był dla mnie kimś bliższym niż większość moich "znajomych". Byłam przekonana, że będę tęsknić. Bo zawsze tęskniłam za ludźmi.
O 14 byłam już na plaży w dokładnym miejscu naszego spotkania. Wszystko było takie samo, z wyjątkiem dopisujacej pogody i związaną z tym większą obecnością ludzi. Zaczęłam szukać chłopaka. Nie zajęło mi to dużo czasu. W dziwny sposób wyróżniał się z tłumu. Zastanawiałam się co mu powiem. Patrzył w morze. Uznałam że nie będę z tego robić wielkiej afery. Po prostu podejde do tego na luzie. Tak dokładne na luzie.
-Cześć pacanie, skończyłeś juz zbiory?
-Cześć idiotko, czy ty śmiejesz się z mojego "outfitu"?
Tak śmiałam się z jego czegoś tam. Miał na głowie farmerski kapelusz. No ludzie, jak można było tego nie wyśmiać?
Tak można było. Chyba stawałam się zbyt nerwowa.
-Wyjeżdżam za jakieś 50 minut. - wystrzeliłam.
-Ja jutro, więc...- odpowiedział chłopak.
-O Jezu to świetnie, genialnie!- wystrzeliłam.
-Co? Znaczy nie, że miałbym tęsknić czy coś.
-Pało. Jadę z Jasiem do Krakowa.
-Ale ja mieszkam...
-Tak dlatego w piątek widzimy się w Krakowie. Jasiek chce jechać bo ma parę spraw do załatwienia, a ja raczej nie mam nic do gadania, więc..
-Jesteś kochana.
-Tak, tak wmawiaj sobie.- powiedziałam z uśmiechem.
- Czekaj...- powiedział chłopak.
- Co jest?
- Ale czy Jasiek nie ma nic przeciwko?
- Jasiek, nie on nie.
- A nie myślisz, że tak szybko wyjeżdzacie dlatego, że Jaś chce mieć cię tylko dla siebie?
-Co nie Jasiek dobrze wie, że jesteś jedynym moim kolegą, nie licząc jego i nie zrobiłby mi czegoś takiego. On nie jest egoistą.
Chociaż teraz gdy przeanalizowałam moje słowa coś faktycznie było na rzeczy. Ale Jasiek nie mógłby być o mnie zazdrosny, prawda?
***
Rozdział prosto z Węgier. Lol jak to się dziwnie odmienia.
Wiem, że nie wszystkie z Was polubiły Łukaszka, ale no musiał się tutaj zamieszać, gdyż w piątek spotkałam go w Galerii Krakowskiej w tym swoim kapeluszu farmerskim i poprostu musiałam.I co czy to Łukaszek jest powodem tak szybkiego wyjazdu naszych bohaterów?

Does he know?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz