39.☆

1.3K 128 27
                                    

Warszawa. Znowu.
Postanowiliśmy, że do Oliwki i Patryka dostaniemy się taksówką.
Podróż zleciała mi dość szybko. Może dlatego, że spałam? Obudzona szturchaniem Jasia, wywnioskowałam, że jesteśmy już na miejscu. Nieprzytomna wyczołgałam się z taksówki, tymczasem Jasiek wyciągał z bagażnika nasze walizki.
-Cześć! - usłyszałam krzyk Oliwi, która podbiegła i objęła nas jednocześnie.
Zastanawiałam się czy zrobiła to specjalnie. Oliwka miała piękny, wielki dom. Co ja bym dałam, żeby mieć taki salon.
-Chodźcie do mojego pokoju.
Powoli zaczęliśmy wchodzić po wielkich schodach na piętro.
-Yy, Oliwka?- zapytałam zatrzymując się.
- Tak?- zapytała dziewczyna.
- Jest Patryk?
- Patryk?- zdziwiła się Oliwka.
- Tak. Muszę z nim pogadać.
-Tak jest. Pewnie jest w ogrodzie. Idź na dół i wyjdź tarasem, obok kuchni.
-Dziękuję.
Nie chciałam ich zostawiać samych, ale czułam się dość nie komfortowo w takim towarzystwie. Wolałam sprawdzić co słychać u Patryka. Chociaż gdy ostatni raz się widzieliśmy, nie byłam w najlepszym stanie.
Pokierowana radami Oliwki trafiłam do ogrodu. Był wielki. Widziałam róże, piękne tuje i rzeczke, która chyba płynęła wokół ogrodu.
Patryk leżał na hamaku i chyba nie zauważył mojego towarzystwa. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne. Podeszłam bliżej. Chłopak chrapał. Klęknęłam i zbliżyłam się do ich chłopaka.
-PATRYK!- wrzasnęłam, jak najgłośniej umiałam.
Chłopak zerwał się przestraszony i po chwili wylądował na trawie.
-Przepraszam. Musiałam.- wykrzstusiłam, próbując powstrzymać się od śmiechu.
Patryk wstał i popatrzył na mnie trzymając się za ramię, które pewnie ucierpiało.
- Kobieto, nachodzisz ludzi w ich własnym domu. To jest karalne.
- Teskniłeś?- zapytałam z uśmiechem.
- Co ci się stało?
- Ale co?
- Oczy ci się błyszczą.
- Co?- zapytałam zdziwiona.
- One płoną.- chłopak podszedł bliżej.
- Co?
- Trzeba je ugasić. - powiedział chłopak.
- To jakaś brazylijska telenowela, której nikt nie ogarnia czy coś? - zapytałam.
-Nie to raczej tandetny program z prankami.- powiedział poczym wyciągnął z kieszeni pilota i nacisnął guzik.
W całym ogrodzie włączyły się zraszacze.
-Patryk idioto, dopiero co się uczesałam.
-Ja dopiero co się wygrzewałam w słoneczku.
- Po za tym mówię serio. Zakochalaś się.
- Ja wale. Znowu te tekściki o tym zakochaniu bla bla bla.
- Cały ja.
- Ugh.
- Ach i to twoje "Ughh" miód dla uszu.- wyszczerzył się chłopak.
-Jezu co wy robicie?- usłyszałam krzyk Oliwi.
W tym samym czasie spojrzeliśmy w górę. Na balkonie stała Oliwka a wraz z nią Jasiek, który miał z nas ewidentnie beke.
-To on wszystko!
-Nieprawda to jej wina!
-On miał ten pilot!
-To ona zniszczyła mi relaks!
- A on mi zniszczył życie tymi tekścikami!
- Moja wina? Ja jej tłumaczę spokojnie babo uspokój się.
-Wydarłeś się na mnie, że to jest karalne.
- Patrz na mnie... Jestem juz cała mokra.
- To chyba dobrze hehe.
- Idiota. Idioci wszędzie. - powiedziałam.

Does he know?Where stories live. Discover now