10

4 0 0
                                    

Kai nienawidził zasad. 

Uwielbiał je za to łamać, robił to jednak tak, aby nikt nie mógł mu nic zarzucić, a status biednej, porzuconej sierotki gotowej zrobić wszystko dla młodszej siostrzyczki dawał mu niewyczerpalną wręcz taryfę ulgową u wszystkich. Każdy złamany zakaz traktował jednak jako zwykłą zabawę, a nie formę nastoletniego buntu.

Ktoś w Halloween obrzucił dom niezbyt lubianej nauczycielki jajami, a jeden z zatrzymanych zeznał, że był z nimi? To przecież niemożliwe, cały wieczór oglądał z siostrą filmy i objadał się cukierkami. 

Ktoś zamiast hymnu szkoły na apelu puścił "Break the rules"? On by w życiu tego nie zrobił! Jak ktoś mógł tak w ogóle pomyśleć?! Z resztą, on się nie zna aż tak na komputerach, żeby umieć jakiś shakować. 

Poncz na ostatniej dyskotece został doprawiony alkoholem? A skąd on miałby wziąć alkohol, przecież nie skończył osiemnastu lat. A poza tym to on nic nie wie, bo nie przepada za ponczem i cały wieczór pił tylko soczki. 

W przeciwieństwie do niego, Nya nie łamała zasad nawet dla przyjemności. Była słodką, uroczą dziewczynką z najlepszymi stopniami w klasie, którą kochali wszyscy nauczyciele. Niestety uczniowie już niekoniecznie. Kiedyś wróciła ze szkoły cała zapłakana, z obdartymi kolanami. Małżeństwa, u którego wtedy mieszkali nie było, więc sam wypytał ją o powód łez i opatrzył zranione nogi. Przyznała wtedy, że jeden chłopak w jej klasie wyśmiewa ją z powodu ich rodziców, a reszta dzieciaków mu wtóruje. Tego dnia popchnął ją, przez co upadła na kamenie i się skaleczyła. Kai nie zastanawiał się dwa razy. 

Następnego dnia zwabił gówniarza za szkołę, gdzie nie było kamer. Postraszył dzieciaka i przytrzymał, by Nya mogła go precyzyjniej uderzyć. Oko za oko. Ależ był dumny widząc jego rozkwaszony nos. Oczywiście szybko podali mu chusteczkę i zaprowadzili do higienistki. Tam powiedział, że dzieciak się przewrócił, że mu pomogli. Gnojek tylko potwierdził. Bo czy ktokolwiek uwierzyłby mu w to, że to ci dwoje byli za to odpowiedzialni? Kai szczerze w to wątpił. Nya trochę się bała możliwych konsekwencji, w końcu to był pierwszy raz, kiedy złamała zasady, w dodatku w taki sposób. Uspokoił ją jednak fakt, że od tamtego wydarzenia nikt już nie miał odwagi się z niej naśmiewać. 

W klasztorze wszystko wyglądało jednak inaczej. Tam nie mógł już od tak walnąć każdego, kto by jej coś zrobił, chyba że na treningu. Nie lubił opowiadać o swojej przeszłości, ale czuł, że akurat chłopakom powinien. W końcu, jak mawiał sensei Wu, byli teraz braćmi. Ale jego sytuacja była inna niż pozostałych. On miał jeszcze siostrę. 

Kiedy przylecieli do klasztoru po pokonaniu Garmadona, Nya poszła się rozpakować, a on zatrzymał chłopaków na placu treningowym.

- Mam do was prośbę - zaczął zerkając niepewnie na wejście od budynku. Wolał, by jego siostra nie dowiedziała się o tej rozmowie.

- Jaką? - zapytał Cole krzyżując ręce. 

- Wiem, że to może zabrzmieć jakbym był przewrażliwiony, albo coś, ale - urwał patrząc im prosto w oczy - gdyby coś mi się stało, proszę, zajmijcie się Nyą.

Spojrzeli po sobie zdziwieni tą nietypową prośbą. Widać spodziewali się jakichś gróźb, zakazu zbliżania się do czarnowłosej, a nie czegoś takiego. Pierwszy ciszę przerwał Zane.

- Naprawdę zależy ci na siostrze, prawda? - zapytał miękko. Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. On jednak wciąż utrzymywał kamienny wyraz twarzy.

- Jest wszystkim co mam - powiedział z powagą. Jay odchrząknął.

- A, wasi rodzice? Albo jacyś dziadkowie?

Jej Chłopcy | Ninjago |Where stories live. Discover now