3

17 0 0
                                    

- Czy wam wszystkim rozum odjęło?! - zapytał, a właściwie wykrzyczał mistrz Wu.

Czterej ninja stali w równym rzędzie na placu treningowym z opuszczonymi głowami bojąc się spojrzeć senseiowi w oczy. Lloyd wiedział, że źle zrobili, ale nie czuł z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia, tak jak wtedy, gdy uwolnili Aspheerę z Kryptarium i ukradli jej broń. Zrobili to dla Nyi. Czuł jednak, że powinien przeprosić swojego wuja za częściowe zdemolowanie niedawno odbudowanego klasztoru.

- Wybacz mistrzu Wu - powiedział niepewnie pochylając się, a reszta wojowników poszła w jego ślady. - To się więcej nie powtórzy.

- Oczywiście, że się nie powtórzy - oznajmił staruszek gładząc się po brodzie. - A teraz bierzcie się do roboty i naprawcie to wszystko!

Pixal i Skylor przez ostatnie kilka dni udało się ukryć wybryki mistrzów żywiołów przed matką zielonego ninja, mistrzem Wu oraz państwem Smith, jednak teraz, gdy było jasno, a oni wreszcie należycie wypoczęli nie było już na to szans. Z polecenia senseia i Misako mieli niezwłocznie naprawić wszystkie szkody, jakie wyrządzili próbując wymknąć się do szpitala, by czuwać przy nieprzytomnej przyjaciółce.

I tak oto Cole zniknął z łopatą w piwnicy, Jay otrzymał pędzel, farbę i czapeczkę z gazety, Zane spawał uszkodzone zawiasy w bramie wejściowej, a Lloyd stał na dachu łatając wielką dziurę, którą sam nie tak dawno zrobił.

Mistrz błyskawic uporał się ze swoim zadaniem nad wyraz szybko, choć była to zapewne zasługa spinjitzu. Niemniej jednak postanowił wdrapać się na szczyt świątyni i pomóc zielonemu ninja widząc, że ten nie radzi sobie najlepiej. Praca we dwóch szła im nad wyraz sprawnie, a Cole skończywszy zasypywanie nieudanego podkopu podszedł do Zane gwiżdżąc wesoło jakąś melodię i przytrzymał wielkie wrota, by się nie przewróciły.

- Gotowe - oznajmił radośnie Lloyd ocierając pot z czoła po zamocowaniu ostatniej dachówki. Spojrzał na horyzont rozkoszując się promieniami jesiennego słońca i widokami, gdy coś w oddali przykuło jego uwagę. Zobaczył jakiś niewyraźny kształt poruszający się po schodach prowadzących do świątyni. Zeskoczył na dół nakazując otworzyć dopiero co naprawioną bramę.

- Ronin? - zdziwił się mistrz ziemi ujrzawszy najemnika ciągnącego coś za sobą. - Co ty tu robisz?

- A co? To już nie można odwiedzić starych znajomych? - zapytał przekornie po czym wskazał kciukiem na coś za plecami. - Prezencik wam przywiozłem. Pomyślałem, że się ucieszycie. I moglibyście zainwestować w jakąś windę, bo wleźć tu do was to graniczy z cudem.

Ninja wciąż zdziwieni i nieufni patrzyli jak niedogolony mężczyzna wciąga na ich plac owy prezent, którym okazał się wielki płócienny worek na starej drewnianej palecie. Lloyd zaczynał się zastanawiać, czy Ronin nie próbuje podrzucić im jakichś swoich śmieci lub gratów, gdy dostrzegł, że tajemniczy pakunek zaczyna się lekko poruszać. Wszyscy cofnęli się zaskoczeni i stanęli w gotowości do ewentualnego odparcia ataku.

- Coś ty nam przyniósł?! To jakiś nieśmieszny żart czy zmyślna pułapka?! - wykrzyknął Jay łypiąc wrogo na coraz bardziej szamoczący się worek.

- Spokojnie, to nic z tych rzeczy - zapewnił niedbale najemnik zbliżając się ostrożnie do wciąż ruszającego się prezentu i wyciągnął zza paska spodni mały nóż myśliwski.

- Czekaj, co ty...! - wykrzyknął zielony ninja zakładając najgorsze lecz umilkł widząc, jak mężczyzna szybkim ruchem rozcina więzy tobołka, a to co okazało się jego zawartością wprawiło wszystkich w całkowite osłupienie.

Z worka wystawała teraz głowa młodego chłopaka o kruczoczarnych włosach i ciemnozielonych oczach. Miał usta zakneblowane białą szmatką, a sądząc po tym, jak się ciągle wierci jego ręce i nogi musiały zostać związane. Lloyd patrzył na więźnia z szokiem i niedowierzaniem. Poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy, a jego mięśnie sztywnieją uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Zielone tęczówki spojrzały wprost na niego nieco nieprzytomnie, po chwili jednak pojaśniało w nich zrozumienie i coś wybitnie niepokojącego. Radość. 

- To ty... - nie był w stanie wykrztusić nic więcej. 

Pozostali ninja zbliżyli się, by lepiej przyjrzeć się twarzy związanego chłopaka, na której widok zaczęli przecierać oczy ze zdumienia. 

- Znalazłem go w pobliżu plaży w Stiix, tej na której widzieliśmy się ostatnio - oznajmił Ronin zadowolony z ich reakcji. Wzdrygnęli się na wzmiankę o mieście na wodzie. Woleliby zapomnieć o tym, co się tam ostatnio wydarzyło. - Był nieprzytomny, więc związałem go i przywlokłem tutaj.

- Dlaczego postanowiłeś zabrać go akurat do nas, a nie na policję lub do więzienia Kryptarium? Jesteś przecież łowcą nagród, mógłbyś za niego sporo dostać. - zauważył Zane obrzucając go nieufnym spojrzeniem.

- Ej! Może i nie zawsze mi po drodze z prawem, ale pamiętam ile ten gostek ostatnio nawywijał, to go do was zabrałem. Uznałem, że najlepiej będziecie wiedzieć co się robi z takimi jak on. Nie żebym się wymądrzał czy coś, ale to wy tu jesteś ninja i macie chyba obowiązek bronić naszej krainy, no tak czy nie? - odparł urażonym tonem.

- Masz rację, dziękujemy, że go do nas przyprowadziłeś - powiedział pojednawczo Lloyd odwracając wzrok od świdrującego spojrzenia zakneblowanego młodego mężczyzny. - Możesz być pewny, że się nim zajmiemy.

- Spoko - wzruszył ramionami rudzielec i odwrócił się na pięcie w stronę bramy. - Znaleźne wam daruję, ale pamiętajcie, kto go znalazł i do was doprowadził!

Gdy jego oddalająca się postać zniknęła im z pola widzenia spojrzeli ponownie na dla odmiany spokojnie siedzącego chłopaka. Zgodnie uznali, że najpierw należy go zabrać do środka i wezwać mistrza Wu oraz Misako.

Młodzi wojownicy pomogli mu wyjść z worka, rozcięli mu też więzy na nogach, by mógł swobodnie chodzić, ciągle jednak mierzyli do niego z broni trzymając go jak najdalej od samego Lloyda, za co blondyn był im w duchu wdzięczny. Wprowadzili czarnowłosego do podziemnej bazy, w której Pixal prezentowała senseiowi i matce zielonego ninja najnowsze sprzęty. Po tym, jak przez Wojirę Nya straciła na trochę kontrolę nad swoim żywiołem wszyscy zgodnie uznali, że komputery w podziemiach powinny być wodoodporne, tak dla bezpieczeństwa. 

- Tytanowe osłony pokrywające panele sterujące i ekrany są... UWAGA! - krzyknęła dostrzegając ich i przybierając pozę bojową. Wu i Misako jak na komendę odwrócili się zaciekawieni tym, co wywołało w nindroidce taki szok i zamarli. 

- Jak to...? - próbował pytać wstrząśnięty starzec. Patrzył szeroko otwartymi oczami na prowadzoną przez nich postać. - Skąd...?

- Ronin go znalazł i przyprowadził - wyjaśnił spokojnie Cole nie tracąc czujności. 

- Ale jak to jest w ogóle możliwe? - wykrztusił Misako.

- Nie wiemy, ale chyba mam pomysł jak się tego dowiedzieć - odpowiedział zielony ninja i dał znak wciąż oszołomionej Pixal.

Dziewczyna wcisnęła kilka przycisków, a ze ściany po lewej wysunęły się dwa łańcuchy, do których wojownicy natychmiast podprowadzili czarnowłosego zamieniając wiążącą go linę na kajdany. Zamontowali je jakiś czas temu na wypadek, gdyby musieli kogoś przez jakiś czas przetrzymać tak jak Harumi, gdy Mistake się pod nią podszywała. Zadrżał na wspomnienie białowłosej księżniczki. Wolał obecnie o niej nie rozmyślać zbyt często. To wciąż był dla niego trudny temat. Jak dotąd rozmawiał o tym tylko z Nyą, ale teraz ona...

Otrząsnął się wracając do rzeczywistości. Opuścił swoją broń podchodząc ostrożnie do skutego chłopaka. Ten siedział wygodnie opierając się plecami o ścianę i patrzył na nich zaciekawiony jaki będzie ich następny krok. Mistrz energii zdjął mu szmatkę kneblującą usta i wycofał się szybko do pozostałych wojowników. 

- No nareszcie! O rany, już myślałem, że umrę w tym worku, a wierzcie mi, to nic miłego - zaśmiał się wbijając intensywne spojrzenie w jasnozielone tęczówki Lloyda. - Witaj kuzynie! Dawno się nie widzieliśmy.

- Morro.

Jej Chłopcy | Ninjago |Where stories live. Discover now