4

20 0 0
                                    

Siedzieli całą czwórką śmiejąc się radośnie. Po śniadaniu Kai wyjaśnił siostrze dlaczego ich rodziców nie było przy nich przez prawie piętnaście lat oraz jak dołączyli do drużyny ninja. Po jej sceptycznej minie wiedział, że nie za bardzo mu w to uwierzyła, ale zmieniła zdanie gdy postanowił udowodnić prawdziwość swoich słów.

- Tylko się nie przestrasz, dobrze? - poprosił patrząc na nią uważnie. Gdy skinęła głową na znak zgody wystawił do przodu obie ręce zaciśnięte w pięści, a następnie otworzył je wytwarzając ogień.

Gapiła się na jego płonące dłonie z otwartymi ustami jak urzeczona. Zerkał na nią niepewny, czy nie spanikuje, gdy zobaczył ojca siadającego obok niego na podłodze. Mężczyzna powtórzył jego gest również wytwarzając płonienie. Maya przyklękła obok córki dotykając jej ramienia, by zwrócić na siebie jej uwagę i sama również wytworzyła kilka unoszących się kropel wody.

Nya podziwiała ich żywioły, dopóki nie zaprzestali demonstracji. Wtedy otrząsnęła się i chwyciła leżący na stoliku kawowym notes pisząc w nim szybko. Nadal nie mówiła, sama nie rozumiejąc dlaczego nie potrafi wykrztusić słowa, więc zaproponowali, żeby pisała to, co chciałaby powiedzieć. 

- Czy ja też tak potrafiłam? - przeczytała głośno Maya uśmiechając się do niej. - Oczywiście, że tak kochanie. Odziedziczyłaś po mnie moc żywiołu wody i wierz mi, jesteś naprawdę silna.

- Przypomnisz sobie jak używać swoich mocy, a jeśli będziesz chciała, mama pomoże ci je na nowo opanować - zaproponował Ray.

Zgodziła się bez chwili zwłoki kiwając energicznie głową. Potem zamyśliła się na chwilę patrząc na trzymany długopis i napisała ponownie, tym razem to do obecnego mistrza ognia kierując pytanie. Chciała wiedzieć, czy ich przyjaciele też tak potrafią. Skwitował to jedynie stwierdzeniem, że najlepiej gdyby sami pokazali jej swoje umiejętności. 

Teraz siedzieli na kanapie oglądając zdjęcia w albumach i słuchając kryjących się za nimi historii. Nya miała zacząć się uczyć kontrolowania wody następnego dnia, a dziś jeszcze wypoczywać. Chcąc jakoś pobudzić jej pamięć, Kai udał się na zakurzony strych w poszukiwaniu pudeł wypchanych rzeczami, które zostawili przy przeprowadzce do klasztoru. Znalazł ich niemowlęce ubrania, nad którymi Maya się rozczulała i sporo zabawek, w tym starą przytulankę siostry - wypchanego smoka imieniem Sparky. 

- Zobaczcie, tutaj Kai uczył się jeździć na rowerze - wskazał Ray na fotografię przedstawiającą uśmiechniętego chłopca w kasku pędzącego w dół zbocza i goniącego go ojca. Mężczyzna zaśmiał się na ten widok wspominając dawne czasy. - Tam dalej za tym pagórkiem była rzeka, do której tylko cudem nie wjechał. Nie można było go zostawić samego nawet na chwilę.

- Bez przesady - parsknął śmiechem. - Przecież nic mi się nie stało.

- Zawsze lubiłeś pakować się w kłopoty -dodała z uśmiechem jego matka. 

- Z tego co wiemy dalej lubi - mruknął Ray przeglądając kolejne zdjęcia. Zaśmiali się wszyscy poza samym zainteresowanym.

Otworzyli następy album. Spiął się lekko. Były w nim zdjęcia już z czasów, gdy zostali z Nyą sami. Nie wiedział jak zareagują na nie ich rodzice, w końcu uwieczniono na nich lata ich dzieciństwa, które przegapili, ale był przyjemnie zaskoczony. Pytali kiedy i w jakich okolicznościach powstały fotografie śmiejąc się z jego wyjaśnień. Opowiedział im o swoim pierwszym dniu w szkole, o pierwszym dniu Nyi, a także o ich ulubionych i najbardziej znienawidzonych opiekunkach. 

Po zniknięciu państwa Smith rodzeństwem zajmowały się sąsiadki. Ignacia była niewielką wioską, w której każdy każdego znał, a informacje roznosiły się błyskawicznie. Gdy więc do mieszkańców dotarły wieści o nieszczęściu dwójki niewinnych dzieci postanowili działać. Kilka kobiet zebrało się ustalając, że rodzeństwo będzie mieszkać u każdej przez jeden miesiąc. Nie oznaczało to jednak, że poza nimi nikt się nimi nie interesował. Wracając ze szkoły zawsze przynosili jakieś owoce, słodycze lub zabawki, które dawali im mieszkańcy wioski. Raz w tygodniu odwiedzali rodzinny dom, by go posprzątać, choć w praktyce to dorośli sprzątali, a oni się zwyczajnie bawili.

Jej Chłopcy | Ninjago |Where stories live. Discover now