5

12 0 0
                                    

Dryfował w otaczającej go ciemności czując przeszywający, nieprzyjemny chłód. Nic nie widział i nic nie słyszał. Czuł się jak w transie. Próbował sobie przypomnieć, jak się tam dokładnie znalazł, ale nie potrafił. Jego umysł zdawał się pusty. Było to na swój sposób przyjemne, tak unosić się w błogiej nicości. 

Bez zmartwień.

Bez bólu.

Bez strachu.

Ciemność koiła jego zmęczoną duszę, choć nawet nie wiedział czym była ona tak zmęczona. Nie przeszkadzało mu to jednak. Trwał w tym dziwnym otępieniu nie przejmując się niczym, aż tuż przed nim pojawiło się oślepiające światło. Osłaniał oczy rękami chcąc dojrzeć źródło blasku lecz nie był w stanie rozróżnić żadnego kształtu. O dziwo, owa jasność nie wywoływała w nim negatywnych emocji. Wydobywające się z niej delikatne ciepło było niemal równie kojące jak poprzedni chłód. Przymknął całkowicie powieki oddając się mu.

Gdy ponownie otworzył oczy ukazała mu się bezkresna łąka upstrzona tu i ówdzie złotymi kwiatami. Podniósł wzrok spoglądając na błękitne niebo pokryte śnieżnobiałymi chmurami. Uniósł lekko kąciki ust nagle pragnąc ich dotknąć. Spokojny wiatr muskał jego twarz tylko poszerzając uśmiech. Ponownie zamknął oczy oddając się w całości temu wspaniałemu uczuciu.

- Podoba ci się? - zapytał jakiś głos zza jego pleców. 

- Bardzo - odpowiedział nie otwierając oczu. 

- Czemu mnie to nie dziwi - zapytał retorycznie rozmówca. - W końcu to twój żywioł, mistrzu wiatru.

Otworzył oczy zaskoczony i odwrócił się do właściciela tajemniczego głosu. Przed nim stał siwowłosy starzec w czarnej szacie. pochylał głowę ukrywając tym samym twarz za pomocą wielkiego kapelusza. Odszedł kawałek, by następnie pogładzić dłonią płatki złotych kwiatów.

- Mistrz wiatru? Wybacz, ale musiałeś mnie z kimś pomylić - wykrztusił oszołomiony. Nie mógł być przecież jakimś mistrzem wiatru. Był tylko zwykłym... Kim właściwie był?

- Wierz mi, nie mylę się - zapewnił starzec.

- Gdzie jesteśmy? - zapytał czując kolejny, tym razem nieco mocniejszy podmuch powietrza.

- W przestrzeni pomiędzy dwoma krainami - wyjaśnił. - Można stąd trafić do świata żywych lub umarłych. 

- Więc co ja tu robię? 

- Cóż, aktualnie wybierasz drogę - odparł zwyczajnie mężczyzna podnosząc się z kolan. 

- Czekaj! - wykrzyknął nagle przerażony chłopak widząc, jak starzec zaczyna się oddalać. Podbiegł w jego stronę, ale gdy już miał złapać go za ramię, ten nagle zniknął i pojawił się za nim. Ruszył szybko w jego stronę, jednak sytuacja się powtórzyła wywołując u niego irytację. - Czy możesz się zatrzymać i mi to wyjaśnić?!

- A czy ty możesz zaprzestać tych prób złapania mnie i po prostu posłuchać? - odpowiedział pytaniem na pytanie siwowłosy. W jego głosie wyraźnie wyczuwalna była nuta rozbawienia, jednak zignorował ją stając wreszcie spokojnie w miejscu i czekając na odpowiedź. - Twoje działania doprowadziły cię tutaj dając jednocześnie możliwość wyboru, w którą stronę się teraz udasz.

- Jakie działania?

- W obu światach nieco nabroiłeś, ale koniec końców zrobiłeś coś dobrego, więc dałeś sobie w ten sposób prawo wyboru.

- Nie rozumiem - jęknął ciągnąc się za przydługie kruczoczarne włosy. - Poproszę wersję dla debili, jeśli można. 

- Naturalnie - zachichotał mężczyzna. - Umarłeś - powiedział wprawiając go w osłupienie, jednak kontynuował nim zdążył zadać kolejne pytania. -  Po śmierci trafiłeś do Przeklętej Krainy, tam lądują te niezbyt dobre dusze. Ale uciekłeś stamtąd, wróciłeś do świata żywych jako duch i sporo narozrabiałeś. 

Jej Chłopcy | Ninjago |Where stories live. Discover now