7

11 1 0
                                    

- Co kurwa?! 

Te słowa padły z ust czarnowłosego mistrza wiatru już po raz dziesiąty w ciągu zaledwie niecałych dwudziestu minut. Cole przejechał dłonią po włosach wzdychając ciężko. 

Siedzieli przy stole w jadalni opowiadając Morro przygody jakie przeżyli od ich ostatniego spotkania. Miało to być swego rodzaju ćwiczenie, zanim opowiedzą to Nyi, gdy ta wróci. O ile wróci. Sam mistrz wiatru zdążył im już streścić wydarzenia  z magazynu, więc mimo nieufności rozkuli go i zaprowadzili na górę. Jednak biorąc pod uwagę ilość wulgaryzmów jakie zdążyły tu paść oraz fakt, że doszli zaledwie do momentu pokonania Nadhakana, nie szło im zbyt dobrze.

- Słownictwo - mruknął zirytowany zerkając spod byka na ich gościa.

- Przepraszam - odpowiedział drugi czarnowłosy zasłaniając rękami usta i uciekając wzrokiem w bok, by ponownie spojrzeć na wojowników. - Co kurwa?!

- Słuchaj, tłumaczymy to najprościej jak się da - rzucił Jay.

- I mówisz mi, że ona umarła, a ty wykorzystałeś ostatnie życzenie, żeby to wszystko naprawić i już? Przecież takie przeżycia to jest trauma! - krzyknął. 

Westchnął. Był zdenerwowany i zirytowany. Skoro tak słabo szło im opowiedzenie o ich przeżyciach temu gościowi, to jak na litość boską mieli powiedzieć dziewczynie z amnezją, że przez rok była oceanem?!

- Dobra, może na razie zmieńmy temat i pogadajmy sobie o sprawach organizacyjnych - zaproponował Cole siląc się na spokój. Był niebywale cierpliwym człowiekiem, ale jak każdy miał swoje granicę. I obawiał się, że może je wkrótce przekroczyć. 

- O czym niby chcesz rozmawiać? Mistrz Wu kazał nam przećwiczyć opowiadanie Nyi o naszych przygodach - wtrącił Zane. Zawsze był tym najlogiczniej myślącym z ich zespołu, toteż w ich sytuacji tylko z nim miał szansę na stosunkowo obiektywnie wydawane opinie. 

- Na przykład, gdzie on będzie spał?

Wszyscy jak na komendę spojrzeli na mistrza wiatru. Ten zignorował ich całkowicie,  widocznie wciąż analizując niedawno uzyskane informacje. Pixal podeszła do nich i stanęła za białym ninja kładąc mu rękę na ramieniu.

- Mamy sporo wolnych pokoi - powiedziała zerkając ostrożnie na pozostałych. Kai momentalnie nastroszył brwi.

- Piwnicę też mamy przytulną - wysyczał wściekle. 

-Kai!

- Ani słowa Jay! Może i pomógł Nyi, ale nie zmienia to faktu, że opętał Lloyda!

- Czy możecie się choć na chwilę zamknąć?! - krzyknął. Granice runęły, cierpliwość się skończyła. - Może i kiedyś nawywijał, ale teraz mamy poważniejsze zmartwienia niż użalanie się nad tym! 

- Stary, wyluzuj trochę - burknął niepewnie Kai patrząc na przyjaciela zdziwionym wzrokiem. Widać był ostatnią osobą, po której spodziewał się takiego wybuchu.

- Nie ma wyluzuj! Wy, macie się zastanowić co z nim zrobić i gdzie go ulokować! - rzucił wskazując kolejno na wszystkich zgromadzonych. - Zane, pilnuj, żeby nic nie zepsuli. Pixal, idź po mistrza Wu, niech weźmie udział w tej dyskusji, skoro to był jego pomysł, żeby Morro tu zamieszkał. A ty - wskazał na mistrza wiatru, który wzdrygnął się zaskoczony takim obrotem spraw. - Idziesz ze mną. 

Nie oglądając się za siebie ruszył wściekle w kierunku drzwi wyjściowych. Słyszał z tyłu szybkie kroki zielonookiego, który bez słowa podążał za nim. Przeszedł przez bramę główną i zaczął schodzić w dół zbaczając wkrótce na wydeptaną ścieżkę. Wiodła na drugą stronę góry, gdzie znajdował się średniej wielkości staw. Usiadł na płaskiej skale nad brzegiem wody i wyciągnął z tylnej kieszeni zmiętą paczkę papierosów w komplecie z zapalniczką. Zaciągnął się głęboko przymykając oczy.

Jej Chłopcy | Ninjago |Where stories live. Discover now